Billie Jean King Cup Final – między walką o punkty, a wakacjami

Billie Jean King Cup - Polska
Reprezentacja Polski (fot. Monika Piecha)

Finałowy turniej o Billie Jean King Cup dla większości tenisistek stanowi zakończenie długiego sezonu, jednak nie wszystkie z nich już mogą myśleć o odpoczynku. Już w piątek Magdalena Fręch (ORLEN PZT Team) wyleciała z Glasgow, bo przed nią intensywne cykl trzech startów w tym miesiącu. Natomiast o prawdziwych wakacjach może już myśleć za to Magda Linette.

– Cieszę się, że mogłam tu zagrać z dziewczynami, bo gra w reprezentacji to zupełnie inna atmosfera i emocje, niż indywidualne starty w turniejach. Mam nadzieję, że tę energię i pozytywne nastawienie zabiorę ze sobą dalej. I że pomogą mi w zrealizowaniu celu na najbliższe trzy tygodnie, czyli zapewnienia sobie miejsca w głównej drabince Australian Open. Jestem obecnie 116. w rankingu i potrzebuję jeszcze około 50 punktów, żeby spokojnie myśleć o występie w pierwszej imprezie Wielkiego Szlema w przyszłym roku. Mam na to czas do 5 grudnia, więc zagram teraz dwa turnieje ITF60 w Hiszpanii, w Madrycie i Walencji, a na koniec jeszcze WTA 125 w Andorze. Oczywiście, jeśli wcześniej mi się uda zdobyć potrzebne punkty, to wcześniej zakończę starty. Ale na razie mogę jeszcze tylko pomarzyć o wakacjach – tłumaczy Fręch (KS Górnik Bytom).

W piątek rano zawodniczka ORLEN PZT Team poleciała do Polski, gdzie chwilę odpocznie, przepakuje się i w niedzielę ruszy do stolicy Hiszpanii.

Natomiast liderka drużyny narodowej Magda Linette (AZS Poznań) – 49. w rankingu WTA – występem w Glasgow zakończyła tegoroczne starty i to w bardzo efektowny sposób. W wielkim stylu wygrała dwa mecze z wyżej notowanymi rywalkami, czyli 11. na świecie Amerykanką Madison Keys i 32. Czeszką Karoliną Pliskovą.

– Szkoda trochę, że ten sezon się kończy, bo gram ostatnio naprawdę bardzo dobrze. Ale kiedyś też musze odpocząć i zregenerować się. Dlatego przede mną bodajże dwa tygodnie przerwy na zasłużone wakacje. Natomiast od 28 listopada już zaczynamy przygotowania do kolejnego sezonu, pewnie znaczną część tego czasu spędzę w Delrey i tam będę intensywnie trenować. No bo już po koniec grudnia czeka mnie gra znowu gra w drużynie narodowej, tym razem w United Cup w Brisbane. No a potem start w Australian Open – uważa Linette, która zgłosiła się do rywalizacji drużyn mieszanych.

Oprócz poznanianki chęć startu w United Cup potwierdzili: liderka rankingu WTA Iga Świątek i 11. w klasyfikacji ATP Hubert Hurkacz, a także Kamil Majchrzak (ORLEN PZT Team/Centralny Klub Tenisowy Grodzisk Mazowiecki), Weronika Falkowska (ORLEN PZT Team/KS Górnik Bytom), występująca w Glasgow Alicja Rosolska (KT Warszawianka), Daniel Michalski (ORLEN PZT Team/WKT Mera Warszawa) oraz Łukasz Kubot (Centralny Klub Tenisowy Grodzisk Mazowiecki). Reprezentacja Polski, której kapitanem ma być Dawi Celt, trafiła do grupy B rywalizującej w Brisbane razem z ekipą Szwajcarii. Trzeci zespół zostanie dolosowany pod koniec listopada.

W tym tygodniu polskie tenisistki po raz pierwszy wystąpiły w BJKC Finals, turnieju z udziałem 12 najlepszych drużyn świata. W grupie D poniosły porażki po 1:2 z faworyzowanymi zespołami USA oraz Czech, a w obydwu przypadkach losy zwycięstwa decydowały się w grze podwójnej.

– To było dla nas wszystkich cenne doświadczenie. Naprawdę niewiele nam brakło, bo walczyliśmy jak równy z równym, a troszkę zabrakło nam w deblach. Ale też pamiętajmy, że graliśmy tu przeciwko czołowym deblistkom świata i zgranym teamom. Jestem dumny z całej drużyny. Bardzo się też cieszę z tego, jak w ostatnich latach „urosła” Magda Linette, bo należą się jej ogromne słowa uznania. Pięknie się tu spisała w roli liderki drużyny, dlatego należą się jej dodatkowa pochwała. Mam nadzieję, że te zwycięstwa, które tu odniosła zbudują ją na przyszłość, na kolejny sezon. To są bardzo wartościowe zwycięstwa i takie utwierdzające, że Magda należy do grona tych zawodniczek, których miejsce jest w Top 20 czy Top 30. I mam nadzieję, że w pełni wykorzysta to co tutaj sobie zbudowała – podsumował występ w BJKC Finals Celt.  

W meczu z Czeszkami, w grze podwójnej, wystąpiła w Glasgow Katarzyna Kawa (BKT Advantage Bielsko-Biała). Również ona nie zakończyła na BJKC Finals tegorocznych startów.

– Jeszcze muszę troszkę zadbać o swój ranking singlowy na koniec roku, bo ta pozycja, którą obecnie zajmuję, nie pozwala mi niestety na udział w eliminacjach do Australian Open. A wierzę w to, że stać mnie żeby tam wystąpić. Dlatego muszę jeszcze zagrać kilka turniejów. Może będą to jeszcze dwa, a może trzy turnieje niższej rangi w Finlandii i we Włoszech. Także trzeba trochę pójść krok do tyłu w moim przypadku, ale wierze, że uda mi się zdobyć potrzebne punkty i awansować w rankingu – zapowiada Kawa, obecnie 261. w klasyfikacji WTA.   

W Glasgow, w pierwszym meczu przeciwko ekipie USA, wystąpiła także deblistka Alicja Rosolska, najbardziej doświadczona reprezentantka kraju. W drużynie narodowej rozegrała 40. mecz, a ich bilans to 27 zwycięstw i 13 porażek. W ubiegłym sezonie Ala wróciła na korty po przerwie spowodowanej urlopem macierzyńskim i obecnie jest 34. w rankingu WTA w grze podwójnej.

– Na pewno w moim życiu są teraz trochę inne wyzwania, są czasami inne priorytety też, bo z małym dzieckiem jest trochę trudniej zaplanować wszystko. A wiadomo, że życie tenisisty jest bardzo zaplanowane, bo mamy ustawione jakieś treningi i mecze w różnych terminach, więc trzeba sobie jakoś z tym radzić. Mam z tym większy challenge, ale jest też większy fun. Na pewno jest mi łatwiej, bo wiem, że dziecko jest w dobrych rękach, z mężem, babcią, dziadkiem czy ciocią, więc nie muszę się wtedy martwić. Wiem, że będzie się dobrze bawić, a oni na pewno sobie dadzą radę – uważa Rosolska.

!REJESTRACJA!
Kod: TBD

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!