Żuk z pierwszą wygraną od kwietnia! [PODSUMOWANIE]

Kacper Żuk (fot. PAP/Andrzej Grygiel)

Tuż przed Narodowymi Mistrzostwami Polski niewielu naszych reprezentantów zdecydowało się na start w turniejach ATP Challenger Tour/ITF World Tennis Tour. Jednym z nich był Kacper Żuk, z którym porozmawialiśmy podczas Challengera w Brunszwiku. Filip Peliwo zaliczył ćwierćfinał ITF-a w Marburgu.

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Żuk w poszukiwaniu formy

Kacper Żuk w zawodowym tourze nie wygrał meczu od kwietnia, ale pojawiła się na to dobra okazja w Challengerze w Brunszwiku. Polak w pierwszej rundzie eliminacji mierzył się bowiem z 18-letnim Philipem Florigiem, który do turnieju dostał się z dziką kartą i raczej nie miał mieć szans w starciu z Żukiem. Nasz reprezentant bardzo się jednak męczył, widać było brak ogrania. Ostatecznie udało się zatriumfować 7-5, 7-5, mimo przegrywania w pierwszej partii już 0-4.

“Na pewno oczekiwałbym od siebie więcej. Wiadomo, po jakimś czasie kiedy się tych meczów nie wygrywa, to nawet i kiedy teoretycznie jest się faworytem, nie przychodzi do łatwo. Dzisiaj starałem się w jakikolwiek sposób po prostu ten mecz dociągnąć, wygrać, czy będę grał dobrze czy źle. Chciałem po prostu ten jeden kroczek do przodu zrobić, na pewno to trochę ulgi da, trochę takiej pewności, trochę więcej luzu, więc myślę, że mimo iż ta gra nie była dobra to i tak jestem zadowolony, że się udało dociągnąć” powiedział po spotkaniu Kacper, zapytany o to, czy pierwsze zwycięstwo od dwóch miesięcy przyniosło mu dużą ulgę.

W pierwszym secie Żuk brał też przerwę medyczną na ból w dolnej części pleców, ale po meczu przyznał, że było to raczej zagranie na tzw. przeczekanie rywala. „Nie, to było bardziej taktycznie, bo początek był bardzo słaby. Potem troszkę zacząłem lepiej grać, ale chciałem trochę dać sobie czasu po prostu, taktycznie przemyślałem w tym czasie pewne rzeczy”. Polak zakwalifikował się do turnieju po pokonaniu Alexeya Vatutina 7-6, 6-1. W pierwszej partii obronił piłkę setową forhendem w linię, ale w przekroju całego spotkania był znacznie solidniejszy od Rosjanina.

Wciąż niezadowolony, dobry mecz z Cecchinato

Żuk rósł z meczu na mecz, ale nawet po zwycięstwie w głównej drabince z Gastao Eliasem nie był do końca zadowolony ze swojej gry. „Gra jeszcze jest daleka od normy, że tak powiem. Dzisiaj też były ciężkie warunki, mocno wiało i tak naprawdę raz z jednej, raz z drugiej strony po prostu grało się z wiatrem, pod wiatr. Ciężko dzisiaj grać agresywnie, tak naprawdę kto mniej błędów popełni, kto zagra troszkę bardziej regularnie to ten mecz dociągnie. Ja starałem się cały czas po prostu trzymać koncentrację, grać solidnie, bez żadnych kombinacji, po prostu grać swoje”.

Ostatecznie skończyło się na drugiej rundzie i porażce z Marco Cecchinato, ale z całej imprezy chyba i tak trzeba być zadowolonym. Włoch początkowo dominował na korcie, ale Kacper dobrze zareagował i nakładał na niego większy nacisk w drugiej partii, ostatecznie doprowadzając do remisu i utrzymując dobry poziom w decydującym secie. Kluczem do walki z tym rywalem był atak, gdyż wtedy Włoch nie może używać swojego bardzo szerokiego repertuaru zagrań. Cecchinato udało się jednak kilka świetnych punktów w defensywie i dowiózł niełatwe zwycięstwo nad Żukiem.

Polaka pytaliśmy jeszcze o sytuację trenerską, gdyż po rozstaniu się w kwietniu z Aleksandrem Charpantidisem, Żuk nie miał stałego szkoleniowca (trenował trochę chociażby z Jerzym Janowiczem czy Michałem Przysiężnym). „Trzy tygodnie temu byłem w Sztokholmie w Good to Great Academy, tam gdzie trenuje Kamil Majchrzak. Myślę, że tam będę kontynuował swoją pracę. Są trenerzy, jest obiekt, jest wszystko co tenisiście jest potrzebne, żeby się rozwijać. Myślę, że to będzie taki kolejny krok. Kamilowi to pomogło, jak widać, mam nadzieję, że idąc tym tropem również mi pomoże”.

Matuszewski/Sachko w Salzburgu, brutalna porażka Peliwo

W Challengerze w Salzburgu próbował swoich sił Piotr Matuszewski, ale podobnie jak w Luedenscheid wspólnie z Vitaliyem Sachko odpadł już w pierwszej rundzie. Polak i Ukrainiec słabo weszli w mecz, tracąc serwis po podwójnym błędzie Sachko i dwóch wolejach w siatkę Piotrka. Przełamanie udało się odrobić, ale szybko uciekł tie-break, a o drugiej partii zadecydował gem przegrany przy serwisie Polaka, gdzie słabo wychodziło Matuszewskiemu i Sachko bronienie siatki. Rywale (Maximilian Neuchrist i Tristan-Samuel Weissborn) dotarli do finału.

Filip Peliwo grał w turnieju ITF w Marburgu, dosyć łatwo pokonując Neo Niednera i Alexa Barrenę. W ćwierćfinale czekał na niego Yshai Oliel, również niegdyś świetny junior (finalista Australian Open 2017 w singlu, mistrz French Open 2016 w grze podwójnej). Izraelczyk w trzeciej partii serwował po mecz, ale Filipowi udało się doprowadzić do tie-breaka po kilku agresywnych punktach. Niesamowity pojedynek trwał aż 3 godziny i 49 minut, ale przy pierwszej piłce meczowej przeciwnikowi udało się przejąć inicjatywę leworęcznym forhendem i wymusić błąd Peliwo, kończąc to bardzo długie i wyczerpujące spotkanie. Oliel został finalistą całej imprezy.

Hertel, Kuczer i Rogozińska-Dzik kontynuują letni cykl startów

Wszystkie trzy nasze reprezentantki w turniejach ITF to zawodniczki występujące na co dzień w tenisie akademickim w Stanach – Ania Hertel (University of Georgia), Daria Kuczer (University of Tennessee) i Stefania Rogozińska-Dzik (Loyola Marymount University). Teraz mamy tam oczywiście tzw. “off-season”, stąd też ich występy na zawodowych kortach.

Hertel zagrała w turnieju W60 w Amstelveen i była nawet faworytką w pierwszej rundzie kwalifikacji z Nicole Khirin. Przeciwniczka znajduje się w piątej setce rankingu WTA, co chyba pokazuje, że o Polce bukmacherzy mają bardzo dobre zdanie. Tym razem jednak okazji nie udało się wykorzystać, Izraelka świetnie się broniła, a Polka odważnie grała do siatki, ale często miała problemy z wykończeniem.

Rogozińska-Dzik po dramatycznym boju przegrała 10-12 w super tie-breaku z Martą Sorianą Santiago w hiszpańskim Getxo, również w pierwszej rundzie eliminacji (ale turnieju W25). Kuczer w Fountain Valley (W15) znalazła się w głównej drabince, ale nie dała rady Sabinie Zeynalowej. Daria wystąpiła też w deblu w parze z Veroniką Miroshnichenko (koleżanką Rogozińskiej-Dzik z Loyola Marymount University), ale po wygranych dwóch spotkaniach Polka i Rosjanka wycofały się przed półfinałem.


Turnieje rangi Challenger oraz ITF możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3150 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1100 PLN, bonus 100% do 2050 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!

forbet baner

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

Fan gry przy siatce i jednoręcznych bekhendów, miłośnik cyklu ATP Challenger Tour. W wolnych chwilach - student.