Zawodnicy z potencjałem na przełomowy sezon 2024!

Kaśnikowski - Kozerki
Maks Kaśnikowski (fot. PZT)

Lada chwila rozpocznie się nowy sezon tenisowy i chociaż przerwa dla większości zawodników naprawdę nie była zbyt długa, tenisiści często potrafią wrócić z wakacji i okresu przygotowawczego odmienieni. Kto znajduje się teraz na znakomitej pozycji by zaatakować wyższe miejsca rankingowe w nadchodzącym roku?

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Finaliści Next Gen Finals wrócą naładowani pewnością siebie?

Najwięcej z ostatniego tygodnia rywalizacji w minionym roku wyciągnąć może chyba Hamad Medjedovic, który triumfował w przeniesionym do Dżuddy ATP Next Gen Finals. Serb dotarł już do dwóch półfinałów w głównym cyklu, zakwalifikował się też na dwa szlemy. Ciężko nie oczekiwać od niego awansu w rankingu, bo tak naprawdę wszystkie jego problemy mogą być rozwiązane wraz z zebranym doświadczeniem. Przy mentorach takich jak Viktor Troicki czy nawet Novak Djokovic 20-latek uczy się jak trochę lepiej radzić sobie z frustracją na korcie. Brutalna siła jego serwisu i forhendu już jest naprawdę niebezpieczna, a teraz trzeba nauczyć się z niej korzystać z głową czy też wygrywać punkty w inny sposób, kiedy te rozwiązania zawodzą (w tym roku testowany był już na przykład skrót z bekhendu po prostej). W Arabii Saudyjskiej Medjedovic był po prostu nie do zatrzymania i mimo klasowych rywali, można było odnieść wrażenie, że wszystko zależy od niego. Jeśli wpadał w kłopoty, to tylko na własne życzenie. Takie zwycięstwo odniesione nad samym sobą było niezwykle istotne, bo Serb ostatnio ciągle przegrywał w wyrównanych starciach i najczęściej nie wytrzymywał presji w kluczowych momentach.

Hamad Medjedovic
Hamad Medjedovic (fot. Hamad Medjedovic / Twitter)

A co z jego finałowym przeciwnikiem z Dżuddy, Arthurem Filsem? Francuz będzie miał sporo punktów do obrony w pierwszej połowie sezonu, ale wydaje się że ostatecznie powinien wyjść na swoje. Na pewno jedną z bardziej naturalnych opcji na rozwój byłby teraz dla niego dobry występ na którymś z turniejów wielkoszlemowych. Kombinacja prędkości i rotacji na jego forhendzie jest niesamowita, a z serwisu pewnie da się jeszcze wiele wyciągnąć, 19-latek jest też niezwykle sprawny atletycznie. Wydaje się, że wraz z jego osobowością to może być pełny pakiet do zostania gwiazdą tego sportu, o ile tylko wyniki będą za tym nadążać. Zadanie nie jest proste, bo jednak mówimy już o zawodniku z pierwszej czterdziestki, ale Fils ma wszystko by dalej rozwijać się w świetnym tempie. W tym roku zaliczył też już dwa zwycięstwa z zawodnikami sklasyfikowanymi w top 10 rankingu ATP.

Arthur Fils Paris
Arthur Fils (fot. Arthur Fils / Twitter)

Inni zawodnicy, którzy zakończyli rok w znakomitej formie

Szczególnie w pierwszej połowie sezonu ciekawe będzie, jak na poziomie ATP Tour poradzi sobie Tomas Machac. Czech oczywiście grywał już wcześniej w głównym cyklu, ale nigdy nie dał rady się w nim ustabilizować. Zwyżka formy od września wreszcie daje mu taką szansę i jeśli tylko kilka bliskich meczów w tym sezonie udałoby mu się zamienić na wygrane (chociażby Novak Djokovic w Dubaju czy Stefanos Tsitsipas w Wiedniu), mówiłoby się o nim teraz znacznie więcej. Sytuacja rankingowa do ataku na pierwszą pięćdziesiątkę jest dobra, bo większości punktów Machac będzie bronił dopiero pod koniec roku. Największe nadzieje Czech może chyba pokładać w lutowym sezonie halowym. Przy swojej umiejętności gry szybko po koźle czy niesamowitym odwróceniu kierunku na bekhendzie po prostej, jego tenis jest w takich warunkach szczególnie niebezpieczny.

Machac - Kozerki
Tomas Machac (fot. PZT)

Czy wreszcie zobaczymy pełny sezon w wykonaniu Jacka Drapera? Biorąc po uwagę różne perturbacje zdrowotne Brytyjczyka w minionym roku, czwarta runda US Open i Indian Wells oraz pierwszy finał w głównym tourze to naprawdę znakomite osiągnięcia. Chciałoby się wierzyć, że dobrze przepracowany okres przygotowawczy może wreszcie pozwolić mu wytrzymywać fizycznie dłuższe spotkania. Nadziei dodają ostatnie trzy miesiące tego roku, które, poza drobnymi kłopotami w niektórych ponad dwugodzinnych thrillerach, wreszcie pozwoliły mu trochę rozwinąć skrzydła.

Jack Draper Madrid
Jack Draper (fot. Wmeimgdigitalmarketing / Wikimedia Commons)

Jednym z głównych bohaterów drugiej połowy sezonu w cyklu ATP Challenger Tour był Mariano Navone. Argentyńczyk wygrał pięć tytułów od czerwca (w tym w Poznaniu) i tworzył bardzo ciekawą rywalizację z Francisco Comesaną. Jeśli będzie kontynuował tę formę w kolejnym roku, może być wielkim zagrożeniem podczas tzw. Golden Swingu, czyli serii turniejów ATP Tour rozgrywanych w lutym w Ameryce Południowej. Ostatnio prezentował trochę grę w stylu Federico Corii, ale znacznie groźniejszą w ofensywie, operującą świetnymi kątami po stronie forhendowej i niebezpiecznym przyspieszeniem z bekhendu, szczególnie z piłki gdzieś na wysokości biodra. W przypadku Navone dużą przeszkodą może okazać się oczywiście kompletny brak doświadczenia na innych nawierzchniach niż mączka, ale przynajmniej w pierwszej połowie sezonu nie powinno go to blokować.

Od kilku lat czekamy na debiut w pierwszej setce Zizou Bergsa i wydaje się że tym razem wreszcie się uda. Belg w trzech poprzednich latach za każdym razem zbierał co najmniej trzy finały w cyklu ATP Challenger Tour i pod tym względem wydawałoby się, że powinien się zakręcić trochę wyżej, ale z różnych powodów nie zdobywał punktów regularnie tydzień w tydzień. W tym roku chociażby przez dwa miesiące musiał grać tylko slajsem z bekhendu z uwagi na kontuzję nadgarstka (do kontynuowania występów, a nie rezygnacji z gry zainspirował go Corentin Moutet). Wrócił silniejszy i w listopadzie zgarnął dwa tytuły, co daje mu świetną pozycję do ataku w kolejnym sezonie.

Mariano Navone
Mariano Navone (fot. DarDarCH / Wikimedia Commons)

Poszukiwanie regularności

Czy Jakub Mensik dalej będzie szedł w górę? Końcówka tego roku nie była w jego wykonaniu zbyt inspirująca, ale warto przypomnieć sobie, gdzie, wtedy 17-letni, Czech był ze swoim tenisem dwanaście miesięcy wcześniej. Kiedy tak postawimy sprawę, jego progres jest naprawdę oczywisty i wciąż nie wydaje się, by Mensik był już produktem bliskim ukończenia. Występy takie jak na US Open pokazały nam trochę inną twarz nastolatka, którego gra wyglądała znacznie bardziej uniwersalnie niż tylko opierała się na potężnej sile uderzeń. Być może to wszystko trochę mówi nam, że po okresie przygotowawczym możemy zobaczyć ponownie wielki postęp u tego zawodnika.

Mark Lajal
Mark Lajal (fot. Damian Kust)

Przed szansą na znakomity sezon może też stać Mark Lajal. Estończyk zaliczył kilka ważnych kamieni milowych w minionym roku (tytuł rangi ATP Challenger Tour, wygrany mecz w głównym cyklu), ale regularnie w dalekich fazach turniejów raczej go nie oglądaliśmy. Niewątpliwie ma jednak wybuchowy potencjał i jeśli tylko będzie w stanie podnieść swój średni poziom i po prostu codziennie dostarczać co najmniej przyzwoity występ, awans rankingowy mógłby nastąpić nawet w tempie dość ekspresowym. W przyszłości Lajal może być dobrym kandydatem do zostania najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem swojego kraju w historii (obecnie to Jurgen Zopp, który około dekadę temu był siedemdziesiąty pierwszy), ale na takie osiągnięcie pewnie jeszcze ciutkę za wcześnie. Na razie dobrze byłoby ograniczyć wpadki i może zakręcić się gdzieś w okolicach pierwszej setki.

Juniorscy czempioni, może jakiś polski akcent?

Trzeba jeszcze porozmawiać o dwóch juniorskich mistrzach wielkoszlemowych z ubiegłego sezonu. Alexander Blockx wygrał Australian Open i zaraz potem ruszył na podbój zawodowego touru. Tak naprawdę już od samego początku rozwijał się bardzo szybko, ale szczególnym zapalnikiem był występ w turnieju ATP 250 w Antwerpii. Przeszedł tam kwalifikacje i zagrał niezły mecz z Yannickiem Hanfmannem, a zaraz po tej imprezie pozostawał niepokonany przez piętnaście spotkań. Rok więc kończy w top 350 rankingu ATP, co przy nowych rozwiązaniach dla zawodników Next Gen może być kluczowe i zapewnić mu prawo startu w wielu dużych Challengerach (o ile w tym gronie pozostanie). Właśnie na poziomie ATP Challenger Tour Blockx grał do tej pory tylko raz, ale był to występ wybitny. Mecz z Corentinem Moutet w Danderyd zostanie zapamiętany jako niesamowity pokaz techniki obu panów, ale to właśnie Belg był tam górą i zaciekle atakował, pokazując swoją wszechstronność podszytą znakomitym serwisem i forhendem. Wielki talent, który już teraz może myśleć o dużym skoku w rankingu.

Joao Fonseca
Joao Fonseca (fot. Joao Fonseca / Instagram)

Joao Fonseca w juniorskim tenisie spędził w tym roku trochę więcej czasu, co poskutkowało ćwierćfinałem na każdym szlemie, tytułem podczas US Open i jedynką w rankingu na koniec sezonu. Młody Brazylijczyk parę razy błysnął też w zawodowych rozgrywkach, w zaledwie pięciu występach w cyklu ATP Challenger Tour w swojej karierze ma już na koncie zwycięstwa z Mariano Navone, Thiago Agustinem Tirante, Aleksandarem Kovaceviciem i Thiago Seybothem Wildem. 17-latek ma zamiar zagrać jeden sezon w tenisie akademickim dla University of Virginia, ale kto wie jak potoczą się jego losy jeśli wciąż będzie zbierał takie skalpy wśród zawodowców. Przede wszystkim świetnie, że teraz będziemy go mogli oglądać na wyższym poziomie coraz częściej, a dzięki swojemu rankingowi juniorskiemu już w drugim tygodniu roku pojawi się na Challengerze w Buenos Aires. Na pewno może liczyć też na wsparcie ze strony turnieju ATP 500 w Rio de Janeiro, gdzie rok temu mocno zjadły go nerwy. Teraz oczekiwania będą większe, ale większe będą też i możliwości. Jeśli Fonseca trafi w dobry dzień, jego forhend może wyrwać rakietę z ręki niejednemu klasowemu zawodnikowi.

Czy mamy jakiegoś Polaka, któremu wróżymy rychły awans? Oczywistej odpowiedzi nie ma – poza Kamilem Majchrzakiem, który wróci do tenisa po długiej przerwie i chociaż ciężko przewidywać, gdzie się znajdzie w trakcie tego sezonu, niewątpliwie będzie to skok w górę (aktualnie jest po prostu nieklasyfikowany). Od Daniela Michalskiego i Maksa Kaśnikowskiego oczekujemy raczej podobnych celów jak w tym roku, czyli walki o eliminacje wielkoszlemowe, oby tym razem udanej. Dwanaście miesięcy temu wydawało się nam, że Kacper Żuk po prostu musi odbić się po słabym sezonie, ale niestety lepiej nie było i Polaka czeka żmudna praca w turniejach ITF (ale talent przecież magicznie mu nie zniknął, więc kto wie). Oprócz Majchrzaka warto też wymienić Tomasza Berkietę, chociaż w jego przypadku też ten awans jest raczej gwarantowany i wynikać będzie ze znacznie bardziej obfitego kalendarza w profesjonalnych rozgrywkach. Polak dzięki wysokiemu rankingowi juniorskiemu dostanie osiem miejsc w eliminacjach turniejów Challenger 75/50 i wydaje się, że na obecnym etapie jego kariery takie doświadczenia to będzie naprawdę świetne rozwiązanie.


Wszystkie zawodowe turnieje tenisa możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3250 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1200 PLN, bonus 100% do 2050 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!

forbet - TBD

!REJESTRACJA!
Kod: TBD

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

Fan gry przy siatce i jednoręcznych bekhendów, miłośnik cyklu ATP Challenger Tour. W wolnych chwilach - student.