Katarzyna Kawa: Przestałam mieć oczekiwania wobec siebie [WYWIAD]

Katarzyna Kawa
Katarzyna Kawa (fot. Olga Pietrzak)

Katarzyna Kawa wykonała w tym roku kawał świetnej roboty. Bije od niej olbrzymia świadomość. Wyciągnęła wnioski z każdej lekcji, którą otrzymała od losu podczas tego sezonu i stała się jeszcze lepszą wersją samej siebie.

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Szymon Przybysz: Za Tobą bardzo intensywny rok. Podczas naszej rozmowy w Kozerkach powiedziałaś, że miałaś wrażenie, że szczęście Cię trochę opuściło i masz nadzieję, że wróci. Wróciło?

Katarzyna Kawa: Druga połowa roku była dla mnie o wiele lepsza. Było w tym trochę szczęścia, ale mówi się, że swoją postawą przyciągamy szczęście. Wydaje mi się, że ja właśnie zaczęłam przyciągać szczęście. Dałam sobie większą przestrzeń na próbowanie różnych rzeczy i to się sprawdziło.

Szymon Przybysz: W kilku wywiadach powiedziałeś otwarcie, że przestałaś gonić za punktami i rankingiem. Kiedy nastąpił taki przełom w Twoim nastawieniu?

Katarzyna Kawa: Kiedy poleciałam do Chicago. Grałam wtedy mecz z przeciwniczką z TOP 100 i, będąc na korcie, powiedziałam sobie, że ja nie wiem co na nim robię. Nie wiedziałam, co miałabym zrobić, aby takie mecze wygrywać. Mój poziom nie sprawiał mi radości, nie satysfakcjonował mnie. Po powrocie z tego turnieju nie grałam w tenisa przez jakiś czas. Zastanawiałam się, co dalej zrobić ze swoim życiem. Stwierdziłam, że pojadę na ostatnie turnieje, zobaczę, co się wydarzy. Miałam zaplanowane starty nad morzem, więc wiedziałam, że klimat pomoże mi też trochę odpocząć. Przestałam mieć oczekiwania wobec siebie. Ten czas otworzył mi oczy. Musiałam pogodzić się z tym, że potrzebuję więcej odpoczynku i chcę wyjść z tych ram, które sobie narzuciłam. To wszystko pozwoliło mi rozwinąć skrzydła.

Szymon Przybysz: Przechodząc do aspektu tenisowego. Odnoszę wrażenie, że jak Kasia Kawa czuje się na korcie swobodnie, to świetnie funkcjonuje bekhend po linii. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?

Katarzyna Kawa: Zawsze wydawało mi się tak samo. Taki bekhend po linii oznaczał, że jest dobrze. Teraz wydaje mi się, że ponadprzeciętnie widzę kort i wszystko potrafię. W momencie, kiedy otworzyłam się na nowe rozwiązania okazało się, że dobrze funkcjonuje slajs, gra przy siatce. To były rozwiązania, na które byłam zamknięta, bałam się próbować. W momencie, kiedy nie boję się próbować – okazuje się, że wygrywam te mecze, bo jestem zawodniczką nieprzewidywalną. Mam teraz tyle narzędzi, że potrafię je dopasować do każdego meczu.

Szymon Przybysz: Ile dla Ciebie znaczyło zwycięstwo z Martiną Trevisan? Pierwsza wygrana z rywalką z TOP 50 w Twoim życiu.

Katarzyna Kawa: Bardzo się ucieszyłam, że to miało miejsce na korcie twardym. Została przypięta do mnie taka łatka, która od dłuższego czasu mi się nie podoba. W skrócie chodzi o to, że na kortach twardych gram słabo. W ten sposób udowodniłam sobie i innym, że tak nie jest. Dało mi to dużo pewności siebie oraz pokazało, że pojawiły się te atuty, których brakowało z Rakhimovą.

Szymon Przybysz: W bardziej kryzysowym momencie myślałaś nad zmianami w sztabie albo zatrudnieniem jakiejś dodatkowej osoby?

Katarzyna Kawa: Zaczęłam więcej podróżować z mamą. Na przestrzeni swojej kariery spróbowałam już wyjazdów z różnymi trenerami, ale to pozwoliło mi dojść do wniosku, że potrzebowałam wolności. Jeżdżę z mamą, która akceptuje każdą moją decyzję na korcie. Trener się nie zmienił, bo uważam, że muszę szukać przyczyn gorszych wyników w samej sobie, a nie w kimś na zewnątrz.

Szymon Przybysz: Gdybyś miała opisać ten sezon w trzech słowach, jakie byłyby to słowa?

Katarzyna Kawa: Początek – męczarnia. Potem – ulga. Na koniec – nauka.

Szymon Przybysz: Wracasz do eliminacji wielkoszlemowych, masz mało punktów do obrony w pierwszej połowie roku. Kasia Kawa przypuści atak na nową życiówkę w rankingu?

Katarzyna Kawa: Przestałam patrzeć na rankingi. Cyferka przed moim nazwiskiem nie definiuje tego, jaką jestem tenisistką. Takie patrzenie bardzo mnie ograniczało, więc przestałam to robić. Życzyć można mi zdrowia, zachowania odpowiedniego balansu i radości z gry. Na korcie jestem najlepsza wtedy, kiedy jestem na nim szczęśliwa.

Rozmawiał: Szymon Przybysz


Wszystkie zawodowe turnieje tenisa możesz obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujesz pakiet powitalny o wartości 3250 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 1200 PLN, bonus 100% do 2050 PLN oraz 30 dni gry bez podatku!

forbet - TBD

!REJESTRACJA!
Kod: TBD

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

22 lata, wierny kibic Huberta Hurkacza i Jerzego Janowicza, fan agresywnej gry i dobrego serwisu. Znam się na wszystkim po trochu i niczym wybitnie. Dla mnie nie ma tematów tabu.