LOTTO Kozerki Open 2023 – Kaśnikowski i Żuk w ćwierćfinale!

Kacper Żuk
Kacper Żuk (fot. Piotr Kucza)

Tenisiści PZT Team – Kacper Żuk i Maks Kaśnikowski (obaj Centralny Klub Tenisowy Grodzisk Mazowiecki) wystąpią w ćwierćfinałach challengera ATP – LOTTO Kozerki Open, rozgrywanego na twardych kortach ośrodka szkoleniowego Polskiego Związku Tenisowego koło Grodziska Mazowieckiego.

Żuk otworzył środową rywalizację na korcie centralnym, a jego rywalem był Norweg Viktor Durasovic, który w pierwszej rundzie wyeliminował rozstawionego z numerem drugim w drabince Belga Jorisa de Loore.

Już w pierwszym gemie Polak przełamał serwis Durasovica, a chwilę później podwyższył prowadzenie na 2:0.  W siódmym gemie nie wykorzystał jednej piłki na 5:2 przy podaniu rywala, ale utrzymał przewagę jednego „beaka” do końca i wygrał seta 6:4 po 48 minutach.

Norweg świetnie serwował, a piłka zagrywana przez niego przy pierwszym podaniu zwykle osiągała prędkość miedzy 190 a 200 km/h.  Na dodatek w drugim gemie drugiego seta nieoczekiwanie przełamał po raz pierwszy Kacpra, a po kolejnym odskoczył na 3:0. Tym razem to on utrzymał wywalczoną w początkowej fazie przewagę do końca i wyrównał stan meczu po godzinie i 25 minutach, zdobywając seta 6:3.

– Znałem przeciwnika, wiedziałem, że on lubi grać bardzo agresywnie, także taktyka była taka, żeby dać mu grać. No i to się sprawdziło w pierwszym secie, bo robił w nim wiele błędów. Zresztą chyba do końca nie wiedział jak wygrywać punkty., bo jak odgrywał szybko, to ja mu oddawałem dość głęboką piłkę, szczególnie trzecią, czwartą. Wiedziałem, że początek drugiego seta będzie jeszcze intensywniejszy, ale to ja wtedy trochę zagrałem zbyt krótkich piłek i on to zaczął wykorzystywać, no i się wgrał solidnie – ocenił rozwój zdarzeń na korcie Żuk.

Na otwarcie decydującej partii Polak ponownie stracił podanie, ale od stanu 1:3 zapisał na swoim koncie trzy gemy i objął prowadzenie 4:3, a następnie 5:4. Przy 5:5 Kacper obronił jednego „break pointa” zanim wyszedł na 6:5.  Zaraz po tym wykorzystał pierwszego meczbola po dwóch godzinach i 22 minutach bardzo wyrównanej walki. 

– Trzeciego seta grało się jeszcze ciężej, wiedziałem, że muszę w nim podnieść trochę swój poziom. NA szczęście już było u mnie mniej prostych błędów w ważnych momentach, a w samej końcówce, wiadomo, obaj mocno spięci już byliśmy. Chociaż na początku dałem się przełamać, to jednak cały czas wiedziałem, że to się da odrobić, bo ja byłem w grze cały czas tak naprawdę i łapałem się na gierkę. To nie było tak, że on wszystko „na sucho”, jednak każdy gem był wyrównany. Tak naprawdę w tym przegranym gemie serwisowym to ja zepsułem proste piłki, on zagrał raptem jednego Winnera. Także tu mogę wziąć w pełni winę na siebie.  Ale potem cały czas czułem, że w każdej chwili mogę odrobić tę stratę i walczyłem do końca – podsumował Żuk.

Po  Kacprze na kort centralny wyszedł drugi zawodnik miejscowego klubu CKT Grodzisk Mazowiecki – Maks Kaśnikowski. Rywalem tenisisty PZT Team był doświadczony Niemiec Peter Gojowczyk. Polak świetnie wszedł w mecz bo z przewagą jednego przełamania szybko zbudował prowadzenie 3:0, 4:1 i 5:2, zanim rozstrzygnął na soją korzyść losy pierwszej partii, zaledwie w ciągu 31 minut.

Również w drugim secie Maks prowadził grę i otworzył go kolejnym zdobytym „breakiem”, dzięki któremu po swoim gemie odskoczył na 2:0. Ponownie przełamał rywala w piątym gemie na 4:1, ale Gojowczyk natychmiast odrobił stratę, a nawet wyszedł na 3:4, a potem na 4:5.

Ostatni gem padł łupem Polaka, który, serwując na mecz, rozpoczął go od stanu 0-30, ale wybronił się pewnie z opresji i wykorzystał pierwszego setbola.

– Jest ćwierćfinał. Cieszę się z tego zwycięstwa. Do pewnego momentu grałem bardzo dobry mecz, ale od tego momentu nie wiem do końca co się stało.  Jakbym bał się wygrać mecz, wstrzymywałem rękę od tego 4:1, serwis mi w ogóle nie siedział, ale na szczęście w ostatnim gemie się pozbierałem z tego 0-30 i parę dobrych serwisów odważnych zagrałem i trochę znowu przyspieszyłem. I to się opłaciło, więc jedziemy dalej.  – powiedział po meczu Kaśnikowski.

– Do tamtego momentu nie miałem zupełnie żadnych problemów z serwisem. Nie wiem jak to dokładnie wyglądało w statystykach, ale wydaje mi się, że miałem bardzo wysoki procent pierwszego podania. A jełśi mi wchodzi dobrze pierwszy serwis, to myślę, że jest na wysokim poziomie i wtedy pozwala mi wygrywać wiele punktów, jeśli nie bezpośrednio, to w kolejnej piłce po serwisie. Na pewno to był element, który zaważył dzisiaj o zwycięstwie – dodał 

W czwartkowym ćwierćfinale Kaśnikowski spotka się z Holendrem Jesperem de Jongiem, rozstawionym w Kozerkach z numerem piątym.

– Grałem z nim w lidze z miesiąc temu, czyli dość niedawno. No i mam nadzieję, że wezmę na nim rewanż za tamtą porażkę w dwóch setach 1:6, 6:7. To było na korcie ziemnym, więc liczę, że tu będzie trochę inaczej. Na pewno de Jong jest jednym z najszybszych zawodników jakich widziałem. Ma bardzo dobry odwrotny forhend i szybko się na niego odwraca, także na to trzeba będzie uważać, bo to jest chyba jego najsilniejsza broń. Zawodnik wysokiej klasy w drugiej setce rankingu sklasyfikowany, także liczę na bardzo dobry mecz – powiedział Kaśnikowski.

W sumie w głównej drabince singlowej tegorocznego challengera w Kozerkach znalazło się pięciu Polaków, ale tylko Żuk i Kaśnikowski osiągnęli 1/8 finału. W pierwszej rundzie odpadł Filip Peliwo (BKT Advantage Bielsko-Biała) oraz startujący z „dzikimi kartami” Tomasz Berkieta (PZT Team/Legia Tenis & Golf Warszawa) i Martyn Pawelski (PZT Team/KS Górnik Bytom).

forbet - TBD

!REJESTRACJA!
Kod: TBD

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!