Turniej WTA w Warszawie – druga wygrana Świątek!

Iga Świątek - Jessica Pegula - Roland Garros 2022
Iga Świątek (fot. Peter Menzel / Flickr)

Iga Świątek wygrała już drugi mecz w turnieju WTA 250 na kortach ziemnych Legii Warszawa (z pulą nagród 251 750 dol.). Aktualna Liderka rankingu WTA pokonała w czwartek Rumunkę Gabrielę Lee 6:3, 6:2 i awansowała do ćwierćfinału.  W drugiej rundzie odpadła Maja Chwalińska (BKT Advantage Bielsko-Biała).

– Na pewno na początku ciężko było się przyzwyczaić do jej leworęcznej rotacji, ale z każdym gemem wyciągałam wnioski i było już lepiej. Ale dzisiaj był trochę nerwowy dzień i sporo nieczystych uderzeń zanim znalazłam rytm i to mnie cieszy. O rywalce wcześniej nie wiedziałam nic, nie grałyśmy jeszcze. W takich sytuacjach przygotowuję się w oparciu o uwagi trenera Tomasza Wiktorowskiego. Sama nigdy nie oglądam meczów rywalek, staram się trochę odciąć od dodatkowych obowiązków. Ale słucham, co powie trener, który przekrojowo opisuje grę przeciwniczki i podpowiada co uwzględnić w meczu przeciwko niej – powiedziała Świątek.

Rano największa gwiazda warszawskiej imprezy przygotowywała się intensywnie do gry z leworęczną rywalką trenując z kapitanem reprezentacji Polski w Pucharze Davisa Mariuszem Fyrstenbergiem, byłym szóstym deblistą świata.

– To było miłe z jego strony, bo nie miałam leworęcznej sparingpartnerki, z którą mogłabym potrenować. Zresztą już dawno nie miałam okazji grać przeciwko leworęcznej rywalce, więc z Mariuszem trenowaliśmy solidnie przede wszystkim return. Jutro będzie trochę łatwiej, bo znam rywalkę, grałam przeciwko niej, a kilka dni temu razem trenowałyśmy. Ona gra bardziej agresywnie, wywiera presję, gra szybko i płasko. Ja muszę jeszcze trochę złapać „mączkowy rytm”, bo przez ostatnie dwa tygodnie trenowałam głównie na hardkorcie – uważa tenisistka pochodząca z Raszyna, która w piątek o godz. 15 zagra z Francuzką Caroline Garcią (nr 5.).

– Nie mam zbyt dużego doświadczenia, jeśli chodzi o grę tak blisko domu, ale tutaj nie mieszkam w domu, tylko przeprowadziłam się do hotelu, gdzie jestem ze swoim całym teamem. Chcieliśmy stworzyć tutaj warunki jak na co dzień w Tourze, bo to jest łatwiejsze i wtedy rutyny zostają te same. Zresztą jak jestem w domu, to zawsze sobie coś znajduję do roboty, a w hotelu jest mniej bodźców dookoła i mogę się bardziej skupić na tenisie. Ale przyznaję, że jeszcze niedawno nie wyobrażałam sobie, że moje mecze mogą zapewnić takie tłumy na stadionie. Wiadomo, że jeśli chodzi o punktację do rankingu, to nie jest to dla mnie najważniejszy turniej. Ale cieszę się, że mogę grać przed polską publicznością i mogę w ten sposób promować tenis, bo ludzie mogą zobaczyć grę na żywo, a nie tylko na antenie – dodała.

Jest to drugi w tym roku występ Igi przed polską widownią. W roli liderki rankingu WTA zadebiutowała w połowie kwietnia w Radomiu, podczas spotkania reprezentacji Polski w ramach Billie Jean King Cup przeciwko Rumunii. Gospodynie wygrały 4-0, a Świątek zdobyła tam dwa punkty w singlu, w tym decydujący o losach historycznego pierwszego awansu do finałowego turnieju BJKC w Glasgow (8-13 listopada).

W środę, w pierwszym meczu na stołecznych kortach, Świątek wyeliminowała zawodniczkę LOTOS PZT Team Magdalenę Fręch (KS Górnik Bytom) 6:1, 6:2. A tego samego dnia swoje mecze przegrały dwie Polki startujące z „dzikimi kartami” Martyna Kubka (CKT Grodzisk Mazowiecki) i Weronika Falkowska (LOTOS PZT Team/KS Górnik Bytom).

Oprócz Igi drugą rundę w Warszawie osiągnęła z polskich tenisistek tylko Maja Chwalińska, również obdarowana przez organizatorów „dziką kartą”. W czwartek, w meczu 1/8 finału, tenisistka LOTOS PZT Team przegrała 3:6, 6:3, 3:6 z rozstawioną z numerem ósmym Chorwatką Petrą Martic, która dzień wcześniej wyeliminowała Falkowską.

!REJESTRACJA!
Kod: TBD

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!