Lorenzo Sonego zagra z Mariano Navone w pierwszej rundzie w Miami. Czy to dobre losowanie dla Włocha, czy też potencjalna pułapka? Ten mecz odbędzie się jako czwarty na korcie Bucha Bucholtza, po starciu Gabriela Diallo i Tomasa Martina Etcheverry’ego.
Sonego zagrał w styczniu w ćwierćfinale Australian Open, zaliczając najlepszy wynik wielkoszlemowy w swojej karierze. Z regularnymi sukcesami z tygodnia na tydzień jest jednak u niego słabiej, w Indian Wells już w pierwszej rundzie pokonał go David Goffin. Razem to już trzy porażki z rzędu dla Włocha, ale poprzednie odniósł ze znacznie lepszymi zawodnikami (Stefanos Tsitsipas i Ugo Humbert).
Navone wypadł z Top 50 rankingu ATP po turniejach w Ameryce Południowej, gdzie można odnieść wrażenie że zabrakło mu trochę szczęścia – piłki meczowe z Joao Fonsecą w Buenos Aires, świetny trzysetowy pojedynek z Sebastianem Baezem w Rio de Janeiro (obaj zawodnicy wygrali tamte imprezy). Na kortach twardych Argentyńczyk raczej bierze w ciemno jakiekolwiek zwycięstwa.
Sonego i Navone zmierzą się po raz drugi. W poprzednim roku do takiego pojedynku doszło w warunkach jeszcze bardziej nieprzyjemnych dla Argentyńczyka, czyli na trawie. Na tamtej nawierzchni jeszcze nie udało mu się wygrać meczu (0-4), na hardzie jest minimalnie lepiej. 24-latek tak naprawdę wciąż się uczy, przez pierwsze kilka lat swojej kariery grał praktycznie wyłącznie na ziemi.
W Indian Wells Navone udało się zanotować jedną wygraną, znakomicie odnajdujac się w pojedynku z Learnerem Tienem. To był jednak specyficzny mecz, gdzie wymiany przypominały grę na cegle a serwisy nie miały praktycznie żadnego znaczenia. Sonego ma znacznie większe argumenty by po prostu docisnąć Argentyńczyka, a na kortach w Miami ten pewnie będzie wyglądał jak ryba pozbawiona wody.
