Deblowe sukcesy i singlowe porażki – Kielan i Mikuła wygrywają w Monastyrze! Polacy w turniejach niższej rangi [PODSUMOWANIE]

Szymon Kielan (fot. Rafał Janowski / facebook)

Szymon Kielan i Michał Mikuła wygrali turniej ITF w Monastyrze, w finałach deblowych zagrali też Jan Zieliński i Katarzyna Kawa. Trochę słabiej wyglądało to w singlu, gdzie jedyną półfinalistką w turniejach ATP Challenger Tour i ITF World Tennis Tour była Weronika Falkowska, której wreszcie udało się przełamać serię porażek.

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Michalski i Żuk tym razem bez sukcesów, Nys/Zieliński vs. Jebavy/Oswald część II

Po wspaniałym tygodniu Daniela Michalskiego i Kacpra Żuka w turniejach ATP Challenger Tour w Zadarze i Biel, przyszła pora na powrót na ziemię. Michalski otrzymał możliwość zagrania w Oeiras bez konieczności grania kwalifikacji, ale zdawał się ciężko znosić trudy fizyczne kolejnego meczu w niedługim czasie. Przerwanie przy stanie 1-3 w trzecim secie ze względu na zapadające ciemności zdawało się być dla niego ostatnim kołem ratunkowym. Jego przeciwnik, Noah Rubin, wrócił następnego dnia grając chyba jeszcze lepiej niż we wtorek i dokończył mecz serią trzech wygranych gemów z rzędu.

Żuk uległ za to Cedrikowi-Marcelowi Stebe w Challengerze w Lugano. Niemiec świetnie dyktował warunki swoimi mocnymi leworęcznymi uderzeniami, a Kacper przez większość spotkania bardzo męczył się ze swoim bekhendem, nie potrafiąc znaleźć w tym uderzeniu regularności. Podobnie jak dla Michalskiego, po finale w poprzednim tygodniu pojawiła się porażka w pierwszej rundzie.

Drugi raz grali ze sobą Jan Zieliński i Hugo Nys, czyli mistrzowie niedawnego Challengera w Roseto degli Abruzzi. Tak się złożyło, że po trzech świetnych meczach, w finale czekali na nich znowu Roman Jebavy i Philipp Oswald. Wynik spotkania w Marbelli okazał się niemal dokładną odwrotnością ich pojedynku z Włoch – tam Polak i Monakijczyk triumfowali 7-6, 4-6, 10-3. Tym razem rozgrywka tie-breakowa bardzo szybko uciekła Zielińskiemu i Nysowi, którzy słabo returnowali i dołożyli kilka prostych błędów, przegrywając 6-7, 6-3, 3-10.

Nie może na razie odnaleźć się w tym sezonie Piotr Matuszewski. Polak w trzech występach (każdy z innym partnerem) zaliczył do tej pory tylko jedno zwycięstwo. Tym razem zagrał z Gijsem Brouwerem w Challengerze w Lugano, ulegając Mirzie Basiciowi i Damirowi Dzumhurowi 6-1, 6-4. Rywale byli bezlitośni przy serwisie Piotrka, przełamując go dwukrotnie i regularnie stawiając przed nim trudne wyzwania.

W tej samej imprezie zagrali też Karol Drzewiecki i Szymon Walków. Wygrali co prawda z parą z dziką kartą Mattia Bellucci/Remy Bertola, ale nie byli w stanie zagrozić Rubenowi Bemelmansowi i Danielowi Masurowi, wygrywając zaledwie siedem punktów przy serwisie rywali.

Monastyr znów bardzo polski, Kielan i Mikuła wygrywają debla

Aż siedmiu Polaków (choć jeden tylko w deblu) reprezentowało nas w turnieju M15 w Monastyrze. Jasza Szajrych musiał zaczynać od kwalifikacji, ale w meczu z Samem Hoskinsem został przy stanie 6-0, 3-5 zdyskwalifikowany (tunezyjski turniej nie jest transmitowany, powód nieznany). Po zeszłotygodniowym pogromie Polaków w pierwszej rundzie, tym razem już od początku imprezy wiedzieliśmy, że dwóch z nich zagra w dalszej fazie turnieju – czekały nas bowiem dwa bratobójcze pojedynki.

Aleksander Orlikowski oddał tylko cztery gemy Michałowi Mikule, zaś rozstawiony z jedynką Filip Peliwo (reprezentujący Polskę dopiero od tygodnia) wygrał 6-1, 6-2 z Olafem Pieczkowskim. Znajdujący się w innej części drabinki Michał Dembek przegrał w meczu otwarcia 4-6, 6-7 z Hanwenem Li.

W turnieju zostali zatem tylko Orlikowski i Peliwo. Ten pierwszy uległ słowackiemu kwalifikantowi Lukasowi Paloviciowi 1-6, 3-6, a dłużej w turnieju pozostał za to Peliwo. Kanadyjczyk z polskim paszportem przegrał w ćwierćfinale z Japończykiem Jumpei Yamasakim, który ostatecznie poległ dopiero w finale.

Lepiej Polacy zaprezentowali się jednak w grze deblowej – doszło nawet do polskiego półfinału. Michał Dembek, grający w parze z Brytyjczykiem Oscarem Weightmanem przegrali w nim z Szymonem Kielanem i Michałem Mikułą. Ostatecznie polska para po ciężkim spotkaniu pokonała Constantina Frantzena i Tima Sandkaulena 7-6, 6-7, 10-2, zdobywając tytuł. Dla młodszego Kielana to dopiero drugi deblowy skalp na poziomie ITF, Mikuła wygrał swoje trzecie trofeum.

Powrót Kawy, daleki wyjazd do Pretorii

Katarzyna Kawa wróciła do gry po poddaniu się laserowej korekcie wzroku. Polka wystąpiła w turnieju WTA 125K w Marbelli, ale w pierwszej rundzie przegrała z bardzo mocno grającą Nastasją Marianą Schunk, 18-letnią Niemką która rok temu zagrała w finale juniorskiego Wimbledonu. Polskim kibicom nastolatka znana jest za to z wygranego ITF-a w Bydgoszczy czy z wygranej z Urszulą Radwańską miesiąc temu w Altenkirchen. Utalentowana Niemka pokonała Kawę 6-1, 7-6.

Lepiej wyglądało to w deblu, gdzie drabinka została rozpisana na zaledwie osiem par, sprawiając że do zwycięstwa potrzebne były tylko trzy spotkania. Polka występowała w duecie z Vivian Heisen i mimo grania razem po raz pierwszy, panie dosyć dobrze się uzupełniały. Niemka trochę więcej czasu spędzała przy siatce, podczas gdy Kawa znakomicie radziła sobie na końcowej linii. Finał z Iriną Marią Barą i Ekateriną Gorgodze był bardzo wyrównany, ale w decydujących momentach super tie-breaka Polka popełniła dwa niewymuszone błędy z bekhendu, a przy piłce meczowej za bardzo podniosła piłkę, otwierając rywalkom drogę do prostego woleja.

Trzy nasze reprezentantki wybrały się w daleką podróż do Pretorii (Republika Południowej Afryki), aby zagrać w dwóch organizowanych tam turniejach. Na pierwszy ogień poszła ta większa impreza z pulą 60 tysięcy dolarów. Weronika Baszak w kwalifikacjach odpadła już w pierwszej rundzie z Christiną Roscą, a Urszula Radwańska na tym samym etapie głównej drabinki przegrała z 17-letnią reprezentantką gospodarzy – Isabellą Krueger.

Rundę przeszła za to Maja Chwalińska, ale odpadła z doświadczoną Valeriyą Savinykh, swego czasu zawodniczką pierwszej setki rankingu WTA. Rosjanka udanie nękała Polkę głównie ze swojej strony bekhendowej, a w grze Chwalińskiej bardzo brakowało głębokich piłek, wiele jej zagrań lądowało tuż za siatką. Maja wystąpiła też w turnieju deblowym, ale w parze z Valeriyą Strakhovą odpadła w pierwszej rundzie.

Falkowska próbuje odbudować formę

Monastyr był w zeszłym sezonie bardzo szczęśliwy dla Weroniki Falkowskiej – Polka na przełomie lutego i marca zgarnęła tam trzy tytuły z rzędu i zaliczyła potężny awans w rankingu. Ma więc swój urok to, że to właśnie do tego tunezyjskiego miasta 21-latka ruszyła odbudowywać formę (do tej pory w 2022 roku pięć porażek w pierwszej rundzie).

Falkowska była najwyżej rozstawiona w turnieju i bardzo sprawnie przeszła przez trzy pierwsze przeszkody. W półfinale jej rywalką była Japonka Sakura Hosogi, która pod wieloma względami odnosi właśnie podobny sukces do Polki w Monastyrze, w poprzednim sezonie. Rywalka grała bowiem trzeci turniej w Tunezji z rzędu, a poprzednie dwa zakończyła zwycięstwem. Hosogi ponownie udowodniła, że jest w niesamowitym gazie, oddając Falkowskiej w godzinnym meczu zaledwie jednego gema, a następnie wygrywając w Monastyrze piętnasty mecz z rzędu. Polka zagrała jeszcze w turnieju deblowym, w parze z Zhibek Kalambayevą zaliczając ćwierćfinał.

Joanna Zawadzka swój występ w Sharm el Sheikh zakończyła na pierwszym meczu, niespodziewanie przegrywając ze Słowaczką Alicą Rusovą. Trochę lepiej było w deblu, gdzie w parze z Egipcjanką Yasmin Ezzat przeszła jedną rundę, osiągając fazę ćwierćfinałową.


Turnieje rangi Challenger oraz ITF możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 2350 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 100 PLN oraz 14 dni gry bez podatku!

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie sport_900x300.gif

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

Fan gry przy siatce i jednoręcznych bekhendów, miłośnik cyklu ATP Challenger Tour. W wolnych chwilach - student.