Tennis Integrity Unit – korupcja w tenisie, a Nicolas Kicker

Bójcie się! Tennis Integrity Unit bierze się za grube ryby

Nikita Kryvonos, Alexandros Jakupovic, Junn Mitsuhashi, czy polskie orły – Arkadiusz Kocyła i Piotr Gadomski. Komuś te nazwiska cokolwiek mówią? Jeśli nie, a zapewne tak jest, to nie macie się czym martwić. To są tenisiści, którzy w ostatnim czasie zostali przyłapani przez organizację zwalczającą korupcję, czyli Tennis Integrity Unit (TIU). Agentura ta ponownie ruszyła na łowy i może się poszczycić złapaniem grubej ryby – przynajmniej w porównaniu do powyższych nazwisk.

Korupcja w tenisie, to coś, co nazywa się sekretem, a wiedzą o niej wszyscy – powiedział swego czasu anonimowy tenisista w rozmowie z BBC. Trudno się z tym nie zgodzić. Od wielu lat istnieje przekonanie, że tenis to jeden ze sportów, w którym najłatwiej ukartować przebieg meczu. Wpływa to na to przede wszystkim fakt, że jest to dyscyplina indywidualna i na dobrą sprawę nie potrzeba wkładu drugiej osoby, aby ustawić spotkanie. Na dodatek tym, co spędza sen z powiek włodarzom Międzynarodowej Federacji Tenisa (ITF), są zakłady bukmacherskie. Nieważne czy interesuje nas mecz pierwszej rundy imprezy wielkoszlemowej czy turniej rangi ITF o puli nagród 15 tysięcy dolarów, który odbywa się w Ugandzie. W 99 proc. przypadków sytuacja wygląda tak, że zarówno mecz w Wielkim Szlemie, jak i w podrzędnym Futuresie, jest do obstawienia u bukmacherów. Chyba nie trzeba tłumaczyć co to powoduje. Zróbmy to jednak dla formalności.

Tenisista, jeśli tak można nazwać osobę, która startuje w turnieju – pozostańmy przy tym w Ugandzie – nie może sie szczególnie dorobić, jeśli w puli nagród mamy 15 tysięcy dolarów. Zwycięzca turnieju może zgarnąć około tysiąca dolarów, co jest nienajgorszym wynikiem. Pamiętajmy jednak, że triumfator jest jeden, a w drabince pozostałych 31 zawodników, którzy tydzień kończą z „groszowym” zarobkiem, co w najlepszym wypadku może wystarczyć na opłacenie noclegu, czy zapłacenie za naciągnięcie rakiet. Co dalej? Jak przemieścić się na inny turniej, często na inny kontynent? Właśnie w tym momencie dochodzimy do punktu kulminacyjnego, którym jest pomoc z zewnątrz. Pomoc osób, które mogą ułatwić ci „dorobienie” do turniejowych nagród. Niestety – NIGDY w uczciwy sposób.

Jeśli ktoś z Was chciałby się wybrać na jakikolwiek turniej rangi ITF (nie sądzę, abyście mieli takie marzenia), to na trybunach zapewne gołym okiem dostrzegłby podejrzanych typów, którzy są dla tenisistów nadzieją na lepsze jutro. To właśnie oni zachęcają ich do „tankowania”, co nie jest niczym innym jak ustawianiem danego fragmentu lub całego meczu.

W 2017 roku dziennikarze „NY Times” wybrali się z wizytą na turniej rangi ITF Futures (najniższa pula nagród – 15 tysięcy dolarów amerykańskich) w Pradze. Bohaterem ich artykułu stał się 28-letni Laslo Urrutia, który jeszcze do niedawna walczył o swoje marzenia. Bez sukcesów – w obecnym sezonie przestał marzyć i nie rozegrał żadnego oficjalnego meczu.

O tym, ze zjawisko ustawiania meczów jest niezwykle powszechne, przekonano się dość szybko. – Nie wziąłem tego meczu. Nie ma w tym mojej zasługi. Mój rywal mi go po prostu dał – powiedział Chilijczyk po przejściu pierwszej rundy, a następnie zdradził, że sam otrzymywał kuszące oferty „tankowania”. – Dostałem anonimowy telefon. Może podałem go któremuś z zawodników, a on przekazał go „właściwej” osobie. Ten ktoś powiedział: Czwarty gem pierwszego seta w meczu gry podwójnej. Tankujesz i dostajesz 800 euro. Natychmiast się sprzeciwiłem. Usłyszałem tylko krótkie „do widzenia” i rozmowa się zakończyła – opisywał. Jak myślicie, ilu tenisistów podążyło jego śladem, a ilu cieszyło się z dodatkowego zarobku?

– Dlaczego to robię? Każdy facet, który gra na poziomie ITF Futures, nie robi tego dla pieniędzy (oczywiście pomijając krętaczy – przy. red). To jest pasja. Po co czasami podróżujemy do Tunezji, gdzie korty są fatalne i nikt nie patrzy jak gramy? Bo chcemy po prostu wygrać mecz – powiedział Urrutia o motywach jego tułaczki, która jak mniemamy, zakończyła się wraz z ubiegłym rokiem.

Przejdźmy jednak do meritum sprawy – Tennis Integrity Unit w końcu może się pochwalić dużym sukcesem, bo takim bez wątpienia jest przyłapanie tenisisty notowanego w pierwszej setce rankingu ATP. Jest nim Nicolas Kicker, aktualnie 84. zawodnik świata. Argentyńczyk jeszcze kilkanaście godzin przed nagłośnieniem całej sprawy niczego się nie spodziewał. Jak gdyby nigdy nic, przygotowywał się do startu w Roland Garros i trenował z Keiem Nishikorim.

Następnie, kilkanaście minut później, nieoczekiwanie, bez zasygnalizowania niczego wcześniej, wycofał się z paryskiej rywalizacji. Długo nie musieliśmy czekać na oświadczenie TIU, po którym poznaliśmy powód takiej decyzji.

25-latek otrzymał zarzuty dotyczące ustawienia dwóch meczów w zawodach ATP Challenger Tour, które odbyły się w 2015 roku na różnych kontynentach – jeden w kolumbijskiej Baranquilli, a drugi we włoskiej Padwie. Dwa różne działania, podobny rezultat. Oba spotkania przegrane. Oba w przypadku, gdy był zdecydowanym faworytem.

8 września 2015 roku, Baranquilla. Mecz pierwszej rundy przeciwko Giovanni’emu Lapentti’emu. Kicker gładko wygrał pierwszy set, przez co kurs na jego wygraną zdecydowanie się zmniejszył. Patrząc na to, co działo się później – ktoś (w tym nasz bohater) sporo zarobił typując wygraną Lapentti’ego, który raczej nie wiedział o zamiarach swojego rywala. Potwierdza to poniższy filmik, na którym widzimy, że ustawianie meczów wcale nie jest takie łatwe, gdy rywal nie pomaga.

https://www.youtube.com/watch?v=vcF9hq668Ow

Zgoła odmienny przebieg miał czerwcowy mecz w Padwie, gdzie reprezentant Argentyny nawet nie krył się z tym, że nie zależy mu na wygranej i rywalizację z Duck-Hee Lee zakończył z jedynie trzema gemami w swoim dorobku.

Kicker od 2015 roku zanotował ogromny progres – wprawdzie nadal startuje na poziomie ATP Challenger Tour, to jednak zdecydowanie częściej można było śledzić jego zmagania w głównym cyklu. Awansował do pierwszej setki rankingu ATP, ma pewny start w turniejach wielkoszlemowych – cóż chcieć więcej – na stan konta nie mógł narzekać.

Sytuacja diametralnie może się zmienić w najbliższych tygodniach. Ciągle wspominane TIU jeszcze nie podjęło decyzji w sprawie kary, którą otrzyma oskarżony, ale można oczekiwać, że po złamaniu czterech punktów Tenisowego Programu Antykorupcyjnego czeka go długa przerwa od gry (kto wie, czy nie dożywotnia). Odczuć to może także jego portfel. Właściwie już odczuł – przez to, że nie zagra na kortach Rolanda Garrosa, na jego konto nie wpłynie 40 tysięcy euro.

Kicker to bez wątpienia najcenniejszy łup TIU, jeśli chodzi o walkę z korupcją w tenisie. Nie musi być jednak ostatnią i jedyną „grubą rybą”, która wpadła w ich sidła. Domyślamy się, że po tym, jak w czwartkowy wieczór opublikowano informację o jego oskarżeniu, wielu zawodników nie mogło spać tej nocy..

Autor: Michał Pochopień