Ciaś i Kielan z tytułami w Łodzi [PODSUMOWANIE]

Paweł Ciaś - PZT
Paweł Ciaś (fot. PZT)

Trzeci męski turniej ITF w Polsce rozgrywany w tym sezonie zakończył się dla naszych reprezentantów bardzo udanie. Paweł Ciaś triumfował w singlu, zaś Szymon Kielan w grze podwójnej. Niestety podobnie jak Bytom i Wrocław, M15 w Łodzi nie było transmitowane przez ITF. Jak spisali się pozostali, także w innych imprezach niższej rangi?

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Dwóch Polaków przeszło eliminacje w Łodzi

Na starcie drabinki kwalifikacyjnej w turnieju M15 w Łodzi stanęło trzynastu reprezentantów Polski. Niestety tylko trzem z nich udało się przejść do kolejnej rundy. Fascynujący był przypadek Adriana Ludwikiewicza, który w wieku czterdziestu czterech lat otrzymał dziką kartę, a na co dzień dosyć sporo grywa w rozgrywkach ITF powyżej 35 roku życia (kiedyś zajmował nawet szóstą pozycję w rankingu). W profesjonalnym tenisie nigdy nie był klasyfikowany, a Łódź była jego pierwszym występem od trzynastu lat. Ludwikiewicz ugrał tylko dwa gemy z najwyżej rozstawionym w kwalifikacjach Federico Campaną.

Dla 18-letniego Kacpra Wereszki start w Łodzi był debiutem w zawodowych rozgrywkach, pierwszy raz w tym roku startował Piotr Sowiński, który przeszedł rundę na Mistrzostwach Polski. Pozostałych zawodników, którzy odpadli w pierwszej rundzie eliminacji już oglądaliśmy, przynajmniej w Bytomiu bądź Wrocławiu – byli to Juliusz Bienkiewicz, Filip Bojko, Piotr Czaczkowski, Piotr Galus, Lech Gontar, Marcel Politowicz i Kacper Szymkowiak. Warto zwrócić uwagę na wynik Czaczkowskiego, który sprawił bardzo duże kłopoty Irlandczykowi Michaelowi Agwi, który w Bytomiu zawędrował do ćwierćfinału, ma świetny forhend i zdaje się że będzie szedł w górę rankingu ATP.

W finałowej rundzie kwalifikacji znaleźli się Piotr Gryńkowski, Przemysław Michocki i Sandro Szic. Michocki w tym sezonie regularnie zaskakuje poziomem w Superlidze, a na Mistrzostwach Polski sprawił niemałe kłopoty Pawłowi Ciasiowi. W Łodzi udało mu się zakwalifikować do głównej drabinki i po raz pierwszy w karierze zapewnić sobie mecz o punkt ATP. Na ostatniej prostej rady nie dał Szic, ale miał piekielnie trudnego rywala. Marcel Zieliński to niedawny półfinalista z krajowego czempionatu w Bytomiu. W zawodowym tenisie gra dla Niemiec, ale ma podwójne obywatelstwo (urodził się w Złotoryi, do Luedenscheid wyemigrował w wieku sześciu lat). Zieliński z linii końcowej jest po prostu maszyną i jego niski ranking wynika tylko z małej ilości rozegranych do tej pory turniejów.

Przez eliminacje przebił się też Piotr Gryńkowski, który od wielu lat stabilnie mieści się w takim przysłowiowym drugim rzędzie Polaków na zawodowych kortach. 30-latek, który i w singlu i w deblu zatrzymał się tuż przed pierwszym tysiącem rankingu ATP, grał w tym roku dopiero trzeci turniej. Mimo tego pokonał przez krecz Szymkowiaka, a następnie ograł w dwóch setach wspomnianego Campanę.

Jedenastu w głównej fazie turnieju, bratobójcze mecze w I rundzie

W głównej drabince mieliśmy zatem aż jedenastu reprezentantów, ale siedmiu z nich poległo na pierwszym etapie rywalizacji. 17-letni Jakub Solarski debiutował w zawodowym tourze, ugrywając tylko gema z Williamem Grantem. Z dziką kartą grał też Alan Bojarski, który przegrał 2-6, 1-6 z Ferminem Tentim, klasyfikowanym w siódmej setce rankingu ATP i raczej kompletnie poza jego zasięgiem. Wspomniany kwalifikant Gryńkowski przegrał łatwo z Petrem Nouzą (ATP 667), troszeczkę więcej chyba spodziewaliśmy się od Yanna Wójcika, który w dwóch setach uległ Filipowi Dudzie.

Pozostała trójka odpadła w bratobójczych pojedynkach. Obrońca tytułu Maciej Rajski zabrał tylko dwa gemy Pawłowi Ciasiowi (którego rok temu pokonał w ćwierćfinale). 16-letni Adam Majchrzak, brat Kamila, w debiucie na zawodowych kortach przegrał 4-6, 0-6 z Maksem Kaśnikowskim. Mini sensację sprawił Gabriel Matuszewski, aktualnie sto czterdziesty trzeci junior świata, który ograł w dwóch setach wspomnianego Michockiego. Któryś Polak musiał wyjść z tego meczu z pierwszym punktem ATP i był to właśnie nasz 18-letni talent.

Ciaś, Kaśnikowski i Kielan w pełni wykorzystali szansę gry w turnieju ITF w Polsce

Kolejny polsko-polski pojedynek wyeliminował w drugiej rundzie Matuszewskiego, który zabrał trzy gemy Kaśnikowskiemu. Dobre mecze zagrali Kielan, który pokonał całkiem niezłego młodego Słowaka Lukasa Pokornego oraz Ciaś, któremu udało się pokonać 6-2, 7-6 wspomnianego Michaela Agwi. Ostatecznie cała trójka Polaków znalazła się również w półfinale, nie tracąc nawet seta w swoich trzecich meczach.

W weekend padało dosłownie w całej Polsce i zaledwie po kilku gemach, półfinały musiały zostać przeniesione do hali. Kaśnikowski tym razem 6-0, 7-6 pokonał Petra Nouzę, z którym stoczył bardziej zacięty bój w finale we Wrocławiu miesiąc temu. Wydawało się, że w pojedynku Ciasia z Kielanem warunki pod dachem sprzyjać będą nastolatkowi, ale to Paweł wywalczył sobie miejsce w swoim pierwszym finale w tym sezonie 6-3, 6-4.

Ciaś w poprzednim roku przegrał trzy finały turniejów ITF (Jiri Lehecka, Roman Andres Burruchaga, Mate Valkusz), a na kolejny triumf czekał już prawie pięć lat. Tym razem się udało, gdyż mimo przegrywania 3-5 w drugiej partii, pokonał Kaśnikowskiego 6-4, 7-6. To jego piąty tytuł ITF, czwarty w Polsce. 28-latek nie miał do tej pory zbyt udanego sezonu i oby to był początek lepszego okresu w wykonaniu Pawła.

Trzeci deblowy tytuł Kielana

Tym razem jedynie siedmiu Polaków stanęło na starcie drabinki gry podwójnej. W pierwszej rundzie odpadli tylko Dawid Taczała, występujący w parze z Ainiusem Sabaliauskasem, oraz Gontar, który grał ze wspomnianym Zielińskim. Rundę przeszła para Czaczkowski/Matuszewski. Pozostali Polacy spotkali się w ćwierćfinale – Rajski/Wójcik kontra Kielan i rywal Kaśnikowskiego z singla Petr Nouza. Górą 7-6 7-5 byli Polak i Czech, pokonując w kolejnej rundzie pogromców Czaczkowskiego i Matuszewskiego, Andreę Golę i Nicolasa Parrizię.

Kielan - Nouza
Petr Nouza & Szymon Kielan (fot. PZT)

Tak o to w finale spotkały się dwie najwyżej rozstawione pary, Kielan/Nouza i Milos Karol/Lukas Pokorny. Młodzi Słowacy w debla grają nawet lepiej niż w singla, a w poprzednim roku podczas Challengera w Bratysławie sensacyjnie ograli Walkowa i Zielińskiego. Tym razem jednak Polska była górą, a Kielan zdobył swój trzeci tytuł ITF w grze podwójnej, pokonując ich razem z Nouzą 7-5, 6-4. To pierwsze trofeum Szymona w parze z kimś z innego kraju, wcześniej wygrywał z Mikułą i Wójcikiem.

Żuk z wpadką w kwalifikacjach, Drzewiecki w kolejnym finale

Ranking Kacpra Żuka niestety w ostatnim czasie idzie tylko w dół i teraz w wielu Challengerach trzeba będzie już zaczynać od eliminacji. Tak było w Segowii, gdzie Polak był w nich najwyżej rozstawiony. Edan Leshem wydawał się nie najgorszym losowaniem, ale gra Kacpra z linii końcowej po prostu nie miała żadnej regularności. Pierwszego seta 23-latek oddał stratą serwisu przy 4-5 przez cztery niewymuszone błędy.

Mecz był jednak na jego rakiecie i w trzeciej partii Kacper miał nawet piłkę na 5-3 (przy swoim podaniu), ale wszystko zakończyło się w tie-breaku. Niestety błędy z linii końcowej ponownie się namnożyły, a i chyba presja końcówki spotkania nie była dla Żuka prosta do wytrzymania. W następnym tygodniu Polak planuje pierwszy od końcówki roku 2020-go start w turnieju rangi ITF, być może to konieczny krok. W tym samym turnieju w deblu grał Piotr Matuszewski, razem z Arjunem Kadhe przegrywając w półfinale z Johnem Echeverrią i Alejandro Moro Canasem.

Karol Drzewiecki i Patrik Niklas-Salminen prosto z finału w Tampere pojechali do Zug i udało im się to osiągnięcie powtórzyć. Tym razem rywalami byli Zdenek Kolar i Adam Pavlasek, zdecydowanie niełatwa czeska para. Ten pierwszy ma już na swoim koncie szesnaście trofeów w grze podwójnej na tym poziomie, a drugi niedawno wyspecjalizował się na deblistę, co idzie mu znakomicie.

W bardzo równym pierwszym secie finału zadecydował moment słabości Karola, który przy 3-4, 40-30 popełnił dwa podwójne błędy serwisowe. Na pewno można też odczuwać niedosyt po drugiej partii, gdzie przy stanie 5-4 pojawiła się nawet piłka setowa, ale serwisem na ciało zaskoczył Polaka Kolar. W kolejnym gemie też był decydujący punkt i również przez Drzewieckiego i Niklasa-Salminena przegrany. Znowu drugie miejsce, ale to i tak zdecydowanie najlepszy moment Karola w tym sezonie. 

Kusiewicz z pierwszym punktem w Rumunii

W turniejach ITF Men’s Tennis Tour reprezentowali nas jeszcze trzej Polacy. Dosyć szokujący występ w turnieju M25 w Bacau Piotr Kusiewicz, który jeszcze kilka lat temu był dosyć obiecującym juniorem, ale trochę zniknął nam z mapy tenisowej, jedynie trzykrotnie próbując się (nieudanie) kwalifikować do turniejów ITF. Na Mistrzostwach Polski odpadł w pierwszej rundzie, ale w Rumunii bardzo niespodziewanie zakwalifikował się do turnieju. O punkt ATP starł się z Bogdanem Ionutem Apostolem, od wielu lat solidnym zawodnikiem na tym poziomie, który trzyma się już długo w szóstej setce rankingu. Kusiewiczowi nie dość było jeszcze sensacji i Rumuna ograł 6-2, 6-4. Za dwa tygodnie zobaczy swoje nazwisko w notowaniach ATP, ale tylko z jednym punktem, bo w drugiej rundzie szans nie dał mu Nicholas Bybel (6-2, 6-0).

Swój pierwszy punkt tydzień wcześniej w Portugalii wywalczył Mateusz Kułakowski, ale tym razem w Castelo Branco odpadł już w pierwszej rundzie eliminacji, przegrywając z Adanem Freire da Silvą. W Duńskim Vejle swoich sił próbował Bartłomiej Andrzejczak, ale na tym samym etapie nie dał rady Mikailowi Alimili, którego możemy pamiętać z grania debla z Kielanem wcześniej w tym sezonie.

Nieudane kwalifikacje w Vejle i Monastyrze

W Velje odbywał się też kobiecy ITF, gdzie mieliśmy aż trzy reprezentantki, wszystkie zaczynające od eliminacji. Martyna Zaremba grała profesjonalnie pierwszy raz w tym roku, ale uległa Helenie Buchwald 2-6, 4-6. Po Rozalii Gruszczyńskiej spodziewaliśmy się pewnie ciut więcej, ale Polka przegrała z nieklasyfikowaną w rankingu WTA Venlą Ahti. Rundę przebrnęła tylko Olga Gołaś, ale w meczu o główną drabinkę za mocna okazała się Ella Haavisto. Finka była jedną z sensacji tego turnieju, dochodząc do ćwierćfinału.

Dwie Polki zagrały też w eliminacjach w Monastyrze – 18-letnia Agnieszka Olszewska w swoim zawodowym debiucie uległa 3-6, 3-6 Delii Gaillard. Lepiej spisała się jej rówieśniczka Zuzanna Kubacha, która też profesjonalnie jeszcze nie grała. Nasza reprezentantka wygrała dwa spotkania (w tym bardzo niespodziewanie z Eleną Milovanovic, która w rankingu WTA widnieje w ósmej setce). Polka nie dała rady Chloe Cirotte w meczu o główną drabinkę.


Turnieje rangi Challenger oraz ITF możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3150 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1100 PLN, bonus 100% do 2050 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!

forbet baner

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

Fan gry przy siatce i jednoręcznych bekhendów, miłośnik cyklu ATP Challenger Tour. W wolnych chwilach - student.