Challenger w Szczecinie zakończył polski cykl turniejów [PODSUMOWANIE]

Daniel Michalski - PZT
Daniel Michalski (fot. PZT)

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Miniony tydzień w rozgrywkach ATP Challenger Tour i ITF World Tennis Tour to dla Polaków przede wszystkim Pekao Szczecin Open. Po stronie damskiej, wiele naszych reprezentantek zagrało też we francuskim Le Neubourg czy w Jabloncu nad Nysą. 

Bardzo nieudana niedziela w kwalifikacjach 

Challenger w Szczecinie to już ostatnia rozgrywana w Polsce profesjonalna impreza w tym sezonie. W rozgrywkach singlowych wystąpiło aż dziewięciu Polaków (sześciu w kwalifikacjach, trzech w drabince głównej). Niestety pierwszy dzień eliminacji (niedziela) był dla naszych reprezentantów bardzo bolesny. Bilans wyniósł bowiem 0-6, a Polacy zdobyli się na zaledwie jednego seta.  

Szymon Kielan kompletnie nie powalczył z Johanem Niklesem, do przebijania się przez którego na mączce zwyczajnie nie miał cierpliwości. Paweł Ciaś po raz pierwszy w karierze przegrał z kimś wynikiem 0-6, 0-6, ulegając Georgiemu Kravchence. Kort po deszczu był bardzo wolny i Polak absolutnie nie miał pomysłu jak podejść do tego meczu przy niesłychanie solidnej grze Ukraińca. Zupełnie bez przesady można powiedzieć, że połowę zdobytych punktów ugrał skrótami.  

Karol Drzewiecki nie przeniósł do Szczecina swojej formy z Challengera w Tuluzie. Po kilku wyrównanych gemach, z reszty meczu z Andrew Paulsonem zrobiła się lekka farsa, kiedy Polak kompletnie nie był w stanie walczyć z Czechem i szukał bardzo niekonwencjonalnych zagrań. Dla Mateusza Kułakowskiego Ivan Gakhov był po prostu zupełnie poza zasięgiem. 

Nadspodziewanie dobrze spisał się Jasza Szajrych, który w obu setach z Louisem Wesselsem prowadził 5-3. Niestety żadnego nie udało się domknąć, a przy stanie 5-5 w drugiej partii Polak musiał poddać mecz z powodu kontuzji żeber. Seta Mattii Bellucciemu urwał Yann Wójcik (co też było pozytywną niespodzianką), ale od równej rywalizacji w trzeciej partii powstrzymał go uraz nogi.  

Jeden Polak w drugiej rundzie 

Świetnie spisał się Daniel Michalski, który grał swój pierwszy mecz po kontuzji nadgarstka. W wymianach to raczej Facundo Diaz Acosta uzyskiwał przewagę, głównie za sprawą potężnego leworęcznego forhendu. Mimo to, Polakowi udało się lepiej wytrzymać fizycznie trudy trzeciego seta. 

“Miałem bardzo dobre przygotowanie dzięki mojemu trenerowi motorycznemu, Paulinie Bromek, z którą trenuję już sześć czy siedem lat. Miałem 4-1 w trzecim secie, zrobiło się 4-3 i dwa break pointy dla niego, ale cały czas czułem, że to ja jestem z przodu” powiedział po spotkaniu Michalski.  

Maks Kaśnikowski stoczył wyrównany bój z Flavio Cobollim, przegrywając 6-3, 3-6, 2-6. Polak przez długi czas bardzo dobrze serwował, może nie stawiając na wysoki procent pierwszego podania, ale bardzo starając się nim ustawić punkt. Kaśnikowski i Cobolli to dwa zupełnie inne temperamenty na korcie – solidny Maks i Włoch który potrafi zagrać trzy genialne piłki, aby zaraz “poprawić” trzema kosmicznymi autami. Niestety to forhend Cobolliego był największą bronią na korcie i właśnie ta łatwość wygrywania punktów przesądziła o zwycięstwie 20-latka z Włoch. 

Jerzy Janowicz początkowo miał grać z Yannickiem Hanfmannem, ale ten został powołany w ostatniej chwili do reprezentacji Niemiec (zamiast kontuzjowanego Alexandra Zvereva). Zamiast tego dolosowano mu dobrze u nas znanego kwalifikanta Jana Choinskiego, który płynnie mówi po polsku, ponieważ jego tata jest Polakiem.  

Niestety w wolniejszych warunkach to nie był przyjemny rywal dla Janowicza. Choinski również dobrze serwuje, ale do tego znakomicie porusza się po korcie i potrafi wytrzymywać wymiany. Nie ma może tak potężnych uderzeń kończących, ale gra z regularną siłą. Mimo niezłego poruszania się po korcie Janowicza (szczególnie defensywa forhendowym slajsem), Polak uległ reprezentującemu Wielką Brytanię (a wcześniej Niemcy) 26-latkowi 3-6, 4-6. 

Michalski klasę gorszy od Carballesa Baeny, debel w Szczecinie 

Ostatni Polak w turnieju singlowym wpadł w drugiej rundzie na rozstawionego z numerem dwa Roberto Carballesa Baenę. Wydawać by się mogło, że obaj prezentują podobny, defensywny styl, ale szybko było jasne, że dzieli ich różnica klasy. Hiszpan przede wszystkim serwuje o 25-30 km/h szybciej, a do tego ma znacznie większe możliwości w ofensywie. Michalski potrafił sprawić mu trochę kłopotów w drugiej partii, ale przegrał 1-6, 2-6. 

“Jest po prostu regularniejszy, gra trochę szybciej, jest sporo lepiej przygotowany fizycznie. Stąd właśnie wymiany były długie, ale w 80% szły na jego konto w pierwszym secie. (…) On też na serwisie prezentował się lepiej, było dużo więcej pierwszych piłek po serwisie gdy od razu zdobywał przewagę” ocenił Polak. 

W deblu mieliśmy tym razem tylko czterech reprezentantów. Piotr Matuszewski po meczu bez historii przegrał w parze z Czechem Andrew Paulsonem przeciwko innym reprezentantom naszych południowych sąsiadów (Roman Jebavy/Adam Pavlasek). Ze spotkania zapamiętamy tylko ciekawy punkt wygrany serwisem przez Paulsona. 

Michalski w parze z Ukraińcem Oleksiim Krutykhiem wpadli w pierwszej rundzie na Karola Drzewieckiego i Szymona Walkowa. Obaj mają dosyć słabe serwisy i do stanu 0-6 0-2 zapowiadało się nawet na tzw. “rower”. Polski duet jednak trochę spuścił z tonu i dopiero w tie-breaku udało im się zamknąć drugiego seta.  

Drzewiecki i Walków w ćwierćfinale wpadli na Dustina Browna i Andreę Vavassoriego. Atmosfera na korcie numer jeden pod światłami była naprawdę genialna i tłum kibiców dawał dużo wsparcia polskiej parze. Niestety przez większość spotkania Karol nie zachowywał się pewnie przy siatce, a serwis Szymona był sporym problemem, zwłaszcza gdy returnował Brown. Jak się okazało kilka dni później, Polacy przegrali ze zwycięzcami całej imprezy. 

Oprócz Challengera w Szczecinie i meczu z Indonezją, na kortach z polskich tenisistów pojawił się jeszcze tylko Maciej Matuszczyk. 19-latek próbował zakwalifikować się do turnieju M15 w Sharm el Sheikh, ale przegrał po super tie-breaku z Alim Alshatim. 

Czwarty finał debla z rzędu Falkowskiej, Durska z niespodziewanym sukcesem 

Paula Kania-Choduń wystąpiła u boku Renaty Voracowej w imprezie WTA 125K w Bukareszcie. Drabinka została rozpisana tylko na osiem par, więc jedno zwycięstwo wystarczyło na awans do półfinału. Polka i Czeszka przegrały ze zwyciężczyniami turnieju, Alioną Bolsovą i Andreą Gamiz. 

Jedną z faworytek turnieju W80 w Le Neubourg była rozstawiona z trójką Magdalena Fręch. Polka przeszła pierwsze dwie rundy, ale w ćwierćfinale sensacyjnie uległa Belgijce z czwartej setki Magali Kempen. Więcej oczekiwaliśmy też od Weroniki Falkowskiej, która zaledwie cztery gemy była w stanie zabrać kwalifikantce Freyi Christie. Martyna Kubka w tym samym turnieju startowała w eliminacjach, ale dosyć łatwo przegrała z Francuzką Emmą Lene. 

Wolną pierwszą rundę w grze podwójnej miała zarówno Kubka w parze z Emily Appleton, jak i grająca z Sarą Beth Grey Falkowska. Ten pierwszy duet uległ jednak w ćwierćfinale bliźniaczkom Kolb z Ukrainy, które niedawno wygrały w Polsce turniej ITF w Bydgoszczy. Te siostry w półfinale ograła Falkowska, dla której był to pierwszy mecz deblowy w Le Neubourg (w ćwierćfinale razem z Grey dostały walkowera). Dla Weroniki był to już czwarty z rzędu finał, ale ponownie na drodze stanęła jej Christie, która u boku Ali Collins zdobyła tytuł wynikiem 1-6, 7-6, 10-3. 

Aż osiem Polek podjęło próbę zakwalifikowania się do turnieju W25 w Jabloncu nad Nysą. Sześć z nich poległo w pierwszej rundzie – Maja Bajorek, Ewa Czapulak, Hanna Jankowska Karolina Jaśkiewicz, Justyna Jodłowska i Karolina Skowrońska. Pierwszą przeszkodę przeszły Olga Gołaś (pogromczyni Bajorek) i Martyna Zaremba, ale obie nie były w stanie  dotrzeć do ostatniego stopnia eliminacji. Bajorek/Czapulak, Jodłowska/Skowrońska i Gołaś (w parze z Giną Feistel) odpadły też w pierwszej rundzie gry podwójnej. 

W Monastyrze kontynuowały grę Emilia Durska i Zuzanna Frankowska. Ta pierwsza drugi tydzień z rzędu zmierzyła się z Han Shi, uprzednio zdobywając jednego gema, natomiast teraz przegrywając 0-6, 0-6 (ponownie w pierwszej rundzie eliminacji). Frankowska dostała się do turnieju głównego jako lucky loser i wylosowała… Han Shi. 17-latka ograła Chinkę, ale w kolejnej rundzie odpadła z Milaną Zhabrailovą (pierwszy tysiąc rankingu ATP). 

Obie Polki wystąpiły też w deblu. Frankowska przegrała w pierwszej rundzie u boku Ranim Rassil, natomiast Durska zupełnie niespodziewanie wraz z Camillą Zanollini dotarła do finału. Polka i Włoszka sprawiły trzy olbrzymie niespodzianki z rzędu, za każdym razem w super tie-breakach. Ostatecznie dopiero w finale nie dały rady Ya-Hsin Lee i Chia Yi Tsao. 

Dla 17-letniej Zuzanny Bednarz przyszła pora na pierwszy zawodowy start poza Polską. Nastolatka świetnie spisała się w turnieju W15 w Haren, przechodząc trzystopniowe eliminacje. Niestety w głównej drabince nie pomogło losowanie, a Bednarz musiała zmierzyć się z najwyżej rozstawioną Jessie Aney, która w lipcu wygrała w Stanach z Darią Kuczer. Dosyć niespodziewanie, Polka urwała sklasyfikowanej w piątej setce rankingu WTA rywalce seta, przegrywając to spotkanie 6-2, 2-6, 2-6. W parze z Annemarie Lazar, Bednarz odpadła w pierwszej rundzie gry podwójnej.


Turnieje rangi Challenger oraz ITF możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3150 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1100 PLN, bonus 100% do 2050 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!

forbet baner

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

Fan gry przy siatce i jednoręcznych bekhendów, miłośnik cyklu ATP Challenger Tour. W wolnych chwilach - student.