„Ćwierćfinał” numer dwa – Tsitsipas kontra Rublev [ANALIZA]

Stefanos Tsitsipas
Stefanos Tsitsipas (fot. Stefanos Tsitsipas / Twitter)

W ATP Finals oczywiście nie ma fazy 1/4, zaraz po grupach znajdujemy się już w ostatniej czwórce. Niekiedy dochodzi jednak do de facto ćwierćfinałów, kiedy w ostatniej kolejce zawodnicy mierzą się w walce o awans. Właśnie w takim pojedynku zaprezentują się w piątek Stefanos Tsitsipas i Andrey Rublev.

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Szanse Tsitsipasa w tym turnieju wisiały na włosku po porażce z Novakiem Djokoviciem i niesamowitym tie-breaku drugiego seta z Daniilem Medvedevem, w którym jego rywal obronił trzy piłki meczowe. Grek ostatecznie przegrywał nawet 3-5 w decydującej partii, ale zdołał jakimś cudem się wybronić i odnieść chyba w dużej mierze zasłużone zwycięstwo.

Rublev rozpoczął od zwycięstwa z Medvedevem, również w bardzo dramatycznych okolicznościach. Dało mu to przewagę przed kolejnym meczem z Djokoviciem, do którego mógł podejść znacznie bardziej na luzie niż Tsitsipas. Nic to jednak nie dało i podobnie jak Grek, przegrał ze zwycięzcą grupy czerwonej w dwóch setach.

Tsitsipas i Rublev spotkają się już po raz dwunasty, a ich rywalizacja rozpoczęła się jeszcze podczas rozgrywek cyklu ATP Challenger Tour w Quimper sześć lat temu. W hali grali aż sześciokrotnie, a dotychczasowy bilans tych pojedynków to 3-3. Dwa razy mierzyli się podczas ATP Finals, ponieważ w tym roku wpadli na siebie w fazie grupowej trzecią edycję z rzędu. Również i to rozliczenie jest aktualnie remisowe.

Rosjanin jest „znany” z historii porażek przeciwko swoim największym rywalom, takim jak Medvedev czy Alexander Zverev. Pomijając to, że na tym turnieju jedno zwycięstwo tego typu odnieść już zdołał, warto zauważyć, że Tsitsipas akurat był zawsze w tej kwestii wyjątkiem od reguły. W pojedynkach z Grekiem zawsze miał duże szanse i jeszcze do tego sezonu miał z nim nawet pozytywny bilans. Nie jest to dziwne, bo stylowo ta rywalizacja zupełnie nie przypomina tych wspomnianych i jest raczej dziką walką o dominację na korcie.

Korty w Turynie grają bardzo szybko, co obserwujemy praktycznie w każdym meczu. W drugim „wirtualnym ćwierćfinale” pomiędzy Felixem Augerem-Aliassimem a Taylorem Fritzem, na pierwsze przełamanie musieliśmy czekać aż do trzeciej partii. W temacie serwowania lekką przewagę ma Tsitsipas, ale w takich warunkach również i Rublev nie ma żadnego problemu z regularnym wygrywaniem gemów przy swoim podaniu. Szczególnie, że teraz naprzeciw niego nie staje absolutna czołówka światowa jeśli chodzi o return (w przeciwieństwie do Djokovicia, ale też i Medvedeva).

Ale jeśli zastanowimy się nad tym kto dotychczas w Turynie gra trochę ponad swój poziom, to odpowiedzieć należałoby Rublev. Tsitsipas przez zdecydowanie większą część sezonu prezentował wyższą formę, lepiej wyglądał też przed ATP Finals. Do tej pory w samym turnieju to chyba sprawa dyskusyjna, ale Grek na pewno lepiej poradził sobie w starciu z Djokoviciem. Bekhend Rubleva w drugiej partii totalnie się tam rozpadł.

Odważny plan Tsitsipasa z wykorzystaniem stylu serve-and-volley był raczej konkretną odpowiedzią na defensywne ustawienie do returnu Medvedeva, ale na takich kortach poczucie komfortu przy siatce na pewno nie zaszkodzi. To powinien być równy mecz, ale ciężko lekkiego plusika nie postawić po stronie Greka, który w ostatnich meczach naprawdę dobrze radził sobie z ukrywaniem swojego wrażliwego jednoręcznego bekhendu.


Wszystkie zawodowe turnieje tenisa możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3150 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1100 PLN, bonus 100% do 2050 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!

forbet baner

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

Wspierając nas na Patronite, otrzymujesz więcej analiz

Fan gry przy siatce i jednoręcznych bekhendów, miłośnik cyklu ATP Challenger Tour. W wolnych chwilach - student.