Tenis by Dawid Cup X w Warszawie – relacja tekstowa i zdjęciowa!

Czernialis - Tenis by Dawid Cup
Paweł Czernialis - Tenis by Dawid Cup X (fot. Krzysztof Jagodziński)

Za nami jubileuszowa edycja turnieju naszej społeczności czyli Tenis by Dawid Cup X! Turniej pierwszy raz odbył się w stolicy kraju i niewątpliwie była to trafna decyzja. Rekord frekwencji, świetny obiekt, wysoki poziom sportowy i atmosfera. Zapraszamy na relację tekstową, zdjęciową i wideo!

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Turniej został rozegrany aż w trzech kategoriach (I, II liga oraz PLT Kobiet) i klasycznie odbył się na przestrzeni dwóch dni 6 i 7 maja. Łącznie w zawodach udział wzięło 80 zawodniczek i zawodników, co jest oficjalnym rekordem Tenis by Dawid Cup, a najlepszy wynik został poprawiony o siedem osób (Tenis by Dawid Cup IX – Poznań 2022).

Mateusz Stańczyk & PDK LIVE

W sobotę zawodnicy rywalizowali w grupach i rozpoczęli fazę pucharową (II liga), a w niedzielę zobaczyliśmy kontynuację oraz cały turniej kobiet. Z obu dni rywalizacji przeprowadzona została transmisja na żywo przez PDK LIVE, a kluczowe spotkania skomentował Mateusz Stańczyk (Z kortu – informacje tenisowe). Wszystkie pojedynki można obejrzeć na naszym kanale YouTube Tenis by Dawid, a najlepsze zagrania z turnieju na poniższym filmie (z kolei nagranie z całej soboty i niedzieli zobaczycie TUTAJ i TUTAJ).

Wartość nagród rzeczowych dla zawodników to w przybliżeniu 8 000 PLN, a najlepsi zawodnicy otrzymali m.in. sprzęt tenisowy, książki, vouchery pieniężne oraz statuetki ufundowane przez Studio reklamy Color4you ze Wschowy oraz Mały VIP. Turniej w Warszawie to też rekord frekwencji oraz debiutów, co tylko pokazuje jak wiele osób w kraju gra w turniejach tenisowych, a jeszcze nie odwiedziło naszego turnieju. Można rzec, że tysiące, ponieważ u nas już zagrało ponad 300 osób.

Statystyki turnieju:

  • Liczba uczestników – 80 (rekord turnieju)
  • Liczba kategorii – 3
  • Liczba debiutantów/debiutantek – 65 (rekord turnieju)

II liga

W turnieju II ligi wzięło udział aż 15 graczy bezpośrednio z Warszawy, a do tego kilku bezpośrednio z jej okolic i to właśnie gospodarze stanowili najliczniejszą grupę zawodników. Naturalną faworytką zmagań wydawała się jedyna kobieta w stawce, a mianowicie Gabriela Gregorczyk, ale warto też wymienić Adriana Mazerę, Kamila Monkiewicza, medalistę mistrzostw Polski PLT Łukasza Stoltmanna czy też Pawła Kaszubę oraz Szymona Przybysza (redaktor na naszej stronie), którzy mieli wiele lat temu zaliczony pojedynczy start w zawodach do rankingu PZT. Rywalizacja zapowiadała się bardzo ciekawie i zdawało się, że lekko faworyzowana jest Gabriela, a tuż za nią uplasował mocno obsadzony peleton. Oczywiście nie można było zapominać o Warszawiakach, którzy nie byli wymieniani jednym tchem wśród faworytów, ale znali te korty i niewątpliwie byli głodni sukcesu. Łącznie mogliśmy obejrzeć 48 graczy podzielonych na 16 grup po trzech zawodników, a awans z każdej do 1/16 finału uzyskało dwóch najlepiej punktujących graczy. Niestety od godziny 13.00 gra na kortach zewnętrznych była już niemożliwa i sobotnie zmagania zostały ukończone o późnych godzinach wieczornych.

Faza grupowa

W grupie A mieliśmy trzech debiutantów, którzy rozegrali bardzo równe spotkania. Dariusz Rostkowski przegrał dwa spotkania po super tie-break’ach i zajął pechowo ostatnie miejsce. W starciu Bartłomiej Winek vs. Przemysław Domański lepszy okazał się ten drugi i obaj awansowali do niedzielnej 1/16 finału.

W grupie B także mieliśmy samych debiutantów, a najlepszy okazał się Artur Gregorczyk czyli tata wspominanej na wstępie Gabrieli. Na drugim miejscu uplasował się Cezary Osowski, a z turniejem pożegnał się Mateusz Czepielewski z honorowym gemem na koncie.

Grupa C to także debiutanci w Tenis by Dawid Cup, a wyniki były spotkań nie pozostawiały wątpliwości. W formule do czterech wygranych gemów nie zobaczyliśmy choćby jednego tb. Grupę wygrał Marek Kunikowski, na drugim miejscu wylądował Jakub Miś, a na sobocie turniej zakończył doświadczony Bernard Szymański.

W grupie D jakby inaczej zagrali także debiutanci w turnieju i przepustkę do 1/16 finału z pierwszego miejsca uzyskał Damian Gardocki, na drugim miejscu uplasował się doświadczony w turniejach PLT Sebastian Zieliński, a frycowe zapłacił Kamil Sabała czyli zawodnik, który debiutował w jakichkolwiek zawodach i w zasadzie na mączce nie miał żadnego doświadczenia, a i tak pozostawił po sobie bardzo pozytywne wrażenie.

Grupa E to zestawienie dwóch bardzo doświadczonych zawodników oraz młodego, stałego bywalca turniejów TbD Cup. Wygrało jednak doświadczenie i ogranie, więc pierwsze miejsce przypadło Tadeuszowi Siwikowi, drugie Pawłowi Góreckiemu, a trzecie Sławomirowi Mrowcowi, który przyjechał do Warszawy z południowej części Górnego Śląska.

W grupie F najlepszą grą popisał się Rafał Boryszewski, na drugim miejscu uplasował się zawodnik z Włoch – Francisco Giacosa, a z turnieju odpadł grający już wcześniej w naszych zawodach Jan Mojsiewicz z Wrocławia.

Jakub Miś po zwycięstwie (fot. Krzysztof Jagodziński)

Grupa G zapowiadała się arcyciekawie i tak też było. Zmagania rozpoczął Szymon Przybysz, który w swoim debiucie zmierzył się z wielokrotnym uczestnikiem turniejów TbD i prezesem całej federacji PLT Radosławem Gerlachem i wręcz do rozgromił, oddając tylko jednego gema. Od razu po triumfie miał przyjść czas na weryfikację umiejętności i jeszcze trudniejszy test czyli starcie z główną faworytką turnieju Gabrielą Gregorczyk i tu stała się rzecz wręcz nieoczekiwana. Na korcie telewizyjnym, w trudnym wietrznych warunkach zdecydowanie lepszy okazał się Przybysz, który tym razem oddał dwa gemy, nie będąc nawet faworytem. Radomianka popełniała sporo błędów, nie mogąc wstrzelić się w uderzenie, a wszystkie piłki wracały na drugą stronę. Tym samym zawodnik z Tłuszcza dość nieoczekiwanie wygrał w cuglach grupę, a na drugim miejscu wylądowała Gregorczyk, która wyeliminowała z zawodów Gerlacha.

W grupie H jak w wielu poprzednich przypadkach znów zagrali debiutanci w turnieju, a awans do niedzielnej części zawodów przyklepali sobie Jakub Radomski i Adam Majnert. Kamil Dobosz pożegnał się z turniejem i został pierwszym reprezentantem Płocka w historii zawodów.

Grupa I z kolei była niezwykle wyrównana i emocjonalna. Zwycięzca zdobył tylko 5 punktów, a o wyjściu z grupy decydowały pojedyncze punkty. Na pierwszym miejscu wylądował Rafał Leyk czyli zawodnik obyty z turniejami i medalista MP PLT. Drugie miejsce zajął Kamil Niesłuchowski, mimo, że przegrał bezpośredni mecz z Pawłem Kaszubą, a decydujący okazał się urwany set zwycięzcy grupy. To zaważyło, że jeden punkt więcej uzyskał zawodnik z Michałowic, a z zawodów dość niespodziewanie odpadł gracz z Lublina.

Grupa J to dominacja Patryka Wasilewskiego, który ograł zdecydowanie Artura Kurka i zapisanego do turnieju w ostatniej chwili Wojciecha Stawskiego, który w drugim występie w TbD Cup musiał zakończyć zmagania na fazie grupowej.

W grupie K bez większej niespodzianki najlepszy był Adrian Mazera, którego już niegdyś widzieliśmy w naszym turnieju w ramach edycji podkarpackiej. Na drugim miejscu uplasował się debiutant z Olsztyna Daniel Tchórzewski, a odpadł Piotr Chmielewski, który rozegrał z Danielem bardzo równy mecz, a o awansie zdecydowały dwie lub trzy akcje w super tb.

Grupę L zdominował z kolei Michał Galiński czyli bliski kolega Rafała Leyka, który zwyciężył w jednej z poprzednich grup, więc mogli obaj liczyć na rywali w zasięgu w 1/16 finału. Drugie miejsce zajął Jarosław Kopeć z Milanówka, a z zawodami pożegnał się miejscowy Paweł Zieleniewski.

W grupie M bez niespodzianki najlepszy okazał się jeden z faworytów, a mianowicie Łukasz Stoltmann, a drugie miejsce zajął bardzo solidnie prezentujący się Mikołaj Gawrych, który debiutował w naszym turnieju. Trzecie miejsce przypadło jednemu z weteranów turnieju czyli Dariuszowi Kleczko, który na ten moment skupia się na karierze w tenisie stołowym.

W grupie N najlepszy okazał się powracający po latach do turnieju Adrian Skowroński, który pogodził Adama Lenarta i Huberta Szynkielewskiego. Adam w swoim debiucie uzyskał awans do fazy pucharowej, co na pewno trzeba uznać za sukces, tym bardziej, że wcześniej jak i do tej pory później nie uczestniczył w innych turniejach federacji PLT.

W grupie O najlepszy był doświadczony Adam Sado, na drugim miejscu uplasował się wracający po latach do Tbd Cup Piotr Staszewski. Z zawodami pożegnał się Paweł Popławski z Białegostoku.

W ostatniej grupie P nie było niespodzianki i wygrał ją Kamil Monkiewicz, który zaliczył spory progres od ostatniej edycji turnieju, w której uczestniczył. Drugie miejsce przypadło także solidnie grającemu Zbigniewowi Wachnickiemu, a bolesny debiut zaliczył Bartosz Róg, który debiutował w turnieju, nie tylko Tenis by Dawid Cup, ale ogółem.

Faza pucharowa

Jeszcze tego samego dnia tuż po meczach grupowych została rozegrana 1/16 finału, by w niedzielę od samego rana rozegrać mecze decydujące o awansie do ćwierćfinałów. Do rozegrania było rzecz jasna szesnaście spotkań, lecz tylko trzy z nich były rozstrzygane w trzecim secie, w formie super tie-break’a. Prawdopodobnie najbardziej emocjonalny mecz został rozegrany pomiędzy Sebastianem Zielińskim, a Markiem Kunikowskim, który padł łupem zawodnika z Koszalina wynikiem 16-14 w super tb! Obaj bronili piłek meczowych, ale to ten pierwszy zachował więcej zimnej krwi. Dużych emocji też nie zabrakło w rywalizacji Adama Sado ze Zbigniewem Wachnickim, którzy także potrzebowali gry na przewagi i lepszy w super tb 10-12 okazał się drugi z wymienionych panów. W trzecim meczu kończonym trzecim setem Michał Galiński wygrał z Danielem Tchórzewskim, lecz decydująca partia nie miała już w sobie tyle emocji, co pozostałe. W innych spotkaniach ciężko mówić o jakichś niespodziankach, a swoje starcia raczej wygrywali faworyci, choć warto podkreślić, że kolejne problemy miała Gregorczyk, która pierwszą partię z Jakubem Radomskim wygrała dopiero po tie-break’u. Z kolei jej tata Artur musiał pożegnać się z rywalizacją, przegrywając w dwóch setach z Bartłomiejem Winkiem. Do najlepszej szesnastki turnieju awansowali następujący gracze: Cezary Osowski, Sebastian Zieliński, Tadeusz Siwik, Szymon Przybysz, Bartłomiej Winek, Jakub Miś, Rafał Boryszewski, Gabriela Gregorczyk, Rafał Leyk, Adrian Mazera, Łukasz Stoltmann, Zbigniew Wachnicki, Patryk Wasilewski, Michał Galiński, Adrian Skowroński i Kamil Monkiewicz, którzy kolejne spotkanie mieli rozegrać już drugiego dnia, a stawką była najlepsza ósemka zawodów.

Adrian Skowrońskim w starciu z Kamilem Monkiewiczem (fot. Krzysztof Jagodziński)

W niedzielę aura dalej nie rozpieszczała graczy i wszystkie mecze rozgrywane były w warunkach halowych, aż do samego końca rozgrywek. O 9.00 na kortach stawili się pierwsi gracze, którzy zaczęli rywalizację o 1/4 finału, w których znów emocji nie zabrakło, bo tym razem aż cztery z ośmiu spotkań musiało zostać rozegranych na pełnym dystansie. Co ciekawe ta przyjemność znów nie ominęła tych graczy, którzy rozgrywali trzy sety w 1/16 finału czyli Sebastiana Zielińskiego, Zbigniewa Wachnickiego i Michała Galińskiego. Tylko ostatni z wymienionych nie zdołał wywalczyć awansu do najlepszej ćwiartki (przegrał z Wasilewskim), a Sebastian oraz Zbigniew znów zachowali zimną krew, godną mistrzów. Zieliński pokonał Osowskiego, a Wachnicki utytułowanego Stoltmanna. W trzech setach mecz wygrał jeszcze Przybysz, dla którego były to pierwsze większe nerwy w turnieju. Z turniejem pożegnali się ponadto: Osowski, Siwik, Leyk, Galiński, Winek, Stoltmann, Skowroński i Boryszewski czyli bardzo solidne nazwiska jak na standardy II ligi. Podsumowując zestaw ćwierćfinalistów utworzyli: Zieliński, Wachnicki, Gregorczyk, Przybysz, Mazera, Miś, Monkiewicz oraz Wasilewski.

W spotkaniach o półfinały mieliśmy już naprawdę same mocne nazwiska i znów połowa z nich dała ogromny ładunek emocjonalny, a druga połowa raczej była do tzw. jednej bramki. Klasycznie thriller rozegrał Zieliński, który po dwóch tb przegrał z Przybyszem. Jakby tego było mało Wachnicki znów rozegrał super tb czyli trzeci z rzędu w fazie pucharowej i to na przewagi. Ostatecznie musiał uznać wyższość Mazery, lecz Zbigniewowi należy się ogromny szacunek, za serce do gry i zdrowie! Pozostałe dwa mecze to już zdecydowanie mniejsze emocje czyli wygrana Gregorczyk nad Misiem oraz Monkiewicza nad Wasilewskim.

Półfinały zapowiadały się jeszcze ciekawiej, a w nich Przybysz zmierzył się z Mazerą, a Gregorczyk z Monkiewiczem. Bez wątpienia było to zestawienie najlepszych graczy turnieju. Szymon kolejny raz pokazał klasę i wyeliminował Adriana bez chwili kryzysu. Z kolei Gabriela napotkała kolejne problemy, choć Kamil pokazał ogromną jakość oraz siłę fizyczną. Naciskał na rywalkę, lecz jej technika oraz regularność poskutkowała kolejnym zwycięstwem, lecz dopiero w trzecim secie.

Wedle nowych zasad mecz o trzecie miejsce nie miał miejsca i w okolicach godziny 18.00 odbył się finał pomiędzy Szymonem, a Gabrielą, który nie był już tak jednostronny jak ich starcie na początek turnieju. W fazie grupowej gładko wygrał Szymon. Tym razem pierwszy set zwiastował udany rewanż, lecz Przybysz odrobił stratę w II secie, którego wygrał po tb. Zatem o końcowym triumfie musiał zdecydować super tb, a tam lepsza okazała się Gregorczyk, która rozegrała fantastyczny finał i cały turniej, mimo początkowych problemów. Radomianka potwierdziła jakość i dominację, a moim skromnym zdaniem powinna w niedługim czasie spróbować swoich sił w I lidze, gdzie mogłaby z wieloma zawodnikami już nawet wygrywać. Pierwszy raz w historii turniej II ligi w ramach Tenis by Dawid Cup wygrała kobieta i pierwszy raz w historii dwie kategorie w obrębie jednej edycji wygrały kobiety.

  1. miejsce – Gabriela Gregorczyk (Radom)
  2. miejsce – Szymon Przybysz (Tłuszcz)
  3. miejsce – Adrian Mazera (Krasne) / Kamil Monkiewicz (Wrocław)
Szymon Przybysz i Gabriela Gregorczyk po zakończeniu finału II ligi

I liga

W lidze dla najlepszych amatorów w Polsce wystąpiło 25 zawodników, którzy zostali podzieleni na 3-osobowe grupy z wyjątkiem jednej (4-osobowej). Awans do fazy pucharowej uzyskało po dwóch najlepszych graczy z każdej grupy. Pierwotnie 1/8 finału miała się odbyć jeszcze w sobotę, lecz z powodu warunków pogodowych pierwszego dnia mieliśmy tylko spotkania fazy grupowej. W I lidze mieliśmy trzy trzech reprezentantów gospodarzy czyli warszawiaków. Ponadto jeden reprezentant Zimbabwe, a mianowicie Christiner Musamvu (przyp. w II lidze mieliśmy Włocha Francisco Giacose).

Faza grupowa

Grupa A była tą najliczniejszą w I lidze, a w niej najlepszy okazał się faworyt grupy, ale też turnieju czyli legenda Tenis by Dawid Cup – Daniel Kaczerski. Drugie miejsce także bez niespodzianki, bo przypadło Mariuszowi Kozińskiemu czyli bardzo uznanemu zawodnikowi. Trzecią pozycję zajął Łukasz Sowiński będący obecnie na granicy lig, a czwartą Krzysztof Kubarski, który dopiero zaczyna swoją przygodę na poziomie I ligi. Podsumowując w grupie bez niespodzianek, choć było bardzo blisko, ponieważ Koziński dopiero po super tb pokonał Sowińskiego, a Kaczerski tak samo Kubarskiego. Można rzec, że o układzie w tabeli decydowały pojedyncze punkty.

W grupie B najlepszy był także jeden z faworytów – Paweł Walecki, który w tym sezonie nieco obniżył loty, ale jestem przekonany, że niebawem wróci na najwyższy poziom. Mimo wszystko, wystarczyło by wygrać grupę. Na drugim miejscu uplasował się Marcin Piliszek, który był nieco lepszy od Christinera Masamvu i to właśnie tb pierwszego seta był prawdopodobnie kluczowy dla układu tabeli. Reprezentant Zimbabwe zakończył swój debiut w Tenis by Dawid Cup na fazie grupowej, ale mamy nadzieję, że do nas niebawem wróci – bardzo pozytywna postać i takich osób potrzebujemy w naszej społeczności.

Christiner Musamvu (fot. Krzysztof Jagodziński)

W grupie C to istny rollercoaster, pełen emocji. Wszystkie trzy spotkania rozgrywane były na pełnym dystansie, a najlepiej napięcie wytrzymał Paweł Małolepszy, który oba super tb wygrał wynikiem 10-4. Drugi w tabeli Artur Słania potrzebował dwóch tb, by ograć bezpośredniego rywala czyli swojego imiennika Artura Potrzebnego. Niezwykle wyrównana i mocna grupa, a ostatni z panów musiał pożegnać się z turniejem mimo, że był bliski wygrania obu spotkań.

W grupie D mieliśmy dominację faworyta grupy, ale też turnieju czyli Sławomira Wrzeszcza, na którego bukmacher forBET wystawił kurs nieco powyżej 2,0 na końcowym triumf. W grupie stracił zaledwie kilka gemów i tylko potwierdził, że eksperci się nie mylili. Drugie miejsce zajął Maciej Cepiak, który po wyrównanym boju i super tb pokonał Marcina Żurawskiego. Pierwszy z nich awansował, a drugi odpadł zajmując trzecie miejsce w grupie.

Grupę E zdominował Damian Chabrowski czyli bardzo doświadczony zawodnik, choć miał lekkie problemy z Sebastianem Sadowskim, który zajął drugą pozycję w tabeli, także premiowaną awansem. W tym przypadku najsłabszy okazał się Tomasz Pisarski, który nie miał szczęścia do losowania, a rywalom urwał łącznie cztery gemy.

Grupa F to starcie bardzo mocnych nazwisk, gdyż Jakub Zadrużyński chciał sprawić niespodziankę w starciu z Mateuszem Matyczakiem i tego ostatecznie dokonał. Wygrał z nim bezpośrednie starcie, które było rozgrywane w szybszej hali, co niewątpliwie było dla Kuby dużym handicapem i należycie to wykorzystał. Formalności dopełnił z Radosławem Królem i wygrał grupę. Drugie miejsce przypadło Matyczakowi, a Król pożegnał się z turniejem z zaledwie czterema gemami na koncie, ale trafił arcytrudno.

W grupie G z kolei rywalizował dobry kolega Mateusza, a mianowicie Paweł Czernialis, który nie pozostawił złudzeń i wygrał grupę w bardzo dobrym stylu. Za nim uplasował się utalentowany Piotr Gajewski, a tylko dwa gemy urwał doświadczony Jacek Cepiak i niestety zakończył turniej już w sobotę.

Grupa H czyli ostatnia to istny blitzkrieg, gdyż aż cztery z sześciu spotkań zakończyły się wynikami 4-0, 4-0, a dwa pozostałe 4-1, 4-0, więc nikt nie pozostawił złudzeń i panowie którzy awansowali nie mogli narzekać na brak świeżości. Grupę wygrał główny faworyt turnieju Marcin Szendryk (kurs forBET poniżej 2,0), na drugim miejscu znalazł się Adrian Lis, a z turnieju odpadł Yauheni Vasileuski.

Faza pucharowa

Kolejnym etapem zawodów była 1/8 finału, do której awansowało dwóch najlepszych graczy z każdej grupy. Utworzyli oni pary, w której przegrywający żegnał się z turniejem, a pierwsze spotkania odbyły się w niedzielny poranek, choć pierwotnie miała to być sobota (deszcz).

Niedzielna rywalizacja rozpoczęła się z wysokiego „C”, gdyż po bardzo ciasnym i równym meczu Daniel Kaczerski ograł Mateusza Piliszka. Spotkanie, co prawda trwało na dystansie dwóch setów, ale emocji nie brakowało i tylko nabraliśmy apetytu. Kolejny mecz to dość łatwa wygrana Pawła Małolepszego z Maciejem Cepiakiem, lecz w następnym oczekiwaliśmy już znacznie większych emocji, gdyż Damian Chabrowski trafił na Mateusza Matyczaka, który jak pamiętamy zajął II miejsce w swojej grupie, więc teraz musiał trafić na zwycięzcę innej grupy. Chabrowski miał troszkę pecha, że tak trafił i został pewnie ograny przez reprezentanta Ostrołęki. Z kolei jego kolega Czernialis wygrał kolejny mecz bez większych problemów z Adrianem Lisem i zameldował się w najlepszej ósemce zawodów. Problem miał jednak inny – zrywane struny rakiet. W następnym starciu jeden z kilku faworytów Paweł Walecki uporał się z groźnym Mariuszem Kozińskim i to nadspodziewanie łatwo. A jeszcze większy faworyt czyli legendarny Sławomir Wrzeszcz uporał się równie łatwo z Arturem Słanią. Podobnie sprawa się miała z Marcinem Szendrykiem, który znów na pełnej świeżości ograł kolejnego rywala, którym był zdolny Piotr Gajewski. Problemy z kolei miał sprawca jednej z większych niespodzianek fazy grupowej czyli Kuba Zadrużyński, który po dwóch równych setach ograł Sebastiana Sadowskiego i można rzec, że stał się czarnym koniem turnieju. Co ciekawe żadne ze spotkań tej fazy nie wyszło poza dystans dwóch setów, więc mogliśmy spodziewać się jakościowych meczów w ćwierćfinałach i tak też było.

Finaliści turnieju I ligi – Sławomir Wrzeszcz & Paweł Czernialis

W meczach o półfinały mieliśmy jeszcze więcej emocji i bardzo mocną obsadę. Dwa z czterech spotkań rozgrywanych było na pełnym dystansie. Na pierwszy ogień poszło starcie wręcz bratobójcze, gdyż Matyczak i Czernialis to gracze znający się bardzo dobrze i mimo, że Mateusz częściej wygrywał bezpośrednie pojedynki to jednak tego dnia lepszy był Paweł, który wygrał w dwóch równych setach. Co ciekawe grając już kolejną rakietą ze względu na słabość naciągów – istny fenomen. Drugi pojedynek też zapowiadał się arcyciekawie, ponieważ byli to jedni z głównych faworytów turnieju, którzy grają bardzo dobry, defensywny tenis, lecz z jednej strony oburęczny bekhend, a z drugiej jednoręczny. Lepszy okazał się ten bardziej doświadczony, wręcz weteran TbD czyli Sławek Wrzeszcz. To jednak był tylko zwiastun emocji, ponieważ dwa kolejne pojedynki przyniosły nam to, co lubimy najbardziej czyli ciasne, jakościowe mecze na pełnym dystansie. Daniel Kaczerski wygrał pierwszego seta z Pawłem Małolepszym, lecz już drugiego przegrał w tb. Jednak opanował emocje i dopełnił formalności w super tb, wracając tym samym do strefy medalowej w Tenis by Dawid Cup. Ostatni mecz odbył się na korcie telewizyjnym i był to znakomity wybór, gdyż Zadrużyński uniósł ciężar rywalizacji i zagrał jak prawdziwy underdog czyli mocno postraszył Marcina Szendryka, a wiele zagrań było zdumiewających (możecie je obejrzeć wśród TOP 20 akcji TUTAJ). Pierwsza partia padła łupem reprezentanta Góry, lecz z dużymi problemami, a drugą wyrwał sobie zawodnik z Bydgoszczy. O zwycięstwie musiał zdecydować super tb, a wojnę nerwów wygrał Szendryk, więc dalej dwaj główni faworyci pozostawali w rywalizacji. Wielki szacunek dla Jakuba, który zrobił duży progres, a przecież jeszcze niedawno raczkował na poziomie I ligi.

W półfinale nr 1 wyraźnie lepszy okazał się Złotowianin, rewanżując się za pamiętny finał turnieju w Górze czyli na terenie Marcina, choć pierwszego seta wygrał dopiero po tb. Drugi jednak pewnie padł jego łupem i potwierdził dużą moc. Oznaczało to, że Wrzeszcz umocni się na pozycji lidera wszech czasów turnieju, a przy okazji powalczy o trzeci triumf na naszym turnieju.

Meczu o trzecie miejsce tym razem nie było i już nie będzie, co przybliży nas standardami to turniejów zawodowych oraz także innych amatorskich. W finale z kolei faworyzowany Sławomir Wrzeszcz zmierzył się z jedną ze znakomitym w Warszawie Pawłem Czernialisem, którego raczej mało kto typował przed turniejem do uczestnictwa w finale. Co najciekawsze jednak to finał zagrał piątą kolejną rakietą, gdyż stracił wszystkie naciągi, a na miejscu nie było już serwisu rakiet, więc zawodnicy pożyczali mu swoje rakiety, a w finale zagrał rakietą Marcina Szendryka. Pierwszy set finału jednak nie zwiastował emocji, gdyż do zera wygrał go Wrzeszcz, lecz w II partii było już więcej tenisa na wysokim poziomie, a reprezentant Żegar zdołał doprowadzić do tb, lecz tam lepszy był Sławomir i po raz trzeci triumfował w Tenis by Dawid Cup, umacniając się jeszcze bardziej na pozycji lidera (TABELA). Finał oczywiście można obejrzeć na filmie poniżej.

  1. miejsce – Sławomir Wrzeszcz (Złotów)
  2. miejsce – Paweł Czernialis (Żegary)
  3. miejsce – Marcin Szendryk (Góra) / Daniel Kaczerski (Mława)

Kobiety

Turniej kobiet liczył siedem zawodniczek, a wszystkie debiutowały w naszych zawodach. Jest to klasycznie najmniej liczna kategoria w ramach Tenis by Dawid Cup, ale i w całej federacji. Możliwe, że w kolejnych edycjach nie będziemy grać już w tej kategorii, a panie zaprosimy do gry w II lidze i w deblu, więc zamkniemy jedną furtkę i otwieramy dwie kolejne, a w zasadzie zrobiliśmy to już w Warszawie. W obsadzie X edycji mieliśmy panie głównie z Warszawy i okolic, ale też z Konina oraz Olsztyna.

Faza grupowa

Rywalizacja została podzielona na dwie grupy. W grupie A zobaczyliśmy cztery panie, w której najlepsza okazała się Agata Cieślikowska, która wygrała wszystkie spotkania. Drugą i zarazem ostatnią premiowaną pozycję zajęła Justyna Frasz-Ignaczak. Na fazie grupowej rywalizację zakończyła Agata Barycka i Dorota Balcerek. Wszystkie spotkania w tej grupie kończyły się w dwóch setach, więc można powiedzieć, że panie zajęły w pełni zasłużone pozycje. W grupie B zresztą podobnie, gdyż także nie mieliśmy żadnej decydującej partii, a grupę wygrała Olga Zagożdżon, przed Klaudią Frankowską. Na trzeciej pozycji w grupie uplasowała się Agata Wielkopolan, tym samym kończąc turniej.

Agata Barycka (fot. Krzysztof Jagodziński)

Faza pucharowa

Panie bezzwłocznie rozpoczęły fazę pucharową, a mianowicie półfinały, a w nich mieliśmy już więcej emocji, a konkretnie w starciu z Justyny Frasz-Ignaczak z Olgą Zagożdżon, który zakończył się wyrównanym super tb. Justyna przegrała pierwszego seta, lecz wróciła do rywalizacji i ostatecznie wygrała trzecią partię 10-7. Nie zabrakło w tym meczu wielu emocji, ale też kontrowersji. Panie walczyły zażarcie do samego końca, lecz to właśnie reprezentantka Konina zagrała w finale. W drugim półfinale Agata Cieślikowska okazała się wiele lepsza od Klaudii Frankowskiej. Klaudia jak i wcześniej wspomniana Olga zajęły trzecią pozycję. O finał z kolei zagrała Cieślikowska ze zmęczoną już półfinałowym maratonem Frasz-Ignaczak i bardzo możliwe, że miało to wpływ na końcowy wynik. Na korcie w hali ze względu na całodniowe opady lepsza okazała się Agata Cieślikowska, która w finale oddała zaledwie trzy gemy. Tytuł pozostał w Warszawie, ale reprezentantka Konina może być z siebie bardzo zadowolona i godnie reprezentowała województwo Wielkopolskie. Gratulacje dla Pań i zapraszamy do rywalizacji w II lidze, w ramach Tenis by Dawid Cup XI i kolejnych edycji!

  1. miejsce – Agata Cieślikowska (Warszawa)
  2. miejsce – Justyna Frasz-Ignaczak (Konin)
  3. miejsce – Olga Zagożdżon (Antoniówka) / Klaudia Frankowska (Warszawa)
Klaudia Frankowska (fot. Krzysztof Jagodziński)

Pełne wyniki spotkań na stronie: POLSKA LIGA TENISA.

Ogromne gratulacje dla wszystkich uczestników turnieju, a szczególnie dla czołowych zawodników! Pierwszy raz turniej kategorii II ligi wygrała kobieta, więc w sumie mieliśmy aż dwa złote medale dla płci pięknej.

Warto podziękować osobom, które przyczyniły się do udanej organizacji zawodów, a mianowicie:

  • Silva Sport Warszawa – znakomity obiekt, klimat i pomoc
  • Mateusz Gębka – główny sędzia zawodów (PZT)
  • Krzysztof Jagodziński – znakomite zdjęcia (link na dole)
  • Mateusz Stańczyk i PDK LIVE – komentarz i transmisja na żywo – zawsze wysoka jakość
  • Sponsorzy i partnerzy – bez Was poziom zawodów nie byłby taki sam
  • Polska Liga Tenisa

Tabela wszech czasów

Zapraszamy do sprawdzenia aktualnej tabeli wszech czasów turnieju i największych zmian:

  • Sławomir Wrzeszcz po triumfie umocnił się na pozycji lidera w I lidze;
  • Marcin Szendryk po półfinale umocnił się na 2 pozycji w I lidze;
  • Paweł Czernialis po finale zadebiutował w rankingu od razu na 8 miejscu w I lidze;
  • Gabriela Gregorczyk po triumfie zadebiutowała w rankingu na 11 miejscu w II lidze;
  • Szymon Przybysz po finale zadebiutował w rankingu na 24 miejsce w II lidze;
  • w czołówce II ligi bez zmian;
  • Agata Cieślikowska po triumfie wskoczyła na pozycję liderki w rankingu kobiet, a miejsce dzieli z Agatą Wojciuk i Joanną Kwiatkowską;

W turniejach TbD Cup wystąpiło już 344 zawodników z 133 miast z całej Polski!

Tabela wszech czasów – TUTAJ


Szczególne podziękowania dla sponsorów i partnerów, bez których turniej nie mógłby się odbyć:

Patroni medialni:


Historia turnieju:

  1. Tenis by Dawid Cup I 2018 (Poznań) – RELACJA
  2. Tenis by Dawid Cup II 2019 (Poznań) – RELACJA
  3. Tenis by Dawid Cup III 2020 (Kraków) – RELACJA
  4. Tenis by Dawid Cup IV 2020 (Poznań) – RELACJA
  5. Tenis by Dawid Cup V 2021 (Bydgoszcz) – RELACJA
  6. Tenis by Dawid Cup VI 2021 (Poznań) – RELACJA
  7. Tenis by Dawid Cup VII 2021 (Stalowa Wola) – RELACJA
  8. Tenis by Dawid Cup VIII 2022 (Kozłów) – RELACJA
  9. Tenis by Dawid Cup IX 2022 (Poznań) – RELACJA

Galeria zdjęć – TUTAJ

Zdjęcia można rozpowszechniać w dowolny sposób – prosimy tylko o oznaczanie profilu @TenisbyDawid na serwisach facebook, instagram i twitter.

Kolejna edycja turnieju już niebawem!
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

forbet - TBD