Zawodnicy, którzy mogą osiągnąć TOP 100 w 2023!

Eubanks - ATP
Christopher Eubanks (fot. mirsasha / flickr.com)

W minionym sezonie aż 26 graczy po raz pierwszy w karierze awansowało do pierwszej setki rankingu ATP. Kilku z nich kręciło się w tej okolicy już od dłuższego czasu (Juan Pablo Varillas, Bernabe Zapata Miralles, Daniel Elahi Galan, Tomas Machac), inni to znakomite talenty, które rozwijają się w piekielnie szybkim tempie (Holger Rune, Ben Shelton, Jack Draper).

Wielu z nich było już na dosyć zaawansowanym etapie swojej kariery – Pedro Cachin nagle poczynił ogromny postęp w wieku 27 lat, Oscar Otte miał ich w chwili debiutu w pierwszej setce 28. To i tak nic w porównaniu z Emilio Gomezem czy Constantem Lestienne, którzy swoje najlepsze sezony zaliczyli po ukończeniu 30 roku życia. Kto może dołączyć do top 100 ATP po raz pierwszy w następnych 12 miesiącach?

Absolutne pewniaki?

Przede wszystkim Yibing Wu, który do kwietnia broni zaledwie jednego punktu ATP. Mistrz juniorskiego US Open 2017 przegrał rywalizację o zostanie pierwszym Chińczykiem który dołączył do top 100 rankingu z Zhizhenem Zhangiem, ale to powinna być dla niego tylko kwestia czasu. 23-latek powrócił do tenisa po trzech latach przerwy i wciąż musi ostrożnie układać swój plan startów, aby znowu nie złapać jakiegoś większego urazu. W następnych kilku miesiącach potrzebuje jednak zaledwie jednego, może dwóch dobrych wyników.

Wu - tennis
Yibing Wu (fot. Yibing Wu / facebook)

Po kontuzji w zeszłym sezonie powracał też Lukas Klein, którego uraz łokcia wyeliminował na sześć miesięcy. 24-latek powrócił silniejszy niż kiedykolwiek i jest teraz w stanie produkować swój hiper-agresywny styl z coraz większą regularnością. Do maja broni tylko 23 punktów, dając mu znakomitą okazję na załapanie się do top 100 ATP do tego czasu.

Piekielnie mocną końcówkę sezonu miał Luca van Assche, który podobnie jak Wu jest byłym juniorskim mistrzem wielkoszlemowym (French Open 2021). Francuz mimo wątłej budowy fizycznej cały czas próbuje dodać do swojej gry odrobinę mocy i w ostatnim czasie zmierza to w dobrą stronę. W październiku i listopadzie van Assche zaliczył aż cztery finały Challengerów, co zbudowało jego ranking w top 150. Zanim będzie musiał bronić tych punktów, ma świetną szansę na debiut w pierwszej setce.

Utalentowana młodzież

Bardzo duży skok w rankingu ATP w minionym sezonie zaliczył Dominic Stricker, również zwycięzca juniorskiego Roland Garros (rok przed van Asschem). 20-letni Szwajcar podskoczył aż o 128 pozycji i aktualnie znajduje się już na zapleczu pierwszej setki. O tym jak niebezpieczny jest Stricker kiedy ma swój dzień chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Ostatnio pokazał to chociażby podczas Next Gen Finals, kiedy bardzo trudną grupę wygrał z bilansem 3-0, pokonując między innymi Lorenzo Musettiego czy Jacka Drapera.

Rywalem Strickera we wspomnianym finale French Open był jego kolega z reprezentacji, Leandro Riedi. Progres tego 20-latka ze Szwajcarii był trochę wolniejszy, ale niesamowicie nabrał tempa w listopadzie ubiegłego sezonu. Riedi zgarnął dwa tytuły ATP Challenger Tour z rzędu, które zapewniły mu prawie połowę jego punktów w rankingu. Teraz będzie tylko zyskiwał, szczególnie że dostanie szansę gry w wielu halowych Challengerach na początku sezonu. Jeszcze w poprzednim roku, jego ranking na wiele mu nie pozwalał i wystąpił tylko w tych rozgrywanych w jego kraju (Biel/Lugano).

Również w końcówce sezonu wreszcie błysnął Otto Virtanen, od dawna uważany za spory, ale bardzo nieoszlifowany talent. Fin potężnie serwuje i nie stroni od agresywnej gry, ale dopiero niedawno złapał troszeczkę lepszą kontrolę nad swoim tenisem. W 2022 roku awansował z pozycji 395 na 175 i co dosyć imponujące, był w stanie dotrzeć do półfinału Challengera na każdej nawierzchni.

Kilku młodych zawodników od tej pierwszej setki jest teraz znacznie dalej, ale przy ich talencie nie da się wykluczyć że mogą na aż taki awans sobie pozwolić. 18-letni Arthur Fils (który swoją drogą przegrał z van Asschem wspomniany finał French Open) cztery razy grał w tym roku w ćwierćfinale turniejów cyklu ATP Challenger Tour. Nadchodzi pora zamienić te wyniki na finały czy tytuły. Swój talent na dużej scenie Fils pokazał podczas kwalifikacji do turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu, ogrywając Jaume Munara i Fabio Fogniniego. Poziom na tę pierwszą setkę prawie jest, ale trzeba jeszcze dorosnąć mentalnie.

Hamad Medjedovic ostatniej wiosny wyglądał jak zawodnik z top 100, w pewnym momencie wygrywając 27 z 29 kolejnych spotkań. Druga połowa sezonu była jednak dla niego zupełnie nieudana. Podobnie jak Fils, 19-latek z Serbii potrzebuje jeszcze doświadczenia, do tego ma spore kłopoty z pracą stóp. Kiedy uda mu się jednak znaleźć w odpowiedniej pozycji do uderzenia, wtedy pokazuje swój niesamowity talent. Medjedoviciowi bardzo pomaga Novak Djokovic, który praktycznie funduje jego karierę.

21-letni Gabriel Diallo to praktycznie świeżak na zawodowych kortach, bo jeszcze do niedawna grał w Stanach dla University of Kentucky. Po zaledwie jedenastu punktowanych występach w zeszłym sezonie, udało mu się załapać na miejsce w kwalifikacjach do Australian Open, co tak naprawdę daje mu też grę w kolejnych dwóch turniejach wielkoszlemowych (do czerwca nie broni żadnych punktów). Podobnie jak Fils i Medjedovic, to może być prawdziwy diament, ale na dziś Diallo jest jeszcze dosyć mocno surowy.

Adrian Andreev (fot. BugWarp / own work)

Troszeczkę po cichu do drugiej setki wkroczył 21-letni Adrian Andreev, ale wydaje się, że teraz dobre wyniki w Challengerach Bułgar będzie osiągał już bardzo często. Młody tenisista miał lekki moment stagnacji wynikający ze zbyt defensywnego stylu, ale ostatnio coraz lepiej konstruuje akcje forhendem i nie musi już tak bardzo polegać na błędach rywali i swoim świetnym wybieganiu. W końcówce 2022 roku to zaczynało znakomicie procentować.

Jednym z najpoważniejszych kandydatów będzie też 22-letni Alexander Shevchenko, który wielokrotnie błyszczał już w turniejach w Polsce (półfinał w Szczecinie, półfinał i ćwierćfinał w Poznaniu). Trenowany od wielu lat przez Guntera Bresnika, Rosjanin wygrał w tym sezonie swojego pierwszego Challengera w Bratysławie. Z grą poza mączką wciąż są kłopoty, ale na ziemi jego tenis jest niesamowicie sprawnie ułożony i zbalansowany. Jego intensywność w wymianach z linii końcowej jest naprawdę niespotykana i Shevchenko w top 100 to raczej kwestia niedalekiej przyszłości.

Co z Jakubem Mensikiem czy Dino Prizmiciem? Obaj 17-latkowie byli znakomitymi juniorami, a seriami zwycięstw w turniejach ITF pod koniec sezonu weszli do top 500 rankingu ATP. Awans o 300-400 pozycji do pierwszej setki byłby czymś niesamowitym i chyba nie do końca w ich zasięgu (prawie zrobił to Holger Rune dwa lata temu), ale warto ich obserwować, szczególnie że dzięki nowym reformom będziemy ich oglądać w Challengerach coraz częściej (najlepsi juniorzy otrzymują dodatkowe furtki na grę w turniejach tej rangi).

Sekcja włoska

W takim artykule po prostu nie da się nie wspomnieć o całej rzeszy Włochów, która w minionym sezonie zrobiła ogromny postęp. Na miejscach rankingowych od 101 do 200 znajduje się aż jedenastu reprezentantów Italii, a siedmiu z nich ma od 19 do 21 lat. To właśnie głównie od tej grupy będziemy oczekiwać przebicia się do pierwszej setki, ale niewykluczone że zaskoczy nas też ktoś starszy.

Najmłodszy z tego grona jest Luca Nardi, który w poprzednim sezonie kilka razy błysnął już w głównym cyklu, grając świetne mecze ze Stefanosem Tsitsipasem czy Corentinem Moutet. 19-latek broni sporej ilości punktów w pierwszej części sezonu, ale jeśli wciąż będzie rozwijał się w takim tempie, to pierwsza setka w tym roku nie powinna stanowić dla niego problemu. Pomoże mu też umiejętność gry na każdej nawierzchni, chociaż wydaje się że z biegiem czasu i na wyższym poziomie chyba będzie preferował trochę szybsze korty.

Francesco Passaro i Matteo Arnaldi stoczyli genialny bój podczas Next Gen Finals. Obaj z grupy nie wyszli, ale zaprezentowali naprawdę niesamowity poziom na nawierzchni, która w teorii im nie sprzyja. Pomiędzy ich marszem w górę jest parę podobieństw – jeszcze na początku sezonu obaj znani byli głównie z gry defensywnej, teraz ich tenis wygląda zupełnie inaczej, coraz lepiej też serwują. Wyższy “sufit” powinien mieć Passaro, ale przy tym jak rozwijają się teraz Włosi, chyba już niczego nie można być pewnym.

Jedną z rewelacji sezonu był też Francesco Maestrelli, być może z drugiego szeregu zaskoczy ktoś taki jak Luciano Darderi czy Matteo Gigante. Duże nadzieje na pierwszą setkę w tym roku będzie miał też Mattia Bellucci, który w październiku wygrał dwa Challengery z rzędu (St. Tropez i Wilno). Włoch gra na korcie bardzo inteligentnie i ma chyba tysiąc różnych planów gry, swoją różnorodnością doprowadzając rywali do szału. Jako jeden z niewielu reprezentantów Italii najlepiej czuje się na kortach twardych, a jednym z odkryć tego roku był jego serwis, który produkuje przepiękne leworęczne kąty (szczególnie jak na jego warunki fizyczne).

Zeppieri - tenis
Giulio Zeppieri (fot. DarDarCH / own work)

Miniony sezon był bardzo średni dla Flavio Cobolliego i Giulio Zeppieriego, którzy przede wszystkim nie dochodzili regularnie do dalekich faz Challengerów. Jeszcze 12 miesięcy temu to oni byli najciekawszymi włoskimi talentami, teraz patrzymy raczej na te wszystkie wspomniane wyżej nazwiska. Na pewno nie da się jednak wykluczyć ich możliwości na awans do pierwszej setki, chyba szczególnie w przypadku Cobolliego, który w najlepszych momentach sprawia, że tenis wydaje się być niesamowicie prostą grą.

Inne ciekawe kandydatury

Zawsze patrzymy też w stronę Zizou Bergsa (rozmowa z Belgiem TUTAJ), który chyba już byłby bardzo blisko tego wyczynu gdyby nie kilka kontuzji w minionym sezonie. Mimo to, 23-latek z Belgii wywalczył cztery finały Challengerów (jeden wygrał) i z reguły nie potrzeba wiele więcej by walczyć o top 100. Jeśli przez cały sezon będzie zdrowy fizycznie, powinien się w tej setce zakręcić.

Kłopoty ze zdrowiem zatrzymały też w tym roku Aleksandara Vukicia, który niedługo będzie bronił punktów za wygranie swojego pierwszego Challengera. Nawet przy swojej bardzo średniej grze na mączce, 26-latek będzie miał jednak znakomitą okazję by sporo nadrobić w rankingu wiosną i latem, gdy po prostu w minionym sezonie głównie nie grał.

Nigdy lepszego tenisa niż teraz nie prezentował jeszcze Christopher Eubanks. Do swojego repertuaru dodał więcej ataków na siatkę, a w dłuższych wymianach z linii końcowej potężnie serwujący Amerykanin nie wygląda już tak pokracznie. Trzy ostatnie sezony w top 150 kończył Jurij Rodionov, który ewidentnie papiery na pierwszą setkę ma i prawdopodobnie na którymś etapie kariery się tam pojawi. Czy będzie to akurat w roku 2023? Zobaczymy.

Zwycięzca juniorskiego Australian Open sprzed sześciu lat, Zsombor Piros, w swoich najlepszych występach przez ostatnie półtorej roku prezentował tenis na poziomie spokojnie mieszczącym się w pierwszej setce. Węgier gra teraz znacznie agresywniej niż kiedyś, ale niestety wciąż nie opuszczają go urazy. Szansę na top 100 może mieć też jego reprezentacyjny kolega Fabian Marozsan, który zaliczył pod koniec minionego sezonu kilka znakomitych występów w Challengerach (i to nie tylko na ulubionej mączce).

Od czasu do czasu genialny tenis jest w stanie prezentować Aleksandar Kovacevic, który do powalczenia o tę pierwszą setkę potrzebuje tak naprawdę tylko pokazywać ten swój najlepszy poziom z większą regularnością. To samo tyczy się Yosuke Watanukiego, który pod koniec roku zdominował serię Challengerów w Japonii. Teraz pozostaje tę samą jakość pokazać w mocniejszych turniejach, co z reguły mu się nie udawało, ale na pewno jest w jego zasięgu.

Tim van Rijthoven będzie miał w tym roku trochę wyścig z czasem. Około połowa jego rankingu to oczywiście triumf w turnieju ATP 250 w ‘s-Hertogenbosch i bardzo ciężko będzie mu taki wynik powtórzyć. Van Rijthoven na trawie był bestią, ale niestety coraz częściej pokazuje, że na kortach twardych do poziomu ATP jest mu jeszcze trochę daleko. Niewykluczone, że ta pierwsza setka mimo wszystko mu się jednak uda, ponieważ wystarczy dosłownie jeden dobry występ (przynajmniej do czerwca). Warto też wspomnieć, że gdyby za Wimbledon przyznano punkty, van Rijthoven byłby w top 100 już od dawna.

Kaśnikowski - ITF
Maksymilian Kaśnikowski (fot. Jan Engel)

Czy któryś z Polaków ma szansę na debiut w pierwszej setce rankingu ATP w 2023 roku? Jeśli tak to niewielkie, ale nie można wykluczać Kacpra Żuka i Maksa Kaśnikowskiego. Ten pierwszy byłby popularnym wyborem w takim zestawieniu 12 miesięcy temu, ale niestety ten sezon kompletnie mu nie wyszedł. Teraz może być już tylko lepiej? Chyba tak, bo w przypadku Żuka wiele zależy od jego sfery mentalnej i pewności siebie. Dla Kaśnikowskiego na top 100 chyba jeszcze trochę za wcześnie, ale dużym zaskoczeniem byłoby, gdyby 19-latek nie kontynuował marszu w górę rankingu ATP. Szczególnie po tym co zaprezentował w Kanadzie pod koniec sezonu, ogrywając między innymi Vaska Pospisila czy Brandona Holta.


Pamiętaj, że wszystkie turnieje możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3250 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1200 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!

forbet - TBD

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

Fan gry przy siatce i jednoręcznych bekhendów, miłośnik cyklu ATP Challenger Tour. W wolnych chwilach - student.