Maks Kaśnikowski: Granie z lepszymi sprawia, że ciągle się rozwijam

Maks Kaśnikowski
Maks Kaśnikowski (fot. Roland Strimmer)

Maks Kaśnikowski opowiedział Szymonowi Przybyszowi o rozwoju i nowych członkach w sztabie. Przyznał, że posiada nietypowego ulubieńca.

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Szymon Przybysz: Podczas FINAL Four miałeś okazję rozegrać kolejny mecz z przeciwnikiem z TOP 100 – Tomasem Machacem. Jakie wnioski udało Ci się wyciągnąć z tego spotkania?

Maks Kaśnikowski: Muszę powiedzieć, że Tomas jest bardzo ciężkim zawodnikiem do grania. Ma różnorodny styl, więc było to inne przeżycie niż chociażby mecze z Jaume Munarem czy Hubertem Hurkaczem. Tomas ma świetną umiejętność łapania piłki bardzo wcześnie. Dokładność i granie szybko po koźle to jest coś, co chciałbym przejąć od niego w niedalekiej przyszłości.

Szymon Przybysz: Sam format rozgrywek drużynowych wytwarza w Tobie jeszcze większą motywację? Potrzebowałeś kilku występów ligowych albo reprezentacyjnych, aby obyć się z dodatkową odpowiedzialnością, która również towarzyszy takim zmaganiom?

Maks Kaśnikowski: Myślę, że to pozytywny aspekt takich rozgrywek i zdecydowanie dodaje dodatkowej motywacji. Drużyna kibicuje, na meczu zawsze ktoś jest i wspiera, więc to dodaje skrzydeł, pomaga wejść na jeszcze wyższy poziom. Oczywiście, grając indywidualne turnieje, również daje z siebie wszystko, ale tutaj ten dodatkowy aspekt w postaci wspierającej drużyny na pewno jest na plus. Dodatkowo pomaga złapać cenne doświadczenie przed ewentualnymi występami w reprezentacji Polski przy okazji rozgrywek Pucharu Davisa.

Szymon Przybysz: Możemy śmiało powiedzieć, że dla Ciebie sezon 2023 pod względem rozgrywania turniejów dobiegł końca. Dodałeś długie podsumowanie na Facebooka, w którym wspomniałeś o kilku zmianach, jakie wydarzyły się na przestrzeni tych ostatnich miesięcy. Postawiłeś na granie challengerów. Rozstrzał między turniejami o puli nagród 25,000$, a Challengerami jest tak bardzo widoczny?

Maks Kaśnikowski: Myślę, że ta różnica jest widoczna. Nie mówię o meczach finałowych, bo nawet w 15-stkach spotykają się wtedy zawodnicy z trzeciej setki. Decyzja o postawieniu na występy Challengerowe dała mi dużo cennego doświadczenia. Ogrywanie się z lepszymi zawodnikami sprawia, że ciągle się rozwijam i w przyszłym roku chcę to kontynuować. Uważam, że była to dobra decyzja.

Szymon Przybysz: Aktualnie współpracujesz z Alexandrem Burym, który swego czasu był znakomitym deblistą (59 ATP). To oznacza, że będziemy częściej widzieć Maksa Kaśnikowskiego przy siatce?

Maks Kaśnikowski: Z Alexem pracuje mi się bardzo dobrze. Posiada doświadczenie w graniu na wysokim poziomie, więc daje mi wiele cennych wskazówek, które pozwalają mi się stale rozwijać. Myślę, że częstsze chodzenie do siatki nie będzie wynikiem tego, że Alex został moim trenerem. Mój styl gry musi opierać się na kończeniu akcji przy siatce. Wcześniej może nie było to tak częste, bo nie miałem odpowiedniej siły uderzeń, aby wypracowywać sobie odpowiednią przewagę, która by ten proces ułatwiała. Pracuję nad agresywniejszą grą, przy siatce czuje się dobrze, więc będę z tego korzystał.

Alexander Bury i Maks Kaśnikowski (fot. Roland Strimmer)

Szymon Przybysz: Wspomniałeś we wcześniej wspomnianym poście o rozpoczęciu współpracy z psychologiem. Długo rozważałeś tę opcję czy wyszło to dość spontanicznie?

Maks Kaśnikowski: Wyszło to bardziej spontanicznie. Kilka czynników sprawiło, że wpadliśmy na ten pomysł razem z teamem i moimi rodzicami. Zdecydowałem się na to i nie żałuję.

Szymon Przybysz: Najfajniejsze wspomnienie z tego roku?

Maks Kaśnikowski: Bez dwóch zdań turniej w Ortisei. Cieszyłem się grą, jedzenie mi smakowało, wokół piękne widoki. Mieszkaliśmy też w fajnym miejscu, bo nie był to taki tradycyjny hotel, z którym mamy do czynienia na większości turniejów, tylko domek u jakiejś rodziny. Atmosfera była cudowna, najlepszy wynik w sezonie, więc zdecydowanie to jest najlepsze wspomnienie.

Szymon Przybysz: Rozumiem, że planujesz tam wrócić w przyszłym roku?

Maks Kaśnikowski: Jeżeli moje miejsce rankingowe będzie na to pozwalać to tak. Zasady są takie, że zawodnicy z TOP 150 nie mogą grać w turniejach rangi Challenger 50. Mam nadzieję, że będę w takim miejscu, które nie będzie mi pozwalało, aby tam rywalizować. Jeżeli będę miał taką możliwość, to najprawdopodobniej wrócę tam z wielką przyjemnością.

Szymon Przybysz: Po ostatniej piłce towarzyszył Ci pewnie lekki niedosyt…

Maks Kaśnikowski: Zdecydowanie tak. Było bardzo blisko. Można powiedzieć, że centymetry zadecydowały o tym, kto w końcowym rozrachunku podniósł tytuł. Jednak realizowanie założeń taktycznych i treningowych, świetne samopoczucie na miejscu, sprawiają, że i tak podchodzę do tego tygodnia z wielką radością i sentymentem.

Szymon Przybysz: Bernabe Zapata Miralles. Czekałem na okazję, aby móc Cię o to zapytać od dłuższego czasu. Często oznaczasz go pod swoimi relacjami na Instagramie. Przybliżysz genezę tego działania?

Maks Kaśnikowski: Mieliśmy taki „wewnętrzny żart” z kolegami, ale nie tylko. Jest to zawodnik, którego podziwiam za jego waleczność. Nieoczywisty wybór ulubionego zawodnika, ale zawsze w grupie znajomych mówiliśmy o jego mentalności. Żarty żartami, ale oglądał moje relacje i w końcu mnie zaobserwował. Liczyłem, że spotkam go na turnieju i była spora szansa w Austrii, ale wycofał się w ostatniej chwili z powodu kontuzji.

Szymon Przybysz: Rozumiem, że jeżeli taka okazja w końcu nadejdzie – podchodzisz do Bernabe i wychodzisz z inicjatywą krótkiej rozmowy?

Maks Kaśnikowski: Dokładnie tak.

Szymon Przybysz: Jakaś regułka w głowie już przygotowana?

Maks Kaśnikowski: Może zarzucę jakimś żarcikiem? Nie zastanawiałem się nad tym. Na pewno nie będę wygłaszał przemów (śmiech).

Szymon Przybysz: Od kilku miesięcy funkcjonuje społeczność „Maks Kaśnikowski News”. Wyniki, drabinki, plany gier – wszystko co dotyczy Twojej osoby – można tam znaleźć. Jak z perspektywy zawodnika podchodzisz do takiej inicjatywy?

Maks Kaśnikowski: Znam osobę, która prowadzi ten profil. Jestem bardzo wdzięczny za tę inicjatywę. Dużo to dla mnie znaczy. Wszystko obserwuję, moja rodzina też obserwuje. Szczerze nie jestem w stanie opisać słowami, ile to dla mnie znaczy. Kiedy widzę takie działanie, wsparcie po wszystkich meczach jest to coś niesamowitego. Jestem wdzięczny, że mogę trafiać na takich ludzi w swoim życiu.

Szymon Przybysz: Czego można Ci życzyć przed tym nadchodzącym sezonem?

Maks Kaśnikowski: Myślę, że przede wszystkim zdrowia. To jest najważniejsze w karierze każdego sportowca. Jeżeli będzie ciągłość startowa – jestem pewny, że wszystko będzie dobrze.

Rozmawiał: Szymon Przybysz


Wszystkie zawodowe turnieje tenisa możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3250 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1200 PLN, bonus 100% do 2050 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!

forbet - TBD

!REJESTRACJA!
Kod: TBD

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

22 lata, wierny kibic Huberta Hurkacza i Jerzego Janowicza, fan agresywnej gry i dobrego serwisu. Znam się na wszystkim po trochu i niczym wybitnie. Dla mnie nie ma tematów tabu.