ATP Challenger Tour 2020 – podsumowanie

fot. Andre McEnroe / pixabay.com

59 turniejów to aż prawie o 100 mniej, niż odbyło się w 2019 roku w cyklu ATP Challenger Tour. Biorąc jednak pod uwagę wszelkie okoliczności, drugi poziom rozgrywkowy w męskim tenisie dostarczył niżej sklasyfikowanym zawodnikom wiele okazji do gry o stawkę, nie tylko w turniejach pokazowych jak w okresie od marca do sierpnia. Przekrój geograficzny po restarcie sezonu stał się zdecydowanie bardziej europejski, ale udało się zorganizować jeszcze kilka imprez w USA czy Ameryce Południowej. Niektóre plany trzeba było odłożyć na później, jak wprowadzenie nowej kategorii Challenger 50. Wrócono też do rozgrywania kwalifikacji w sobotę i niedzielę przed turniejem. Co wydarzyło się w tych 59 imprezach? Oto podsumowanie 2020 roku w cyklu ATP Challenger Tour.

W przekroju całego roku najwięcej turniejów, bo aż dziewięć, rozegrano we Włoszech. Zaraz po restarcie sezonu to właśnie Italia i nasz południowy sąsiad, Czechy, byli pierwszymi krajami, w których możliwe było zrealizowanie imprez tego cyklu. Najbardziej na pandemii stracili Amerykanie, którym po zorganizowaniu aż 26 turniejów challengerowych w 2019 roku, pozostało tylko 8 w obecnym sezonie (tylko dwa w drugiej części sezonu). Nie odbiło się to jednak na ilości turniejów wygranych przez ich zawodników, Amerykanie triumfowali bowiem aż 11 razy. Drugie miejsce w tej klasyfikacji zajęli Hiszpanie z 7 tytułami.

Młodzi górą

Tenisowa młodzież świetnie wykorzystała ten sezon. Dla wielu zawodników kolejny rok będzie pierwszą próbą przebicia się do głównego cyklu, inni pierwsze swoje kroki już poczynili.

Nie sposób nie zacząć od Carlosa Alcaraza. Zdobycie trzech tytułów rangi ATP Challenger Tour w wieku 17 lat to naprawdę nie lada osiągnięcie. W 43-letniej historii cyklu, tylko Richard Gasquet dokonał tego szybciej. Hiszpan błysnął jeszcze przed pandemią, pokonując w turnieju ATP 500 w Rio de Janeiro Alberta Ramosa-Vinolasa. Nawet kilkumiesięczna przerwa nie potrafiła spowolnić jego progresu, co objawiło się tytułami w Trieście, Barcelonie i Alicante. Alcaraz dołożył do tego jeszcze finał w Cordenons i gdyby wręczano nagrody dla najlepszego zawodnika sezonu, byłby naprawdę silną kandydaturą. Jego bilans zwycięstw i porażek, wynoszący 20-4 świadczy o niezwykłej regularności z jaką radził sobie z wygrywaniem spotkań, nawet kiedy niekoniecznie prezentował swój najlepszy tenis.

Oprócz Alcaraza, 3 tytuły zdobył jeszcze tylko 22-letni Fransisco Cerundolo. Prawdziwy wybuch talentu Argentyńczyka, którego 19-letni brat Juan Manuel również świetnie się rozwija, nastąpił dopiero po restarcie sezonu. Wszystkie trzy tytuły Cerundolo zdobył w swoich ostatnich pięciu turniejach, triumfując w Splicie, Guayaquil i Campinas. Dosyć mało wiemy o jego poziomie na kortach innych niż ziemne, ale to kolejny zawodnik, którego celem w następnym roku powinno być dobijanie się do drzwi pierwszej setki.

Więcej w głównym cyklu powiedział już Sebastian Korda. 20-letni Amerykanin na Roland Garros dotarł aż do czwartej rundy. Korda jest synem Petra, mistrza Australian Open z 1998 roku, i z miesiąca na miesiąc udowadnia, że potencjał może mieć nawet taki jak ojciec. Dotychczas w dół ściągały go jednak słabe występy w ostatnich fazach turniejów, ale w Eckental wreszcie udało się odwrócić ten trend i wygrać swój pierwszy zawodowy turniej po ośmiu przegranych finałach.

O 19-letnim Brandonie Nakashimie mówiło się sporo od jakiegoś czasu, jednak wyniki nie do końca oddawały jego potencjał. Amerykanin błysnął na US Open grając dobry mecz z Alexanderem Zverevem, ale wciąż nie miał na koncie nawet finału rangi Challenger. Ostatecznie udało się to nadrobić w Orlando, gdzie Nakashima odbił się po bardzo słabym sezonie na kortach ziemnych, do których po prostu kompletnie nie jest przyzwyczajony.

Więcej w głównym tourze pokazali się na przykład Jurij Rodionov i Jeffrey John Wolf. Obaj 21-latkowie byli chyba największymi gwiazdami ATP Challenger Tour przed pandemią, wygrywając w dwa miesiące po dwa tytuły. Już po restarcie część ich startów przeniosła się do głównego touru. Kolejny rok również będzie dla nich poszukiwaniem odpowiednich “przenosin” do najwyższego kręgu tenisowego świata.

Swój pierwszy tytuł tej rangi wygrał też 18-letni Lorenzo Musetti, juniorski mistrz Australian Open 2019. W ciągu dwunastu dni zaszedł od kwalifikacji do trzeciej rundy w Rzymie i wygrał Challengera w Forli, pokonując sześciu zawodników z top 100 rankingu ATP. W tym gronie byli chociażby Stan Wawrinka i Kei Nishikori.

Występy Polaków

Spora część występów polskich zawodników w turniejach cyklu ATP Challenger Tour z reguły związana jest z rodzimymi turniejami w Poznaniu, Sopocie i Szczecinie. Żadna z tych imprez nie odbyła się jednak w tym roku z powodu pandemii koronawirusa. Nie oznacza to jednak, że fanom Challengerów zabrakło w tym sezonie emocji związanych z Polakami. W singlu wystąpiło tylko czterech naszych reprezentantów, ale niektóre ich starty zapadały w pamięć:

Kamil Majchrzak – 11 zwycięstw/4 porażki; tytuł w Prostejovie, półfinał w Hamburgu, ćwierćfinał w Eckental.

Występy Kamila były generalnie dosyć solidne, chociaż szczególnie we wspomnianym Hamburgu i Eckental pozostał lekki niedosyt. Tylko raz nie udało się przejść w pierwszej rundy, jednak przeciwnik (Marco Cecchinato) był wysokiej klasy. Trzeci tytuł ATP Challenger Tour Kamila w Prostejovie całkowicie wynagrodził polskim fanom inne niepowodzenia, a poziom jego gry w finałowym triumfie nad ówczesnym numerem 56 na świecie, Pablo Andujarem, nie pozostawiał nic do życzenia. Szkoda, że tego sukcesu nie udało się zamienić później na dobry występ podczas French Open.

Jerzy Janowicz – 7 zwycięstw/2 porażki, finał w Pau

Dosyć niespodziewany powrót Janowicza zaskoczył jednak przede wszystkim tym, jak mało Polak stracił ze swojej gry przez ponad dwa lata nieobecności. Trzy występy we francuskich Challengerach obfitowały w świetne serwowanie, ogromną siłę z linii końcowej i skróty niemal tak dobre, jak kiedy Jerzy był 14. na świecie i grał w półfinale Wimbledonu. Dlaczego ostatni mecz Janowicz rozegrał w marcu? Obawy przed zarażeniem się koronawirusem i dbałość o żonę i dziecko zastopowały występy „JJ-a”, ale Polak pokazał, że jego potencjał wciąż jest ogromny.

Kacper Żuk – 5 zwycięstw/5 porażek, półfinał w Calgary

Zapamiętamy przede wszystkim świetne zwycięstwo nad Vaskiem Pospisilem w Calgary, w tamtym momencie zawodnikiem numer 92 rankingu ATP. Kacper błyszczał w tym roku w turniejach rangi ITF, na poziomie ATP Challenger Tour ma jednak jeszcze sporo do udowodnienia. Po restarcie sezonu Żukowi udało się dostać do kilku Challengerów na mączce, ale dotychczas jego najlepsze starty odbywały się w hali lub na kortach twardych. Jeśli uda się w kolejnym roku załapać do większej ilości imprez na tych nawierzchniach, zdaje się, że wyniki po prostu przyjdą z czasem.

Daniel Michalski – 2 zwycięstwa/1 porażka

Pierwszy start w Challengerze poza Polską zaliczony, ale wiele więcej nie da się o występie Daniela powiedzieć. Wygrana z Matthiasem Bourgue, który swego czasu urwał Andy’emu Murrayowi dwa sety podczas French Open, może i cieszy, ale Francuz w drugim secie musiał skreczować. Po porażce w trzeciej rundzie z Baptiste Crepatte pozostał jednak lekki niedosyt, mecz był do ugrania. Od lutego minęło sporo czasu, a poziom prezentowany przez Michalskiego w letnich turniejach pokazowych był naprawdę dobry. Być może w kolejnym sezonie uda się wystąpić w większej ilości turniejów rangi ATP Challenger Tour.

Dużo przyjemniej sytuacja wyglądała w deblu. Aż czterem Polakom udało się bowiem triumfować w imprezach tego cyklu, a jednemu nawet dwukrotnie. W parze z Finem Harrim Heliovaarą, Szymon Walków zdobył tytuł w Bielli. Już w kolejnym tygodniu udało mu się też triumfować w Barcelonie, tym razem z Austriakiem Tristanem-Samuelem Weissbornem.

Tuż przed pandemią w Monterrey wygrał Karol Drzewiecki. Jego partnerem był Goncalo Oliveira, leworęczny Portugalczyk znany polskim kibicom ze zwycięstwa nad Jerzym Janowiczem w Poznaniu przed trzema laty. W Hamburgu, w dramatycznych okolicznościach zwyciężył Kamil Majchrzak. W parze z Markiem-Andreą Hueslerem wykorzystali oni dopiero dwunastą piłkę meczową i wynikiem 20-18 pokonali w super tie-breaku parę Glasspool/Lawson (ciekawostka – był to najdłuższy super tie-break w tym sezonie). Kolejnym świetnie rozwijającym się polskim deblistą jest Jan Zieliński – zwycięzca z Sibiu w parze z Amerykaninem Hunterem Reesem.

Zawodnicy z TOP 50 w Challengerach

Aby wystąpić w turnieju tej rangi, zawodnicy z pierwszej pięćdziesiątki zawodowego rankingu potrzebują dzikiej karty zatwierdzonej nie tylko przez turniej, ale także przez ATP. Chodzi głównie o to, aby zawodnicy o większych umiejętnościach nie mogli w ten sposób nabijać sobie punktów. W 2020 roku mieliśmy sześć takich występów i pokazały one w dużej mierze, że różnica między głównym cyklem a ATP Challenger Tour nie jest aż taką przepaścią, jak to się niektórym wydaje.

  • 34 – Taylor Fritz (Newport Beach, runda trzecia, przegrał z Mitchellem Kruegerem)
  • 50 – Frances Tiafoe (Newport Beach, runda trzecia, przegrał z Denisem Istominem)
  • 42 – Ugo Humbert (Indian Wells, runda druga, przegrał z Jackiem Sockiem)
  • 41 – Adrian Mannarino (Monterrey, wygrał tytuł)
  • 17 – Stan Wawrinka (Praga, wygrał tytuł)
  • 15 – Stan Wawrinka (Praga 2, wycofał się przed ćwierćfinałem)

Po kolei – ranking zawodnika, turniej, rezultat i ewentualny pogromca. Na sześć startów mamy zatem tylko dwa tytuły (chociaż drugiego startu Wawrinki nie ma co liczyć). Czy wygrane Mannarino i Wawrinki były łatwe? Mannarino tak, Francuz rzeczywiście zdominował turniej i nie przegrał więcej niż czterech gemów w żadnym z setów. Wawrinka natomiast musiał ten tytuł strasznie wymęczyć przegrywając po secie w każdym z meczów oprócz finału z Aslanem Karatsevem.

Inni zawodnicy, o których warto wspomnieć

W tym akapicie warto wspomnieć o Aslanie Karatsevie. Znany polskim kibicom ze wspaniałego występu w Sopocie rok temu, gdzie przegrał po trzygodzinnej walce z Filipem Horanskym w półfinale. Potencjał było widać, ale nikt chyba nie był w stanie przewidzieć tego co stanie się na terenie Republiki Czeskiej zaraz po restarcie sezonu. Karatsev wystrzelił z formą, wygrywając trzy Challengery z rzędu, przegrywając tylko wspomniany finał ze Stanem Wawrinką w Pradze. Tytuły w drugim turnieju w Pradze i w Ostrawie dały mu awans o ponad 140 pozycji w rankingu ATP i kilka startów w turniejach głównego cyklu. Skąd u 27-latka ten wystrzał i czy będzie on tylko chwilowy? To tak naprawdę zweryfikuje dopiero następny sezon, ale do końca roku 2020 Karatsev ten bardzo wysoki poziom utrzymał.

14 zawodników wygrało swój pierwszy turniej tego cyklu w tym roku, ale tylko jeden z nich miał ponad 25 lat. Mowa tu o Egipcjaninie Mohamedzie Safwacie, który również dobrze zaprezentował się rok temu w Sopocie, przegrywając w ćwierćfinale z końcowym zwycięzcą, Stefano Travaglią. Safwat w wieku 29 lat wygrał swojego pierwszego Challengera w Launceston i chociaż końcówka sezonu nie była już najlepsza w jego wykonaniu, to przykład Egipcjanina pokazuje, że lata pracy mogą czasem zaprocentować dopiero po czasie.

Wśród zawodników, którzy zagrali ponad 15 spotkań najlepszy procent wygranych miał Amerykanin Steve Johnson, wygrywając 15 razy na 17 (88%). Amerykanin zdobył dwa tytuły, a do tego dołożył jeszcze półfinał i ćwierćfinał.

Ciekawostki

Cztery mecze zakończyły się wynikami 6-0, 6-0, czyli tzw. „rowerkiem”. Mamy wśród nich nawet polski akcent.

  • Aslan Karatsev – Congsup Congcar 6-0 6-0; Bangkok; runda pierwsza
  • Mats Moraing – Tung-Lin Wu 6-0 6-0; Pau; runda pierwsza
  • Harri Heliovaara/Szymon Walków – Cesare Carpano/Pietro Buscaglione 6-0 6-0; Biella; runda pierwsza
  • Inigo Cervantes/Oriol Roca Batalla – Tommy Robredo/Steven Diez 6-0 6-0; Barcelona; ćwierćfinał

Jak do tego doszło? Otóż Szymon Walków z Harrim Heliovaarą zgotowali swoim przeciwnikom taki los, gdyż Carpano i Buscaglione to 14-letni lokalni juniorzy, którzy otrzymali miejsce w drabince dzięki uprzejmości organizatorów. Czy jest to idealny sposób na ogrywanie młodych talentów z dużym tenisem, to już pozostawiam Państwa ocenie. Warto dodać, że i Carpano i Buscaglione wystąpili też w singlowych kwalifikacjach. Obaj nie wygrali gema. Z Heliovaarą i Walkowem w 35 minut udało im się ugrać 10 punktów.

Tylko jeden kwalifikant wygrał turniej rangi Challenger Tour w tym roku i był to Carlos Alcaraz w Trieście. W finale pokonał innego zawodnika z kwalifikacji, Ricardo Bonadio. Oprócz tego, do finałów zawędrowali po kwalifikacjach jeszcze Thiago Tirante, Tomas Machac i Thiago Monteiro.  Jeśli chodzi o zawodników grających z dziką kartą, to w tym roku do finałów Challengerów dotarło aż czterech tenisistów, z czego trzech wygrało. O wszystkich tych zawodnikach już tu wspominaliśmy – Stan Wawrinka, Adrian Mannarino, Lorenzo Musetti. Ten który przegrał, to Jerzy Janowicz w turnieju w Pau.

Powszechną opinią jest, że w turniejach ATP Challenger Tour jest jeszcze ciężej przewidzieć rezultaty niż w głównym cyklu. Można powiedzieć, że się to potwierdziło, gdyż na 57 turniejów, gdzie poznaliśmy finalistów, tylko dwa razy byli to zawodnicy rozstawieni z numerem 1 i 2. Jeden z tych przypadków, w Punta Del Este, dał nam być może najlepsze spotkanie tego roku, gdy Thiago Monteiro bronił piłek meczowych i ograł po ponad trzech godzinach Marco Cecchinato.

Na koniec dosyć niechlubna statystyka – zawodnicy, którym nie udało się wygrać spotkania, a raczej byśmy ich o to nie podejrzewali. Chyba przede wszystkim Hyeon Chung i Tommy Robredo. Koreańczyk wciąż nie może dojść do siebie po problemach zdrowotnych i coraz ciężej będzie mu wrócić do dyspozycji, która zaprowadziła go aż do półfinału Australian Open 2018. W tym sezonie Chung przegrał wszystkie cztery spotkania, które rozegrał. Legenda turnieju głównego cyklu w Sopocie, Tommy Robredo, poległ aż pięć razy. Jeszcze w poprzednim roku wygrywał imprezy w Parmie i Poznaniu, także regres jego umiejętności zdaje się postępować bardzo szybko.

To by było na tyle, jeśli chodzi o rok 2020 w ATP Challenger Tour. Serdecznie zachęcam do oglądania meczów cyklu w przyszłym sezonie, zarówno na żywo, jak i powtórki dostępne są zupełnie za darmo TUTAJ i TUTAJ – naprawdę warto i oby w przyszłym roku udało się zrealizować wszystkie plany, włącznie z organizacją trzech polskich imprez tej rangi w Poznaniu, Sopocie i Szczecinie. Na ten moment kalendarz ATP Challenger Tour na pierwsze miesiące 2021 roku pozostaje nadal zagadką.


Dyskusja o tenisie przez cały rok odbywa się w naszej grupie.
Zapraszamy do dołączenia!

Fan gry przy siatce i jednoręcznych bekhendów, miłośnik cyklu ATP Challenger Tour. W wolnych chwilach - student.