Tenis by Dawid Cup VIII na Górnym Śląsku – podsumowanie i relacja zdjęciowa!

Tenis by Dawid Cup
Tenis by Dawid Cup VIII - Kozłów, Gliwice (fot. Krzysztof Jagodziński)

Tenis by Dawid Cup VIII to już historia dość odległa, lecz warto jeszcze raz wrócić do tamtych wydarzeń i podsumować cały turniej. Zawody pierwszy raz zawitały na Górny Śląsk, a konkretnie do Kozłowa pod Gliwicami, gdzie zawodnicy z całego kraju rywalizowali na kortach ceglanych, w otoczeniu pięknej przyrody.

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Turniej już tradycyjnie został podzielony na dwa dni rywalizacji. W wydarzeniu wzięło udział aż 60 zawodników z różnych zakątków kraju, co równocześnie jest drugim wynikiem frekwencyjnym w historii Tenis by Dawid Cup (71 zawodników zagrało na TbD Cup V, Bydgoszcz 2021). Gracze mieli możliwość zapisania się do dwóch kategorii, a mianowicie do I ligi (zawodnicy ze współczynnikiem zwycięstw >50%) i II ligi (zawodnicy z maksymalnym współczynnikiem 50%). W zawodach wzięło udział 100% mężczyzn, choć w planach była też kategoria kobiet (w kolejnym turnieju to się zmieni).

Michał Mietła (fot. Krzysztof Jagodziński)

W sobotę zawodnicy rywalizowali w grupach, a niedzielę przyszedł czas na fazę pucharową. W drugi dzień zmagań przeprowadzona została transmisja na żywo przez PDK LIVE, a spotkania skomentował Mateusz Stańczyk (Z kortu – informacje tenisowe). Wszystkie spotkania można obejrzeć na naszym kanale YouTube Tenis by Dawid, a najlepsze zagrania z turnieju na poniższym filmie.

Pogoda jak we wszystkich poprzednich edycjach znów dopisała, więc rywalizacja toczyła się pełne dwa dni na sześciu kortach ceglanych od samego rana do wieczora. Dla każdego zawodnika oraz gości dostępne były ciepłe dania z grilla, różnego rodzaju napoje oraz przekąski ufundowane przez firmę Intersnack. Wartość nagród rzeczowych dla zawodników to w przybliżeniu 10 000 PLN, a najlepsi zawodnicy otrzymali m.in. rakiety tenisowe, sprzęt, książki, vouchery pieniężne oraz statuetki ufundowane przez Studio reklamy color4you ze Wschowy.


II liga

Na starcie rywalizacji w II lidze stanęło 36 zawodników z całego kraju, z czego aż 29 debiutantów w Tenis by Dawid Cup, co niezmiernie nas cieszy. Pośród stałych uczestników należy wyróżnić niewątpliwie Michała i Konrada Cybulskich, którzy wystąpili aż w siedmiu edycjach turnieju, choć nigdy nie osiągnęli fazy półfinałowej, lecz niewątpliwie wszystko przed nimi! Dla wielu z Was ten turniej to już tradycja i stały punkt w kalendarzu, za co niezmiernie dziękujemy. W Kozłowie czołowe miejsca podzielili między sobą jednak debiutanci, co było do przewidzenia, lecz o szczegółach poniżej. Jeśli chodzi o kwestie techniczne to mieliśmy 9 grup po czterech graczy, a do fazy pucharowej awansowali zwycięzcy oraz siedmiu najlepszych graczy z drugich miejsc, którzy następnie stworzyli pary w 1/8 finału.

Faza grupowa

W grupie A zdecydowanie najlepszy okazał się Maciej Gil, który z miejsca stał się jednym z faworytów turnieju i wygrał pewnie wszystkie spotkania grupowe, tracąc tylko sześć gemów. Drugie miejsce w grupie przypadło Michałowi Skórskiemu, który wraca do turnieju po długiej absencji. Sosnowiczanin wygrał III edycję Tenis by Dawid Cup w ramach kategorii „B” (dawna nomenklatura), która odbyła się na krakowskich Błoniach. Kamil Lewandowski i Krystian Dybowski pożegnali się z turniejem na etapie fazy grupowej, będąc wyraźnie słabszymi od pierwszej dwójki.

W grupie B także nie można mówić o niespodziankach, ponieważ doświadczony w turniejach Filip Mirer oraz Michał Gowik zajęli kolejno dwa pierwsze miejsca. Trzecie miejsce przypadło Dariuszowi Kleczce, który podobnie jak przyjaciel (Michał Skórski) wrócił do turnieju po dłuższej przerwie, a tenis jest jedynie oderwaniem od sezonu w tenisie stołowym. Tomasz Kmiecik zajął ostatnie miejsce, lecz jego doświadczenie jest jeszcze bardzo niskie i zapowiedział poprawę w kolejnych edycjach turnieju.

Grupa C także miała zdecydowanie najlepszy graczy, a byli nimi Mateusz Gort oraz Damian Koprjaniuk i widać było, że panowie będą walczyć o wysokie miejsca w turnieju, a być może w przyszłości także w I lidze. Tomasz Pietras nawiązał walkę, lecz oba spotkania przegrał, a na pocieszenie ograł najstarszego uczestnika turnieju i stałego bywalca TbD Cup – Dariusza Murka, który musiał uznać wyższość rywali.

Grupa D to dosłownie spacerek w wykonaniu Jana Mojsiewicza, który stracił tylko dwa gemy. O drugie miejsce rywalizował Daniel Marcisz i Marcin Żuk, lecz w bezpośrednim pojedynku wyraźnie lepszy był ten pierwszy. Kacper Rogowski poddał wszystkie spotkania walkowerem.

Grupę E zdominował najmłodszy uczestnik turnieju, a mianowicie Mateusz Męcik, który oddał w tej fazie zaledwie dwa gemy. Drugie miejsce wywalczył Sebastian Stefański, a Szymon Sychta okazał się zdecydowanie słabszy od w/w rywali. Ernest Kwiatkowski poddał wszystkie mecze walkowerem.

W grupie F najlepszy okazał się debiutant – Konrad Pawlak, który o pierwsze miejsce rywalizował z Mateuszem Wontrobą i to właśnie oni awansowali do niedzielnych gier. Wojciech Franiel i Paweł Król okazali się wyraźnie słabsi. W meczu o trzecie miejsce wygrało doświadczenie Wojtka, a Paweł zapłacił frycowe w swoim debiucie o punkty.

W grupie G byliśmy świadkami ogromnych emocji. Grupę wygrał dość pewnie Mateusz Jaros, a walka o drugie miejsce rozstrzygnęła się pomiędzy Kamilem Jastrząbkiem, a Konradem Cybulskim. W ich bezpośrednim starciu z dalekiej podróży wrócił Kamil, który przegrał pierwszego seta, a mecz zakończył w wyrównanym super tb. Ostatecznie obaj panowie zakończyli udział w turnieju na fazie grupowej, ponieważ pięć punktów i bilans gemów 18:14 dał pierwsze miejsce, które nie premiowało awansem. Łukasz Drajerczak poddał wszystkie spotkania walkowerem, więc w sumie trzech zawodników nie brało czynnego udziału w turnieju.

Grupa H to znów wielkie emocje i znów w roli głównej Cybulski, lecz tym razem Michał. Z pierwszego miejsca awansował Michał Zych z kompletem zwycięstw, a drugie miejsce przypadło właśnie wspomnianemu Michałowi, który mimo dwóch zwycięstw nie wszedł do niedzielnych gier, a zabrakło dokładnie czterech gemów. Po super tb pokonał Tomasza Żarczyńskiego i to niewątpliwie zaważyło o losach awansu. Sławomir Mrowiec w swoim debiucie zapłacił frycowe i niewątpliwie wróci silniejszy.

Ostatnia grupa czyli „I” to bardzo wyrównana walka o awans między trzema zawodnikami: Krzysztof Błaszczyk, Leszek Kowalski i Radosław Gerlach. Mając takie zestawienie na korcie, niewątpliwie musiało iskrzyć i tak było. Krzysztof wygrał grupę, lecz nie bez problemów, a drugie miejsce przypadło Leszkowi, który zachował wiele więcej sił niż Radek, który zagrał drugi turniej tego samego dnia i w ostatniej chwili zdążył dojechał do Gliwic. Norbert Maj musiał uznać wyższość rywali i ugrał zaledwie dwa gemy. Z grupy wyszli oczywiście Błaszczyk i Kowalski, który z siedmioma punktami był najlepszym graczem wśród zawodników z drugich miejsc.

Zawodnicy z awansem do fazy pucharowej wg rankingu po fazie grupowej

Na powyższej grafice zestawiona wszystkich graczy, którzy uzyskali awans do 1/8 finału i widać jak na dłoni, że wystarczyło wygrać dwa mecze po 2-0, by wyjść pewnie z grupy. Jeśli ktoś odniósł dwa zwycięstwa, lecz jedno po super tb to w trzecim spotkaniu musiał urwać chociaż jednego seta, by mieć na koniec sześć punktów.

Obiekt Fabryka Sportów – Kozłów (fot. Krzysztof Jagodziński)

Faza pucharowa

1/8 finału

W niedzielnym poranek zawodnicy rozpoczęli zmagania w fazie pucharowej, lecz tylko w dwóch z ośmiu mieliśmy podwyższoną ilość emocji. Mateusz Gort po super tb wyeliminował Krzysztofa Błaszczyka, lecz najbardziej iskrzyło na korcie nr 5, gdzie Filip Mirer ograł także po super tb Leszka Kowalskiego. Mecze Poznaniaka zawsze dostarczają dodatkowych emocji, także poza stricte sportowych i za to jedni go lubią, a drudzy wręcz przeciwnie. Równo zapowiadał się też Zycha z Koprjaniukiem, lecz emocje zakończyły się po tb pierwszego seta, którego wygrał Damian. Drugi set był formalnością.

Ciekawe widowisko obejrzeliśmy na korcie numer 6, gdzie Mateusz Jaros ograł Michała Gowika. Pierwszy set padł dość szybko łupem Mateusza, lecz druga partia to już równa walka i tie-break, którego wygrał ponownie zawodnik z Olkusza. W pozostałych spotkaniach nie mieliśmy już tylu emocji. Nadspodziewanie łatwo Mateusz Wontroba ograł rewelacyjnego w grupie Mateusza Męcika. Konrad Pawlak także bardzo łatwo pokonał lekko kontuzjowanego Michała Skórskiego. Maciej Gil nie zwolnił tempa po sobocie i rozgromił Sebastiana Stefańskiego, a Daniel Marcisz nie podjął rękawicy w starciu z Janem Mojsiewiczem, który awansował do ćwierćfinału bez gry, co teoretycznie dawało mu spory handicap na kolejną rundę.

Ćwierćfinały

Faza turnieju, w której zawodnicy mogli wejść na optymalne obroty, ponieważ wygrana dawała przepustkę do TOP 4 turnieju. Aż trzy spotkania zakończyły się w trzech setach, a jedno dostarczyło sporych emocji. Można powiedzieć, że rozdzielono mężczyzn od chłopców i nie było wątpliwości, kto na tamten moment jest lepszym zawodnikiem.

Jan Mojsiewicz po awansie bez gry w 1/8 finału miał lekką przewagę nad Mateuszem Gortem, który rundę wcześniej rozgrywał super tb i miał prawo być zmęczonym, tym bardziej, że temperatura powietrza była dość wysoka. Jednak tenis jest przewrotny, a zarazem piękny i pierwszy set padł łupem Koszalinianina, lecz tb drugiego seta już wygrał Wrocławianin i wydawało się, że pod względem mentalnym i fizycznym zbudował sobie przewagę, a super tb będzie formalnością. Stało się wręcz przeciwnie i bardzo pewnie decydującą partię wygrał Gort, który wszedł do najlepszej czwórki turnieju.

Macieja z kolei pomścił jego kolega z Wrocławia, a mianowicie Maciej Gil, który po równych dwóch setach pokonał Damiana Koprjaniuka, który zaliczył bardzo udany turniej i może być z siebie zadowolony. Kolejne bardzo pewne zwycięstwo odniósł Konrad Pawlak, który stracił tylko jednego gema w fazie pucharowej i w cuglach awansował do półfinału. Z kolei Filip Mirer na „rowerku” odprawił Mateusza Wontrobę, co było małą niespodzianką, ponieważ zawodnik z Siemianowic Śląskim bardzo dobrze prosperował na przestrzeni całego turnieju.

Półfinały

Bez dwóch zdań w półfinałach znaleźli się wyraźnie najlepsi zawodnicy II ligi. W tej fazie turnieju już wszyscy mogli poczuć się zwycięzcami, a jedynymi niewiadomymi były tylko składy spotkań o trzecie miejsce i finału. Co ciekawe aż trzech zawodników pochodzi z Dolnego Śląska. Cała czwórka mogła liczyć na cenne nagrody i wziąć udział w wywiadach przeprowadzonych przez reportera Stańczyka.

Po dwóch trzysetowych bojach Mateusz Gort nie sprostał już kolejnemu rywalowi, którym był Maciej Gil, ale mecz był bardzo wyrównany, a drugi set kończył się dopiero w tie-break’u. Duże słowa uznania dla zawodnika z Koszalina, który spędził na korcie rekordową ilość czasu, a przed nim był jeszcze mecz o trzecie miejsce. Drugim finalistą został Konrad Pawlak, który wygrał kolejny mecz bardzo pewnie i w finale jego szanse były dość wysokie, głównie ze względu na potencjalną świeżość. Filip Mirer mimo, że kolejny mecz wygrał bez straty gema, to już tutaj był wyraźnie gorszy.

Przekaz TV od PKD LIVE (fot. Krzysztof Jagodziński)

Mecz o 3. miejsce i finał

Mateusz Gort przyzwyczaił swoich kibiców, iż bardzo lubi grać na pełnym dystansie setów. Spotkanie o trzecie miejsce pachniało klasycznym „WTA”, ponieważ pierwszego seta wygrał Mateusz do zera, a drugiego takim samym stosunkiem Filip. O wszystkim rozstrzygnął super tb, w którym 10-5 wygrał Gort i to on zajął trzecie miejsce w Tenis by Dawid Cup VIII, które niewątpliwie mogło smakować jak triumf, a raczej powinno. Dla Filipa ostatnie mecze były już bardzo ciężkie, a więcej tlenu w mięśniach zachował kilka lat młodszy Mateusz i to on stanął na najniższym stopniu podium.

Wielki finał turnieju nie obył się bez fajerwerków i rollecoaster’a, bo tak trzeba nazwać ostatni pojedynek w II lidze pomiędzy Gilem, a Pawlakiem, którzy stoczyli ze sobą wewnątrz wrocławski pojedynek o pierwsze miejsce i to w swoich debiutach na TbD Cup. Pierwszego seta wygrał ponad dekadę starszy Konrad, lecz dopiero po super tb, a później do głosu doszedł Maciej, który bardzo pewnie wygrał drugą partię. O wszystkim zdecydował super tb, który miał szalony przebieg, a zawodnikom dokuczały mikro urazy, czego efektem były przerwy medyczne oraz zwroty akcji. Najwięcej spokoju i zimnej krwi zachował Maciej Gil i na ostatniej prostej był lepszy, choć początkowo szli ramię w ramię. Niewątpliwie był to mecz na miarę wielkiego finału, który odbył się poza światłem kamer na korcie numer 5. Zawodnicy z Wrocławia wrócili do domów ze złotem i srebrem. Przed nimi na podium turnieju wśród zawodników ze stolicy Dolnego Śląska stał tylko Adam Jaworski, który zdobył srebro w Stalowej Woli.

Najlepsi zawodnicy II ligi (fot. Krzysztof Jagodziński)

I liga

W lidze dla najlepszych amatorów w Polsce wystąpiło 24 zawodników, a biorąc pod uwagę ogólnopolski ranking to zjawiła się cała śmietanka. Kilku czołowych zawodników zrezygnowało z powodów prywatnych lub kontuzji, więc rywalizacja zapowiadała się wyśmienicie i tak też było. W fazie grupowej musieli odpaść zawodnicy, którzy na co dzień grają o najwyższe laury. Najważniejsze spotkania I ligi były transmitowane na kanale YouTube Tenis by Dawid, więc w każdej chwili można do nich wrócić. Rozgrywki zostały podzielone na osiem trzyosobowych grup, z których awans do fazy pucharowej uzyskało po dwóch najlepszych graczy.

Faza grupowa

Turniej rozpoczął się od fantastycznego pojedynku w grupie A pomiędzy Michałem Mietłą, a Arkadiuszem Pastuszką. Mecz trwał około dwóch godzin, a dopiero długi super tie-break wyłonił zwycięzcę, którym okazał się zawodnik z Grzybna. Obaj zaprezentowali znakomity tenis, a przecież jeszcze czekały ich mecze z Radosławem Grobelskim czyli utytułowanym zawodnikiem z Leszna. Mietła niedługo po swoim pierwszym meczu podjął Radka i mimo, że wygrał w dwóch setach to panowie grali bardzo równo i niewątpliwie zwycięzca czuł w nogach pierwszy bój. W ostatnim meczu grupowym Pastuszka pokonał dość pewnie Grobelskiego, więc Leszczynianin odpadł na tym etapie, lecz pokazał się z dobrej strony. Była to jedna z najsilniejszych grup turnieju.

W grupie B nie mieliśmy wielu emocji. Jakub Murek niepodważalnie był najlepszym graczem i bardzo niskim nakładem sił zrobił awans do niedzielnych gier. Drugie miejsce przypadło Grzegorzowi Tycowi (nr 3 na Śląsku), a z turniejem dość szybko pożegnał się Mateusz Płaza, który nie może odnaleźć się w rozgrywkach I ligi, notując jedynie 10% zwycięstw.

Grupa C na papierze była bardzo wyrównana, lecz rywalizację zdominował Sebastian Sadowski, który wygrał oba spotkania, choć w jednym musiał rozegrać tie-break’a. Z kolei sprawa drugiego miejsca rozstrzygnęła się dopiero w super tb, którego minimalnie wygrał Andrzej Folfas. Maciej Mościński z jednym wygranym setem odpadł z rywalizacji, choć kto wie jaki byłby jego los, gdyby wygrał tb z Sadowskim.

Grupa D zapowiadała się jeszcze ciekawej, ponieważ mieliśmy w niej faworyta turnieju i lidera tabeli wszech czasów PLT Marcina Szendryka oraz zawsze groźnych Roberta Armatę i Adama Pielkę. Rywalizacja zapowiadała iście ciekawie i tak też było. Już w pierwszym meczu blisko sensacyjnej porażki był Szendryk, który dopiero po bardzo równym super tb ograł Armatę, a przez cały mecz gonił wynik. Niedługo później pokonał Pielkę, lecz tym razem bardzo pewnie, więc Górowianin był pewny awansu do 1/8 finału. Jednak to nie koniec emocji w tej grupie, ponieważ aż dwa tie-break’i zdecydowały o losach awansu. Adam Pielka okazał się silniejszy, głównie w sferze mentalnej od Roberta Armaty i z dwóch reprezentantów Śląska grał dalej tylko ten pierwszy.

Grupa E to z kolei starcia tytanów, ponieważ wszyscy należą do czołówki w swoich województwach. Michał Słoka to trzeci zawodnik województwa Lubelskiego i bez większych problemów wygrał oba spotkania. Na drugim miejscu uplasował się Marcin Struski, który potrzebował jednego tb by pokonać Rafała Olczyka. Olczyk to obecnie czwarty zawodnik województwa opolskiego, a mimo to zdołał urwać jedynie cztery gemy. To tylko pokazuje jak mocną obsadę posiadała VIII edycja TbD Cup. Uzupełniając informacje, Struski to z kolei lider wśród zawodników z województwa Świętokrzyskiego, więc mieliśmy w tej grupie ścisły top, a przecież to początek turnieju!

W grupie F walka o zwycięstwo rozstrzygnęła się pomiędzy debiutującym w turnieju Tomaszem Antosiakiem i równocześnie wiceliderem na Opolszczyźnie oraz stałym bywalcem Tenis by Dawid Cup, którego historia startów sięga pierwszej edycji – Danielem Kaczerskim. Mławianin to obecnie czołówka w województwie Mazowieckim. Antosiak ograł Kaczerskiego dopiero po super tie-break’u, a z kolei obaj bardzo pewnie ograli Filip Kulińskiego, który mimo, że należy do szerokiej czołówki województwa śląskiego to zdołał wygrać tu zaledwie trzy gemy. To kolejna grupa, z której odpada bardzo mocne ogniwo, lecz niestety nie było innego wyjścia.

Grupa G to dominacja jednego z objawień tego sezonu – Paweł Rozwadowski. Obecnie jest numerem 1 na Lubelszczyźnie, a jeszcze przed rokiem nie był klasyfikowany w żadnych rankingach. Zmierzył się z bardzo solidnymi zawodnikami z województwa Opolskiego i Dolnośląskiego. Kamil Monkiewicz mimo, że należy do szerokiej czołówki we Wrocławiu to nie zdołał zdobyć nawet punktu i musiał uznać wyższość Pawła i Tomasza Złotnickiego. Pojedynek dwóch wspomnianych panów o pierwsze miejsce był bardzo wyrównany, lecz minimalnie lepszy okazał się reprezentant Szczebrzeszyna.

W grupie H czyli ostatniej najlepszy okazał się Piotr Makowski czyli zdecydowanie najlepszy zawodnik ze Śląsku i już legenda Tenis by Dawid Cup. Katowiczanin idealnie wykorzystuje swoje przygotowanie fizyczne, które zawdzięcza częstym treningom i grze w piłkę nożną. W grupie wygrał oba mecze, lecz w każdym miał spore problemy i nie mógł powiedzieć, że znów awansował spacerkiem. Marcin Gryzło i Mariusz Sperczyński to czołowi zawodnicy kolejno w województwie Małopolskim i Świętokrzyskim, którzy między sobą rozstrzygnęli kwestię awansu do fazy pucharowej. Wyraźnie lepszy okazał się Mariusz, więc kolejny raz musieliśmy pożegnać bardzo mocne ogniwo już po fazie grupowej.

Marcin Szendryk (fot. Krzysztof Jagodziński)

Faza pucharowa

1/8 finału

Nie było żadnych wątpliwości, że po tak mocno obsadzonej fazie grupowej, naszpikowanej gwiazdami Polskiej Ligi Tenisa, w 1/8 finału będą same hitowe starcia, które idealnie nadawałyby się do pokazania na centralnym korcie w Kozłowie. Czekało nas osiem spotkań na bardzo wysokim poziomie. O dziwo zdecydowana większość spotkań była jednak jednostronna, a największe emocje przyniósł ostatni mecz tej fazy, lecz po kolei.

Michał Mietła zdecydowanie pokonał Grzegorza Tyca i mimo, że był wyraźnym faworytem, to jednak rozmiar zwycięstwa zrobił wrażenie. Lider województwa kujawsko-pomorskiego pokonał śląską trójkę.

W kolejnym meczu doszło może nie do sensacji, ale była to niespodzianka, a szczególnie wynik, ponieważ Sebastian Sadowski pokonał Adama Pielkę, oddając mu tylko dwa gemy. Reprezentant Śląska rozgrywa dopiero swój pierwszy sezon w Polskiej Lidze Tenisa. Z kolei bardziej doświadczony Adam bierze udział w rozgrywkach już od kilku lat.

Trzeci mecz to kolejny zawodnik z debiutanckim sezonem w „tourze” czyli Paweł Rozwadowski, który nie dał większych szans Mariuszowi Sperczyńskiemu, lecz nie można mówić o niespodziance, bo Paweł od początku turnieju pokazywał bardzo dobry tenis i widać było, że liczyć się będzie w końcowych rozstrzygnięciach.

W czwartym porannym meczu zwyciężył doświadczony Arkadiusz Pastuszka, który stoczył pamiętny bój otwierający turniej z Michałem Mietłą. Już wtedy pokazał ogromną jakość i niewątpliwie był faworytem w starciu z Jakubem Murkiem, który bazuje na samym forhendzie. Reprezentant Imielina mimo, że jest wyraźnie starszy i w fazie grupowej stracił więcej sił to jego repertuar i zaawansowanie techniczne zaważyło o awansie do najlepszej ósemki turnieju.

Jeden z faworytów turnieju – Marcin Szendryk, który miał spore problemy w fazie grupowej w 1/8 finału zaliczył bardzo łatwy przelot, ponieważ na tzw. „rowerku” odprawił Andrzeja Folfasa i niewątpliwie kluczowa była tu przewaga w przygotowaniu motorycznym. Nie był to dzień dla zawodnika z województwa Świętokrzyskiego.

Bardzo ciekawy bój zobaczyliśmy na korcie centralnym i można powiedzieć o małej niespodziance, ponieważ Daniel Kaczerski odprawił w dwóch setach Michała Słokę czyli czołowego zawodnika z Lubelszczyzny, ale także w historii całej Polskiej Ligi Tenisa. Mławianin zakończył mecz w tb drugiego seta, lecz po drodze zmarnował wiele okazji i mógł zakończyć go znacznie wcześniej. Bez wątpienia był w tym meczu lepszy i jeden z najlepszych bekhendów w historii naszego turnieju zrobił ponownie różnicę.

W przedostatnim meczu tej fazy Piotr Makowski bez większych problemów ograł Tomasza Złotnickiego i niewątpliwie przygotowanie fizyczne było ogromnym handicapem Katowiczanina. Oddał jedynie trzy gemy, a Piotr zdaje się, że dopiero się rozkręcał.

Ostatni mecz to zdecydowanie największe emocje. Marcin Struski pokonał dopiero po super tb Tomasza Antosiaka, a ponadto wracał z dalekiej podróży ponieważ przegrał pierwszego seta. Mecz został rozegrany na pełnym dystansie, ponieważ wszystkie sety kończył się w tie-break’u. Jedno z najlepszych spotkań turnieju, a na pewno najbardziej wyrównane i emocjonujące. Struski to obecnie najlepszy zawodnik w Świętokrzyskim, a Antosiak to wicelider na Opolszczyźnie i tylko potwierdzili, że te pozycje są w pełni zasłużone.

Ćwierćfinały

Ćwierćfinały zapowiadały się niezwykle ciekawie, a mieliśmy w nich czołowych zawodników federacji jak Szendryk, Makowski i Mietła, a także rewelację sezonu Rozwadowskiego oraz doświadczonych, a zarazem znakomitych graczy jak Pastuszka, Sadowski i Struski. Czterech z tych panów musieliśmy pożegnać już w 1/4 finału, co brzmi dość abstrakcyjnie, ale takie były realia. Obiektywnie trzeba stwierdzić, że nie było w tej fazie sensacji, a dużych emocji dostarczył tylko jeden mecz.

W pierwszym spotkaniu zawsze bardzo solidny Michał Mietła pokonał Sebastiana Sadowskiego oddając tylko dwa gemy w drugim secie. Od początku do końca nie pachniało tutaj niespodzianką, a Sebastian mimo, że odpadł to może turniej zaliczyć do bardzo udanych i przy takiej obsadzie, wykonał plan optimum.

Drugi mecz to z kolei zdecydowanie największe emocje, ponieważ objawienie sezonu w PLT – Paweł Rozwadowski w super tb pokonał już legendarnego zawodnika Tenis by Dawid Cup – Daniela Kaczerskiego. Mławianin nie ma czego się wstydzić, ponieważ rozegrał znakomity turniej i przed zawodami miałem spore wątpliwości czy zajdzie aż tak daleko, lecz znów pokazał jakość, progres i można z całą śmiałością stwierdzić, że należy do polskiej czołówki amatorów. Daniel wzmocnił pozycję w tabeli wszech czasów turnieju.

Marcin Szendryk po bardzo trudnej fazie grupowej złapał rytm i kolejny mecz wygrał bardzo pewnie. Tym razem ograł rewelacyjnego w tym turnieju Arkadiusza Pastuszkę, którego ranking bez wątpienia nie odzwierciedla jego jakości (nr 484 w Polsce). Imponująca technika, lecz już zdrowie nieco odmawiało posłuszeństwa i podobnie jak Sadowski wykonał plan optimum.

W ostatnim meczu o półfinał Piotr Makowski także bardzo pewnie odprawił kolejnego rywala, a był nim doświadczony Marcin Struski. Bez wątpienia przygotowanie motoryczne było tutaj kluczowe i Katowiczanin, więc zabiegał rywala. Piotr podobnie jak Szendryk w fazie grupowej miał większe problemy niż w pierwszych meczach fazy pucharowej.

Półfinały

W półfinałach zobaczyliśmy zdecydowanie najlepszych zawodników, którzy w pełni na to zasłużyli i obecnie stanowią czołówkę w kraju. Panowie przeszli przez ogromne sito i na niespodzianki nie było tutaj miejsca. Pozostała tylko kwestia podziału, którzy zawodnicy zmierzą się w finale, a którzy zagrają o trzecie miejsce. W obu meczach półfinałowych, przynajmniej moim zdaniem nie mieliśmy wyraźnych faworytów i jakbym miał wystawiać kursy to byłyby one bardzo do siebie zbliżone.

W pierwszym spotkaniu Paweł Rozwadowski potwierdził bardzo wysoką formę i pokonał bardzo pewnie znakomicie grającego Michała Mietłę oddając mu tylko dwa gemy! Taki wynik był dość sporym zaskoczeniem, ponieważ nikogo by nie zdziwiła wygrana zawodnika z Grzybna, a nie dość, że przegrał to bardzo wysoko. Gracz ze Szczebrzeszyna grał efektownie i co ważne efektywnie, co zarazem z boku oglądało się bardzo dobrze. Michał w wielu sytuacjach był wręcz bezradny i pozostało mu zagrać o brąz.

Drugi półfinał to można rzec, że już „święta wojna” pomiędzy Makowskim i Szendrykiem, którzy swoją drogą bardzo się lubią i darzą sporym szacunkiem. To prawdziwi przedstawiciele białego sportu, którzy zarazem są wspaniałymi ludźmi. Mecz stał na bardzo wysokim poziomie i dostarczył dużych emocji, a panowie znów rozstrzygnęli o końcowym wyniku dopiero w super tb. Niewątpliwie był to jeden z najbardziej emocjonujących meczów turnieju. Pierwszy set dopiero po tb padł łupem Marcina, a drugiego oraz super tb wyraźnie wygrał Piotr i znów bardzo ważna okazała się kondycja, choć tej Górowianinowi odmówić też nie można.

Mecz o 3. miejsce i finał

W godzinach późno popołudniowych przyszedł czas na dwa ostatniej i kluczowe rozstrzygnięcia czyli podział medali. W meczu o trzecie miejsce lekkim faworytem wydawał się Szendryk, choć miał w nogach wiele cięższy półfinał niż Mietła, a w boju o złoto teoretycznie faworyzowany był Makowski, lecz to Rozwadowski był największą rewelacją, a jego ofensywne usposobienie wzbudzało szacunek.

Mecz o trzecie miejsce dostarczył bardzo dużych emocji połączonych z czysto tenisową jakością. Panowie znają bardzo dobrze, lecz podeszli do meczu w pełni profesjonalnie, mimo dotkliwych porażek w półfinałach. Mieliśmy w tym turnieju kilka spotkań, których śmiało można nazwać thrillerami i ten można umieścić na pierwszy miejscu, a na pewno w czołowej trójce. Szendryk wygrał pierwszego seta bardzo pewnie i być może nieco został uśpiony, ponieważ drugi padł już łupem Michała, a w super tb zobaczyliśmy istną wojnę nerwów, którą wygrał reprezentant Góry. Po ostatniej piłce meczu rzucił się na mączkę i mógł odetchnąć. Te zwycięstwo mogło smakować bardziej niż niejeden turniejowy skalp. Mietła w wywiadzie po turnieju był i tak bardzo zadowolony ze swojej postawy i oddał zasłużony szacunek rywalom. Przy tej obsadzie zająć czwarte miejsce to jak wygrać, więc mimo lekkiego niedosytu na pewno można się cieszyć z takiego rozstrzygnięcia przy okazji zdecydowanie wzmacniając swoją pozycję rankingową, która w wielu turniejach da najwyższe rozstawienie.

Najlepsi zawodnicy I ligi (fot. Krzysztof Jagodziński)

Wielki finał transmitowany był oczywiście na naszym kanale YouTube (odnośnik poniżej) i wszyscy zacieraliśmy sobie na niego ręce. Z przebiegu turnieju spotkanie nie miało zdecydowanego faworyta i byłem ciekaw czy Paweł Rozwadowski utrzyma jakość gry do samego końca turnieju i jak spisze się mentalnie grając z tak doświadczonym i niezłomnym Piotrem Makowskim, dla którego finał to chleb powszedni. Katowiczanin zagrał w swoim drugim finale Tenis by Dawid Cup. Pierwszy raz zrobił to w swoim debiucie podczas III edycji w Krakowie, gdzie po największym thrillerze w historii turnieju uległ Danielowi Kaczerskim. Wtedy łącznie zmarnował trzy piłki mistrzowskie w super tb, lecz od tamtego czasu stał się czołowym amatorem w kraju i niczym Roberto Bautista Agut zamienił piłkę na tenis, choć Piotr futbol cały czas uprawia, lecz na nieco niższym szczeblu. W Kozłowie sam finał jednak nie miał podobnej historii jak w Krakowie i zdecydowanie lepszy okazał się Paweł Rozwadowski, który rozgromił rywala, co było jeszcze większym zaskoczeniem niż wynik z półfinału. Piotr po meczu nie szczędził słów uznania dla Pawła i nie szukał wytłumaczenia. Zawodnik ze Szczebrzeszyna w debiutanckim sezonie w PLT i zarazem w debiucie w TbD Cup sięgnął po prestiżowy triumf. Jednoręczny bekhend, ofensywne usposobienie, siła, motoryka, mentalność – to wszystko działało przez cały turniej i mimo, że pojawiały się problemy podczas zawodów to bardzo sprawnie z nich wychodził. Paweł to kolejny zwycięzca w historii turnieju, którego pozycja w rankingach uległa bardzo wyraźnej poprawie i warto spoglądać jak rozwija się kariera tego zawodnika.

Pełne wyniki spotkań na stronie: POLSKA LIGA TENISA.

Ogromne gratulacje dla wszystkich uczestników turnieju, a szczególnie dla czołowych zawodników, którzy rozdzielili między sobą „medale”. Było to istne święto amatorskiego tenisa i mam nadzieję, że w podobnym składzie spotkamy się w najbliższej edycji, która odbędzie się w drugiej połowie sierpnia, a o szczegółach dowiecie się już niebawem.

Warto podziękować osobom, które przyczyniły się do udanej organizacji zawodów, a mianowicie:

  • Fabryka Sportów w Kozłowie (Marcin & Marcin) – znakomity obiekt, klimat i pomoc
  • Mateusz Gębka – pierwszy sędzia w historii turnieju (PZT)
  • Krzysztof Jagodziński – znakomite zdjęcia i filmy (link do zdjęć niżej)
  • Mateusz Stańczyk i PDK LIVE – komentarz i transmisja na żywo – zawsze wysoka jakość
  • Sponsorzy i partnerzy – bez Was poziom i prestiż nie byłby ten sam
  • Polska Liga Tenisa

Tabela wszech czasów

Zapraszamy do sprawdzenia aktualnej tabeli wszech czasów turnieju i największych zmian:

  • Paweł Rozwadowski dzięki triumfowi w debiucie wskoczył od razu na 2. miejsce w historii I ligi
  • Sławomir Wrzeszcz mimo absencji zachował pozycję lidera I ligi
  • W II lidze mimo absencji całej czołówki (wszyscy grają już w I lidze) to status quo został utrzymany – dalej najlepsi są: Jakub Murek, Daniel Kaczerski, Paweł Scheffs oraz Marcin Szendryk
  • Konrad Cybulski dzięki obecności na 7 z 8 edycjach plasuje się obecnie na 8. pozycji w klasyfikacji II ligi, mimo że nigdy nie osiągnął fazy półfinałowej
  • Maciej Gil dzięki triumfowi w II lidze, zadebiutował w rankingu od razu na 9. pozycji, z kolei wicemistrz Konrad Pawlak plasuje się na 20. pozycji.

W turniejach TbD Cup wystąpiło już 226 zawodników z 104 miast z całej Polski!

Tabela wszech czasów – TUTAJ


Szczególne podziękowania dla sponsorów i partnerów, bez których turniej nie mógłby się odbyć:

Patroni medialni:

Statuetki od Color4You Wschowa (fot. Krzysztof Jagodziński)

Historia turnieju:

  1. Tenis by Dawid Cup I 2018 (Poznań) – RELACJA
  2. Tenis by Dawid Cup II 2019 (Poznań) – RELACJA
  3. Tenis by Dawid Cup III 2020 (Kraków) – RELACJA
  4. Tenis by Dawid Cup IV 2020 (Poznań) – RELACJA
  5. Tenis by Dawid Cup V 2021 (Bydgoszcz) – RELACJA
  6. Tenis by Dawid Cup VI 2021 (Poznań) – RELACJA
  7. Tenis by Dawid Cup VII 2021 (Stalowa Wola) – RELACJA

Galeria zdjęć – TUTAJ

Zdjęcia można rozpowszechniać w dowolny sposób – prosimy tylko o oznaczanie profilu @TenisbyDawid na serwisach facebook, instagram i twitter.

Kolejna edycja turnieju już niebawem!
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

forbet baner

Twórca społeczności Tenis by Dawid, analityk tenisowy, zawodnik amator i organizator Tenis by Dawid Cup. Z wykształcenia geolog.