W singlu na poziomie ATP Challenger Tour nie było w tym tygodniu kolorowo, nadrobił za to Szymon Walków dochodząc do finału debla we włoskiej Barletcie. Kilku reprezentantów Polski zaliczyło za to dobre występy w turniejach ITF World Tennis Tour.
Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis
Trzy porażki w singlowych Challengerach
Kacper Żuk był nieznacznym faworytem spotkania z byłym mistrzem juniorskiego Rolanda Garrosa, Geoffreyem Blancaneaux, w Challengerze w Barletcie. Polak w pierwszym secie nie wytrzymał napięcia serwując przy stanie 4-5, ale dużo lepiej wyglądał już w drugiej partii, którą po równie nerwowej końcówce zapisał na swoim koncie w tie-breaku. Żuk i Blancaneaux szli przez chwilę równo w decydującym secie, ale Polak przegrał swoje trzy ostatnie gemy serwisowe – tak jak często w ostatnim czasie, szczególnie strona forhendowa Kacpra miała bardzo mało regularności. W tym tygodniu Żukowi spadły punkty za wygranego Challengera w Splicie, co niestety oznacza spadek na około 250-te miejsce w rankingu ATP. Nie wiadomo, czy wystarczy to do występu w kwalifikacjach do French Open.
Paweł Ciaś w Challengerze poza granicami Polski grał po raz pierwszy od października 2018 roku (Barcelona). We włoskiej Barletcie w pierwszej rundzie kwalifikacji zmierzył się z Matteo Arnaldim, 21-letnim reprezentantem gospodarzy, który w tym roku narobił już sporo zamieszania na tym poziomie. Po wyrównanym, ale przegranym pierwszym secie Paweł zaczął się coraz częściej przebijać przez defensywę Włocha i do trzeciej partii to on przystępował na tzw. “fali”. Niestety tam jego gra kompletnie się posypała i to Arnaldi wygrał mecz 6-4, 1-6, 6-0. Szkoda, bo w kolejnej rundzie czekał Fabien Reboul, który singla grywa jedynie sporadycznie i raczej byłby łatwym rywalem (takim był przynajmniej dla Włocha).
Jako zmiennik do drabinki kwalifikacyjnej tego Challengera załapał się też Szymon Walków, dla którego był to pierwszy singlowy mecz w tym roku. Polak wpadł na Alexeya Vatutina, polskim kibicom dobrze znanemu z Challengera w Poznaniu wygranego pięć lat temu. Rosjanin nie jest może w tak dobrej formie jak kiedyś, ale różnica w jakości gry z linii końcowej była jednak widoczna, przygotowanie fizyczne do gry w singlu również przemówiło na korzyść Vatutina.
Finał Walkowa i McLachlana
Najwyżej rozstawieni w Barletcie byli właśnie Walków i Ben McLachlan. Dla Japończyka był to powrót na ten poziom rozgrywek po prawie dwóch latach i nawet pomimo braku wcześniejszych wspólnych występów, ta para z miejsca stała się faworytami w całym turnieju. Na drodze do finału, Walków i McLachlan stracili tylko jednego seta, wygrywając w super tie-breaku ze Stefano Napolitano i Lucą Nardim.
Na papierze dużo trudniejsze spotkanie Polak i Japończyk mieli w półfinale z Romanem Jebavym i Zdenkiem Kolarem, ale Evgeny Karlovskyi i Evgenii Tiurnev świetnie zaczęli mecz finałowy, a w grze Walkowa i McLachlana nie wychodziło po prostu nic – od podwójnych błędów przez nieudane smecze i sporo problemów z pierwszymi wolejami po serwisie. W obu setach bardzo szybko tracili przełamanie, którego potem już nie udało się odzyskać (Rosjanie wygrali 80% punktów po trafionym pierwszym podaniu i bronili tylko jednego break pointa).
W tym samej imprezie w drabince deblowej grali też Karol Drzewiecki i wspomniany Kacper Żuk. Polacy wygrali mecz z Rubenem Gonzalesem i Christopherem Rungkatem, ale również musieli skłonić czoło przed Karlovskim i Tiurnevem. Podobnie jak Walków i McLachlan, nie udało im się przełamać serwisu rosyjskiej pary.
Piotr Matuszewski w Oeiras pierwszy raz występował w parze z Markosem Kalovelonisem. W meczu z Matteo Arnaldim i Francesco Passaro nie byli bez szans, ale w decydującym super tie-breaku Grekowi trochę rozsupłał się worek z błędami. Przy stanie 6-8 w tej rozgrywce, Piotrek popełnił też kluczowy błąd taktyczny, źle rozczytując kierunek zagrania rywala i zostawiając całą połówkę kortu wolną do minięcia.
Kolejny ćwierćfinał Peliwo, Kielan wciąż solidnie
W turnieju M25 w Nottingham do ćwierćfinału dotarł Filip Peliwo, pokonując przez krecz potężnie serwującego Tobiasa Simona, a potem , już w pełnym pojedynku, Arthura Reymonda. W kolejnej fazie w zaledwie 65 minut przegrał jednak z bardzo doświadczonym Hirokim Moriyą, który jeszcze w listopadzie ubiegłego roku grał w finale Challengera w Roanne, a rozpędzony wygraną z Peliwo sięgnął po tytuł w całej imprezie. W parze ze Stuartem Parkerem, Kanadyjczyk z polskim paszportem dotarł też do półfinału turnieju deblowego.
Finalista z poprzedniego tygodnia Szymon Kielan w pierwszej rundzie kolejnego turnieju w Monastyrze pokonał reprezentanta Zimbabwe Mehluliego Don Ayandę Sibandę – przeciwnik o ekscentrycznym nazwisku zachował się równie ciekawie na korcie, oddając przełamanie na 6-4, 5-4 dla Polaka i kreczując. W drugiej rundzie 19-latek zmierzył się z Mattią Belluccim, rok starszym Włochem który w ostatnim czasie rozwija się naprawdę rewelacyjnie, w tym roku zgarnął już trzy tytuły tej rangi. Kielana po wyrównanym meczu pokonał 4-6, 7-5, 6-4, a ostatecznie wygrał cały turniej.
Martyn Pawelski w pięciu startach w tym roku wygrał tylko jeden mecz, tym razem odpadając w pierwszej rundzie z Kalmanem L. Boydem. Dla Amerykanina był to premierowy występ w tym roku na zawodowych kortach, ale patrząc na to jak się zaprezentował, możliwe że zacznie piąć się w górę – przegrał dopiero z wspomnianym Belluccim w półfinale. Kielan i Pawelski wystąpili też w turnieju deblowym (z różnymi partnerami), ale obaj odpadli na pierwszym etapie rywalizacji.
W Chiang Rai w Tajlandii drugi raz z rzędu w eliminacjach odpadł Marcel Kamrowski. 19-latek przegrał w pierwszej rundzie z reprezentantem Chin Chukangiem Wangiem 7-6, 6-4.
Ćwierćfinały Falkowskiej i Radwańskiej
Drugi tydzień z rzędu w finałowej ósemce znalazła się Urszula Radwańska, zamieniając południowoafrykańską Pretorię na brytysjkie Nottingham. Ciężką przeprawę zgotowała jej już w pierwszej rundzie Gabriela Andrea Knutson, Czeska z przeszłością w tenisie akademickim w Stanach (Syracuse University). W ćwierćfinale na drodze Polki stanęła najwyżej rozstawiona zawodniczka, 22-letnia Brytyjka Jodie Anna Burrage, aktualnie trzecia setka rankingu WTA. Przy stanie 1-6, 0-2 wydawało się, że reprezentantka gospodarzy bez problemu wygra to spotkanie, ale Radwańska walczyła jak lew i dopiero po prawie trzech godzinach walki skapitulowała. Dwa ćwierćfinały z rzędu to naprawdę dobry omen przed kolejnymi występami Uli (w pierwszych pięciu turniejach w tym roku wygrała zaledwie raz).
W kwalifikacjach w Nottingham grała też Weronika Baszak, ale przegrała w pierwszej rundzie z Brytyjką Emmą Wilson. 19-latka pierwszy raz w tym roku wystąpiła w grze podwójnej, ale w parze z Angelicą Moratelli musiały poddać swoje spotkanie przy stanie 3-6, 0-3.
Weronika Falkowska nieźle zaprezentowała się we francuskim Calvi (na Korsyce), wygrywając dwa spotkania. Szczególnie imponujące było zwycięstwo z Ivonne Cavalle-Reimers, aktualnie sklasyfikowaną w trzeciej setce światowego rankingu. Z turnieju Polkę wyrzuciła dopiero 19-letnia Łotyszka Kamilla Bartole, która podobnie jak Weronika nie spisywała się ostatnio najlepiej, ale w tej imprezie udało jej się pokazać klasę. Falkowska w parze z Lucie Nguyen-Tan zameldowała się też w ćwierćfinale debla.
Pierwszy raz w tym roku na korcie pojawiła się 20-letnia Urszula Nebelska. Polka zagrała w kwalifikacjach dużego turnieju w szwajcarskiej Bellinzonie (pula nagród 60 tysięcy dolarów). Nebelska nie wygrała meczu od sierpnia 2020 roku i zgodnie z oczekiwaniami nie była w stanie powalczyć z reprezentantką gospodarzy, Fioną Ganz. Dla Polki to już piętnasta przegrana z rzędu (wszystkie w kwalifikacjach turniejów ITF).
Turnieje rangi Challenger oraz ITF możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 2350 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 100 PLN oraz 14 dni gry bez podatku!
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!