Ostatni turniej wielkoszlemowy w tym roku – US Open [ZAPOWIEDŹ]

Naszedł czas na ostatni wielkoszlemowy turniej w tym sezonie – US Open. Zapraszamy na obszerną zapowiedź, w której omówimy szanse Polaków, wytypujemy faworytów do triumfu, a także skupimy się na tym, kto może pokusić się o niespodziankę i co o tym wszystkich sądzą bukmacherzy. Będzie się działo!

Drabinka mężczyzn

Przemysław Dobosz: Nie da się ukryć, że największym faworytem do zwycięstwa w US Open jest Novak Djokovic. Trzeba jednak przyznać, że „pewność” co do triumfu Serba znacznie zmalała po ostatnich Igrzyskach Olimpijskich. Od czasu meczu o brązowy medal w grze pojedynczej, lider rankingu ATP nie pojawił się na korcie. Bardzo długa przerwa może zastanawiać. Dodatkowo, co może brzmieć zabawnie, gracz rodem z Belgradu może zaliczyć Nowy Jork jako jedno z bardziej pechowych miejsc na mapie swojej kariery i to pomimo faktu, że wygrywał tutaj trzy razy. Potwierdzają to kontuzje, z którymi Novak zmagał się na tym etapie sezonu, a także m.in. sytuacja z ostatniej edycji imprezy, o której wie chyba każdy kibic tenisa (dyskwalifikacja w meczu z Bustą).

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Patrząc na drabinkę można stwierdzić, że 34-latek będzie miał sporo czasu, aby wejść na swoje najwyższe obroty. Mówiąc wprost: wydaje się, że dopiero w ćwierćfinale „Nole” może trafić na zawodnika, który będzie w stanie realnie mu zagrozić. Oczywiście, w segmencie tenisisty z Bałkanów nie brakuje solidnych nazwisk, jak np. Kei Nishikori, Aslan Karatsev, czy młody i nieobliczalny Holger Rune, który będzie pierwszym przeciwnikiem Serba w turnieju. Żaden z nich nie wydaje się jednak mieć większych szans w potencjalnym pojedynku ze zwycięzcą wszystkich dotychczasowych turniejów wielkoszlemowych, rozgrywanych w 2021 roku. Po raz pierwszy Djokovic może zgłosić problemy w ¼ finału. Tam na jego drodze mogą stanąć Matteo Berrettini lub Hubert Hurkacz, którzy mogą zagrać ze sobą w 4. rundzie. Warto także śledzić poczytania Lorenzo Sonego, który – pomimo specyficznych okoliczności, był w stanie pokonać Serba w Wiedniu i na kortach twardych potrafi grać naprawdę solidny tenis.

Kolejnym faworytem do sukcesu w amerykańskim szlemie jest Alexander Zverev. Niemiec gra ostatnio kapitalnie i wydaje się być bardzo pewnym siebie człowiekiem. Jego przeszłość w turniejach wielkoszlemowych nakazuje być ostrożnym w typowaniu jego szans na sukces w tym turnieju, choć to właśnie podczas US Open 2020 Zverev osiągnął swój najlepszy wynik w dotychczasowej karierze, ocierając się o tytuł. Tenisista urodzony w Hamburgu rozpocznie zawody od spotkania z Samem Querreyem. W dalszej perspektywie na zwycięzcę turnieju w Cincinnati czekają trudniejsze zadania. W 3. rundzie może czekać na niego Alexander Bublik, zaś w rundzie czwartej – Jannik Sinner. Prawdziwym testem prawdopodobnie będzie ćwierćfinał. Jednym z kandydatów do awansu, do tej fazy jest Pablo Carreno Busta. Hiszpan trafił do naprawdę trudnego segmentu. Już w 2. rundzie będzie na niego czekać Sebastian Korda lub Nikoloz Basilashvili. 3. runda może oznaczać starcie z Reilly’m Opelką, zaś w ⅛ finału – Karenem Khachanovem lub Denisem Shapovalovem. Łatwo nie będzie, ale jedno jest pewne – ktokolwiek z wymienionych awansuje do ćwierćfinału, będzie dla Zvereva wyzwaniem.

W trzeciej ćwiartce głównymi faworytami są Stefanos Tsitsipas i Andrey Rublev. Grek wreszcie zaczął osiągać dobre rezultaty, a to znacznie zwiększyło nadzieje jego kibiców na dobry rezultat. Los chciał, że Tsitsipas będzie bohaterem hitu 1. rundy, w którym wystąpi z Andym Murrayem. Oczywiście wyraźnym faworytem tego starcia jest ateńczyk, ale obaj panowie są w stanie zapewnić nam wiele emocji i wspaniałych zagrań. W 3. rundzie na Stefanosa może czekać kolejny Brytyjczyk – Cameron Norrie. W ostatnich tygodniach 26-latek prezentuje się gorzej, ale to nadal bardzo groźny zawodnik. W 4. rundzie możliwe jest natomiast starcie z Ugo Humbertem, który ostatnio z reprezentantem Grecji grał dwukrotnie i w obu przypadkach były to spotkania niezwykle zacięte i widowiskowe.

Ivo Karlovic (fot. Steven Pisano/flickr.com)

Jeśli chodzi o Rosjanina, to w dwóch pierwszych spotkaniach powinien mieć względny spokój. Pierwsze kłopoty mogą mieć miejsce właśnie w 3. rundzie, w której moskwianin ma szansę trafić na solidnie dysponowanego w ostatnich tygodniach Francesa Tiafoe. Ewentualna runda numer cztery niesie ze sobą chociażby możliwość pojedynku z Felixem Augerem-Aliassime’em. Kanadyjczyk wcześniej może natomiast wpaść na takich zawodników jak Emil Ruusuvuori, Roberto Bautista Agut czy Nick Kyrgios. Hiszpan i Australijczyk zagrają ze sobą już w 1. rundzie – oczywiście jeżeli Nick po raz kolejny nie zdecyduje się na rezygnację w ostatniej chwili. Chciałbym w tym miejscu także oddać swoisty pokłon w stronę Ivo Karlovicia. Niezwykle doświadczony Chorwat, pomimo bardzo topornego stylu gry, osiągnął w swojej karierze bardzo wiele. Amerykańska impreza jest prawdopodobnie jego ostatnią w zawodowej karierze. 42-latek przeszedł eliminacje i w 1. rundzie turnieju głównego trafił na Andreya Rubleva. Bardzo serdecznie zachęcam do obejrzenia tego spotkania i bycia z Chorwatem w ostatnim starcie wielkoszlemowym.

Na koniec warto pochylić się nad Daniilem Medvedevem. Rosjanin na kortach twardych gra absolutnie fantastycznie i jest wielkim faworytem do osiągnięcia sukcesu – włącznie ze zdobyciem tytułu. To właśnie na tych kortach wicelider rankingu ATP osiągnął swój pierwszy wielkoszlemowy finał, czym „ucieszył” miejscowych kibiców. Kluczowa wydaje się w tym momencie kwestia dotycząca incydentu z kamerą, jaki miał miejsce w Cincinnati. Daniil pewnie zmierzał po zwycięstwo nad Andreyem Rublevem, ale po tym, jak zderzył się ze stojącym na korcie urządzeniem, wyraźnie stracił koncentrację. Taka sytuacja nie powinna mieć znaczenia w kolejnych występach, ale na pewno warto o niej wspomnieć. W 1. rundzie 25-latek trafił na Richarda Gasqueta, z którym spokojnie powinien sobie poradzić. W rundzie trzeciej „Meddy” może spotkać jednego z dwójki weteranów – Marina Cilicia lub Philippa Kohlschreibera, którzy zagrają ze sobą już w meczu otwarcia. W ⅛ finału prawdopodobny wydaje się rewanż za Cincinnati i pojedynek z Grigorem Dimitrovem, który podczas Western & Southern Open wreszcie grał solidny tenis i dobrze by było, aby tę formę utrzymał na dłużej. W ewentualnym ćwierćfinale reprezentant Rosji również nie trafi na rywala, który według mnie byłby dla niego poważnym zagrożeniem. W dobrej formie jest co prawda John Isner, ale pamiętamy, jak wyglądał półfinał turnieju Masters 1000 w Toronto. Moim zdaniem do półfinału Rosjanin nie spotka na swojej drodze godnego siebie rywala.

Temat drabinki mężczyzn zakończę szybkimi typami. Dla mnie największym faworytem faworytem turnieju będzie Daniil Medvedev. 25-latek prezentuje równą formę, jest mocny psychicznie i moim zdaniem to będzie jego czas. Trudno wybrać mi tzw. „czarnego konia”. Wskażę natomiast zawodnika, który moim zdaniem bardzo szybko pożegna się z turniejem. Wbrew wszelkim sportowym argumentom, jakie wymieniłem wcześniej, typuję na to miejsce Alexandra Zvereva. Niemiec to osoba specyficzna, potrafiąca zaskoczyć w negatywny sposób i właśnie taki scenariusz przewiduję w Nowym Jorku.

Damian Kust: Głównych kandydatów do tytułu zdaje się być trzech – Novak Djokovic, Daniil Medvedev i Alexander Zverev. Ten pierwszy będzie miał w Nowym Jorku szansę na osiągnięcie czegoś, co w męskim tenisie zdarzyło się tylko dwa razy, a ostatnio 52 lata temu. Presja, jaka ciążyła wtedy na Rodzie Laverze będzie teraz nieporównywalnie większa, w dobie internetu, wszechobecnych mediów i bardzo szybkiego przepływu informacji. Wydaje się jednak, że jeśli ktoś ma sobie z czymś takim poradzić, to właśnie Djokovic. 

Na poszczególnych przeciwników w drabince Serba nie ma chyba co patrzeć w obecnej sytuacji, w początkowych rundach jedynym oponentem, który może go wyeliminować jest tylko on sam. Nie mówię tu o kuriozalnej sytuacji jak z poprzedniego US Open, ale raczej o niespodziance dekady jak Roberta Vinci pokonująca Serenę Williams w 2015 roku, kiedy Amerykanka również była bardzo niedaleko kalendarzowego Wielkiego Szlema. Djokovic i Medvedev jako dwaj pierwsi rozstawieni musieli znaleźć się w odmiennych połówkach drabinki, bardzo istotne jednak może okazać się to, który z nich w półfinale wpadnie na Zvereva. To nieszczęście przypadło właśnie Serbowi, który po drodze do tytułu może musieć stawić czoła obu głównym kontrkandydatom, zwycięzcom turniejów w Toronto i Cincinnati. Jeśli Niemiec i Rosjanin rzeczywiście zajdą tak daleko, to przed numerem jeden światowego rankingu czeka bardzo twardy orzech do zgryzienia.

Który z nich ma większe szanse na pokonanie Djokovicia na dystansie pięciu setów? Ja jednak skłaniałbym się ku Niemcowi, który powinien bardzo pewnie czuć się po pokonaniu tego rywala na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Dłuższy dystans nie sprawi mu raczej kłopotów fizycznych, w grę wchodzą tylko problemy mentalne. Poprzedni ważny mecz na US Open (finał rok temu) Zverev przegrał, nauczony doświadczeniem nie powinien już w ten sposób zmarnować szansy na tytuł. Medvedev w Australii na finał z Djokoviciem nie wyszedł, i do jego szans w ewentualnym rewanżu z Serbem mam stosunek pod tytułem – „uwierzę, jak zobaczę”.

Który z zawodników może zaskoczyć? W świetnej formie znajduje się teraz Pablo Carreno Busta, ale większość jego spotkań ze ścisłą czołówką nie kończy się dla niego dobrze (patrz mecz z Medvedevem w Cincinnati). Największy potencjał na niespodzianki zdaje się leżeć w ćwiartce Tsitsipasa – Grek nigdy nie przebrnął w Nowym Jorku trzeciej rundy, a w meczach z lepiej serwującymi zawodnikami miewa duże problemy z returnem. W ciężkich, wilgotnych warunkach może też trafić się ktoś taki jak Borna Corić rok temu, kto po prostu wyciągnie z niego wystarczająco dużo błędów. Andrey Rublev albo Felix Auger-Aliassime mogliby wykorzystać taką okazję i zawędrować do półfinału.

Ciekawie zapowiada się też sekcja, gdzie najwyżej rozstawieni są Hubert Hurkacz i Matteo Berrettini. Obaj wylosowali całkiem nieźle, a rewanż za półfinał Wimbledonu już w czwartej rundzie byłby hitem tej fazy turnieju. Zwycięzca takiego pojedynku wcale nie stałby na stuprocentowo przegranej pozycji w ewentualnym starciu z Djokoviciem.

Alexander Zverev (fot. Chris Czermak/flickr.com)

Dominik Senkowski (Sport.pl): W męskiej drabince nie tak łatwe losowanie miał zdecydowany faworyt do tytułu Novak Djoković. W pierwszej rundzie Duńczyk Holger Rune, a potem już ewentualnie Jan-Lennard Struff i Kei Nishikori albo Aslan Karatsev. Ewentualnym rywalem Serba w ćwierćfinale może być Hubert Hurkacz. I oby do takiego meczu doszło, bo zapowiadałby się pasjonująco!

Najwięksi rywale Novaka Djokovicia w US Open? Skoro nie ma Rafaela Nadala, to tylko liderzy młodszej generacji mogą mu zagrozić: Daniil Medvedev, Stefanos Tsitsipas i Alexander Zverev. Z tym, że ten ostatni znów ma problemy w życiu osobistym i niewykluczone, że to odbije się na jego dyspozycji na korcie. Osobiście stawiam na finał Djokovic – Medvedev. Oby był to mecz stojący na wyższym poziomie niż finał Australian Open z ich udziałem. Wtedy Rosjanin spalił się zupełnie przed pierwszą piłką. Jeśli wyciągnie wnioski, może postawić się liderowi rankingu. Jestem ciekaw, czy Djokovic mający szansę na Wielkiego Szlema będzie odczuwał z tego tytułu jakąkolwiek presję. Czy też jest na tyle doświadczony, utytułowany, że presja jest mu już obca? Prawdopodobieństwo jego niepowodzenia w Nowym Jorku jest o tyle spore, że w ostatnich dwóch edycjach US Open odpadał w czwartej rundzie, a cały turniej wygrał tylko (jak na niego tylko) trzy razy.


Drabinka kobiet

Maciej Łuczak (TVP Sport): W kobiecym turnieju, przynajmniej w teorii, wskazać możemy tym razem jedną, konkretną faworytkę: Ashleigh Barty. Jeśli jest zdrowa, w formie, a wszystko wskazuje na to, że tak właśnie jest to z kolejnymi rywalkami radzi sobie bardzo dobrze. Natomiast drogi do tytułu łatwiej mieć nie będzie. Veronika Kudermetova, Karolina Muchova, Iga Świątek – być może właśnie z nimi zagra w drodze do półfinału. Jestem ciekaw jak poradzi sobie Simona Halep. Dawno w Wielkim Szlemie nie była rozstawiona z tak niskim numerem (12). Poprzednie występy wskazywały, że nie do końca uporała się z problemami zdrowotnymi. W dolnej części drabinki oprócz „2”, Aryny Sabalenki, warto zwrócić uwagę na Barborę Krejcikovą, która trzyma niezłą formę po zwycięstwie w Paryżu.

Dawid Żbik: Poziom ostatnich turniejów WTA się ustabilizował i już nieczęsto możemy zobaczyć niespodziewane triumfatorki turniejów. Zawodniczki z TOP 10 zaczęły w końcu dominować. Główną faworytką do wygrania tytułu jest oczywiście liderka rankingu – Ash Barty. Kurs na jej zwycięstwo u bukmachera forBET wynosi 4.50. Druga jest Naomi Osaka (6.60), a trzecia Aryna Sabalenka (13.00), obecna wiceliderka rankingu. Na Igę Świątek kurs wynosi 16.00.

Barty, rozstawiona z „1″, przystępuje do US Open z dwunastoma zwycięstwami w ostatnich trzynastu meczach. Australijka wygrała Wimbledon i Cincinnati. Powiedzieć, że jest w dobrej formie, to nie powiedzieć nic. W „Cincy” wygrała bez straty seta, pokonując m.in.: Azarenkę czy Kerber. W takiej dyspozycji Barty jest piekielnie groźną i trudną rywalką dla pozostałych zawodniczek.

Warto docenić rozwój Australijki na szczeblu mentalnym. Co raz rzadziej zdarzają się sytuacje, kiedy Barty przegrywa „wygrane” mecze. W ostatnich miesiącach, kiedy tylko jest w pełni zdrowa, świetnie gra przy tzw. „big pointach”.

Z „2” rozstawiona jest została Aryna Sabalenka, która nie miała szczęścia w losowaniu. O ile w pierwszych dwóch meczach nie powinna mieć większych problemów (gra z Niną Stojanović, później Bernarda Pera lub Tamara Zidansek), tak w trzeciej rundzie może zagrać z Danielle Collins. W ewentualnej czwartej rundzie może zagrać z Ons Jabeur. Do Wimbledonu Sabalenka raczej nie szła w parze z turniejami wielkoszlemowymi. Bombardierka z Białorusi jest w stanie zagrać kilka meczów z rzędu na wysokim poziomie, ale czy aż siedem?

Karolina Muchova & Ash Barty (fot. Carine06/flickr.com)

Ciekawe mecze pierwszej rundy:
Karolina Muchova – Sara Sorribes Tormo
Anastasija Sevastova – Katerina Siniakova
Angelique Kerber – Dayana Yastremska
Magda Linette – Cori Gauff
Donna Vekic – Garbine Muguruza
Ons Jabeur – Alize Cornet

Dominik Senkowski (Sport.pl): Dwie główne faworytki US Open 2021 to Ash Barty i Naomi Osaka. Japonka mimo ostatnich zawirowań jest piekielnie mocna na kortach twardych, wygrała dwa razy turniej w Nowym Jorku i uważam, że będzie najgroźniejsza obok Barty. Niespecjalnie wierzę w Arynę Sabalenkę, która w Wielkich Szlemach wciąż nie prezentuje takich umiejętności, jak w turniejach WTA. Równie dobrze Białorusinka może szybko odpaść z jedną ze Słowenek: Zidansek lub Juvan jeśli spotka je na swojej drodze w drugiej czy trzeciej rundzie. Ciekawe losowanie ma za sobą Iga Świątek. Polka rozstawiona w Nowym Jorku z numerem siódmym może już w trzeciej rundzie zmierzyć się z Anett Kontaveit. Potem ewentualnie medalistka z Tokio Belinda Bencić i Ash Barty.


Szanse Polaków

Iga Świątek

Maciej Łuczak (TVP Sport): Na bazie ostatnich dużych turniejów z coraz większym sceptycyzmem podchodzę do typowania kobiecej drabinki, bo często mam wrażenie, że może się w niej zdarzyć wszystko, ale na pewno Igę Świątek już w pierwszym tygodniu w Nowym Jorku czeka trudna przeprawa. Rozpocznie z tenisistką z kwalifikacji, później prawdopodobnie powinna zmierzyć się z Fioną Ferro. To będą dwa mecze, w których będzie wyraźną faworytką. Dalej, jeśli oczywiście wszystko potoczy się zgodnie z logiką, czekać ją będzie spotkanie z Anett Kontaveit. To zawodniczka wybiegana, bardzo ambitna, solidna, która może sprawić kłopoty. Trudną przeciwniczką może być też w 4. rundzie medalistka z Tokio, Belinda Bencić. Uważam, że przy słabszej dyspozycji z ostatnich tygodni awans do drugiego tygodnia, czyli 4. rundy, byłby umiarkowanym sukcesem, a wszystko ponad to należy przyjąć jeszcze bardziej pozytywnie. Oczywiście z kibicowskiego punktu widzenia trzeba sobie życzyć ćwierćfinału z Ashleigh Barty. To byłoby wielkie święto tenisa.

Dawid Żbik: Wydaje się, że Igę w pierwszej i drugiej rundzie czeka dość łatwe zadanie. Turniej rozpocznie od starcia z Jamie Loeb (194. WTA), a w drugiej rundzie może zagrać z Ferro lub Hibino. Żadna z tych zawodniczek nie powinna sprawić większych problemów Idze, jednak w 3. rundzie może dojść do pojedynku z Jil Teichmann lub Anett Kontaveit. Obie zawodniczki są w dobrej formie przed US Open i to będzie pierwszy poważny sprawdzian dla Igi. Czwarta runda to ewentualne starcie z Belindą Bencic.

Na nieszczęście Igi – znalazła się w jednej ćwiartce z Ash Barty, która jest główną faworytką do tytułu. Świątek może zagrać z nią w ćwierćfinale. Iga przyjeżdża do Nowego Jorku po dwóch porażkach z rzędu (na igrzyskach z Badosą, później z Jabeur w Cincinnati). Trudno wróżyć w jakiej formie jest raszynianka, ale pierwsze dwa mecze powinny dać solidne przetarcie przed trudniejszymi rywalkami. Polka broni punktów sprzed roku za czwartą rundę.

Magda Linette

Mateusz Męcik (Magda Linette Fanpage): Po raz kolejny o szczęściu w losowaniu nowojorskiego szlema nie może mówić Magda Linette. W poprzednich latach już na otwarcie o,becnie drugiej rakiecie Polski przychodziło się mierzyć m.in.: z Karoliną Pliskovą czy Sereną Williams i wtedy okazywały się to przeszkody nie do przejścia. W tym roku los skrzyżował rakiety Polki i najwyżej notowanej nastolatki w rankingu WTA – Coco Gauff. Od wielu lat nazywana „nową Sereną” Amerykanka zaliczyła w tym roku wyraźny progres, stabilizując swoją formę i osiągając solidne wyniki w niemal każdym turnieju. Nie oznacza to, że gorsze dni jej się nie zdarzają. Często miewa problemy z jedną ze swoich największych broni – serwisem, a liczba popełnionych przez nią podwójnych błędów jest trzecią w tym roku w głównym cyklu rozgrywek. Opierająca swoją grę także na wszechstronności, płaskim bekhendzie i mocnym forhendzie rozstawiona z numerem 21 Gauff będzie dużym wyzwaniem dla Linette. Magda jednak w tym sezonie udowodniła, że duże nazwiska nie są jej straszne i potrafi sobie z nimi radzić. Jeśli tylko będzie w stanie zneutralizować bronie Coco narzucając swoją własną agresywną grę, może pokusić się o niespodziankę. Zwłaszcza, że w poprzedzającym US Open turnieju w Cleveland Polka w meczu z Darią Kasatkiną pokazała dobrą dyspozycję i osiągnęła półfinał. Teraz czas na przelot do Nowego Jorku i szybką regenerację, bo we wspomnianym meczu o finał turnieju w Ohio, Magda zdawała się mieć problemy z mocno otejpowanym prawym ramieniem. Na zwyciężczynię spotkania Polki i Amerykanki będzie czekać jedna z finalistek z roku 2017, bo będzie to Madison Keys lub Sloane Stephens czyli mecz przyjaźni. W tej części drabinki znajdują się także Kerber czy Putintseva, zatem ewentualne dalsze rundy to pojedynki z tymi zawodniczkami. Nie ma co ukrywać, że poprawienie najlepszego rezultatu osiągniętego w roku ubiegłym przez Linette, jakim jest 3. runda, byłoby czymś spektakularnym. Magda lubi grę w roli underdoga i to powinno jej sprzyjać. Kibicom nie pozostaje nic innego jak mocno trzymać kciuki i cieszyć się tenisowym świętem, bo pierwszy mecz Polki z dużym prawdopodobieństwem zostanie rozegrany na wypełnionym przez kibiców jednym z większych kortów kompleksu przy Flushing Meadows.

Maciej Łuczak (TVP Sport): Magda Linette w US Open po raz kolejny nie miała szczęścia w losowaniu. Grała już w Nowym Jorku z Sereną Williams, Naomi Osaką, a teraz może nie trafiła na rywalkę takiego kalibru, ale faworytką nie będzie. Cori Gauff to zawodniczka, która dobrze czuje się na kortach twardych, gra agresywnie, co może sprawić Polce sporo kłopotów. Ewentualnie zwycięstwo z Amerykanką należałoby traktować jako sporą niespodziankę. Być może do dalszej fazy turnieju uda się Magdzie dojść w grze podwójnej z Bernardą Perą, z którą zanotowała ostatnio kilka ciekawych rezultatów.

Hubert Hurkacz

Przemysław Dobosz: Hubert przyjeżdża do Nowego Jorku będąc w bardzo dobrej dyspozycji. O tym jak dobrze Polak czuje się w Stanach Zjednoczonych mówią także jego wyniki. Dość powiedzieć, że na dwanaście spotkań singlowych, jakie 24-latek rozegrał w USA w tym sezonie, przegrał tylko jedno. Oczywiście to wszystko może nie mieć żadnego znaczenia, ale takie informacje bez wątpienia dodają optymizmu.

W 1. rundzie popularny „Hubi” trafił na reprezentanta Białorusi – Egora Gerasimova. 28-latek znany jest przede wszystkim ze swojego potężnego serwisu i ofensywnej gry, dzięki którym potrafi być naprawdę groźny. Ostatnio prezentował się jednak słabo, dlatego moim zdaniem Hubert dosyć łatwo poradzi sobie z rywalem. Znacznie trudniejsze zadanie może czekać 13. zawodnika świata w rundzie drugiej. Mowa o Martonie Fucsovicsu, który na otwarcie podejmie Andreasa Seppiego. Węgier to zawodnik dysponującymi niebagatelnymi umiejętnościami, co potwierdził m.in. podczas tegorocznego Wimbledonu. Jednakże po kontuzji, jakiej Fucsovics nabawił się przed turniejem olimpijskim, 29-latek nie prezentował się rewelacyjnie. Ewentualny pojedynek z budapesztańczykiem byłby dobrą szansą na rewanż za bolesne porażki z 2018 roku.

W dalszej perspektywie jawi się potyczka z innym dobrym znajomym Huberta – Lorenzo Sonego. Podejdźmy jednak do sprawy szybko i konkretnie. Moim zdaniem Polak ma wszystko, aby bez specjalnych problemów znaleźć się w 4. rundzie imprezy. Tam może czekać Matteo Berrettini, któremu „Hubi” na pewno chciałby się zrewanżować za półfinał tegorocznego Wimbledonu. Losowanie prezentuje się niezbyt wygodnie, ale według mnie Hubert, jeśli tylko będzie w swojej optymalnej formie, zagra w drugim tygodniu imprezy, co oczywiście byłoby fantastycznym wynikiem. Tenis rządzi się jednak swoimi prawami, dlatego skupiajmy się wyłącznie na najbliższym spotkaniu i trzymajmy kciuki.

Hubert Hurkacz
fot. Hubert Hurkacz/facebook

Lena Hodorowicz (Tenisklub): Wimbledon pokazał, że Hubert Hurkacz gotowy jest walczyć o najwyższe cele w turniejach wielkoszlemowych. Do US Open nasz reprezentant przystępuje po bardzo dobrym występie w Toronto, gdzie bliski był pokonania wicelidera rankingu, Daniila Medvedeva oraz po solidnym turnieju w Cincinnati, gdzie w trzeciej rundzie w dwóch tiebreakach minimalnie lepszy okazał się tego dnia Pablo Carreno Busta.

W Nowym Jorku Hubert Hurkacz rozstawiony został z numerem „10”. W pierwszym meczu Polak spotka się z Egorem Gerasimovem. Reprezentant Białorusi plasuje się obecnie na 81. miejscu w rankingu ATP. Jego najlepszym rezultatem w tym sezonie jest półfinał turnieju rangi ATP 250, na hali w Montpellier. Od tej chwili czyli od końca lutego, nie może odnaleźć formy z Francji i przebrnąć dalej niż drugą rundę imprezy głównego cyklu.

Mecz Hurkacz – Gerasimov będzie pierwszym starciem tych tenisistów. Biorąc pod uwagę rezultat z Wimbledonu oraz formę Polaka na przekroju całego sezonu, ciężko nie pokusić się o zerknięcie nieco dalej w drabinkę. Zwycięzca wtorkowego meczu spotka się w drugiej rundzie z Włochem Andreasem Seppim bądź Węgrem Martonem Fucsovicsem. Pierwszym rozstawionym tenisistą, który może stanąć na drodze wrocławianina, jest Lorenzo Sonego. Polak i Włoch spotkali się dotychczas trzy razy na zawodowych kortach, dwukrotnie zwycięsko z ich starć wychodził 26-latek z Turynu. Jeśli mistrz Miami Open 2021 pokonałby tę potencjalną przeszkodę, w czwartej rundzie nowojorskiej imprezy mogłoby dojść do powtórki półfinału Wimbledonu, czyli do konfrontacji Huberta Hurkacza z Matteo Berrettinim. W ćwierćfinale natomiast ponownie na lepszego z nich czekałby najprawdopodobniej Novak Djokovic.

Do tego etapu wciąż daleka droga, a historia pokazuje, że tenis jest nieprzewidywalny. Z całego serca życzę jednak Hubertowi spotkania z celującym w zdobycie Klasycznego Wielkiego Szlema Serbem na korcie Arthura Ashe’a w sesji wieczornej, w walce o półfinał US Open.

Kamil Majchrzak

Przemysław Pawłowski (Kamil Majchrzak – Polski Fan Club): Przed kwalifikacjami było dużo obaw. W sumie od kwalifikacji Wimbledonu Kamil rozegrał tylko jeden turniej challengerowy oraz mecz na IO. Były pojedyncze mecze w Bundeslidze, ale one miały za zadanie „utrzymać rytm meczowy”. Losowanie do najciekawszych nie należało. Z Ferreirą były już dwie porażki. Na szczęście „Szumiemu” udało się zrewanżować w najlepszy możliwy sposób. Wolf był zagadką bo mało grał w tym roku. Kamil wytrzymał serwisowo, szczególnie w drugim secie pokazując się z bardzo dobrej strony w tym elemencie. Mecz z Rodionovem był po prostu meczem, który trzeba było wygrać. Kamil grał swoje, a Austriak robił dużo błędów. Bardzo cieszy dyspozycja serwisowa. Nie dość, że Kamil przeszedł kwalifikacje bez straty seta to jeszcze nie oddał w żadnym z nich serwisu.

Główna drabinka i nieobliczalny Ruusuvuori. Znam go akurat dość dobrze. bo śledzę jego karierę od 2-3 lat. W tym tygodniu rozegrał bardzo dobry turniej w Winston Salem, jednakże zdarzają mu się słabsze mecze. Spotkanie zapowiada się bardzo interesująco i powinno stać na dobrym poziomie. Kamil ma troszeczkę łatwiej, bo rozegrał już na tych kortach 3 spotkania. Fin grał z piątku na sobotę mecz półfinałowy w Winston-Salem. Do tego dochodzi jeszcze przemieszczenie się do Nowego Jorku czyli ewentualny ubytek „świeżości”. Jeżeli ,,Szumi” utrzyma dobrą dyspozycję i wykorzysta słabsze strony rywala, to powinien sobie z nim poradzić. Kolejna runda to pojedynek z lepszym z pary Bautista vs Kyrgios. Na kogokolwiek Kamil by nie trafił, będzie bardzo ciężko. Jednakże trzeba się skoncentrować na spotkaniu pierwszej rundy.

Dawid Żbik: Wszyscy chcielibyśmy, by Kamil powtórzył rezultat sprzed dwóch lat, kiedy dotarł do trzeciej rundy. W tym roku może być jednak problem. Na pewno trzeba pochwalić Polaka za udane przejście kwalifikacji. W trzech meczach posłał 21 asów, nie stracił seta i ani razu nie był przełamany. To dobry prognostyk przed meczem pierwszej rundy, w której zmierzy się z Emilem  Ruusuvuorim. Fin w turnieju poprzedzającym US Open dotarł do półfinału w Winston-Salem. Oczekiwań względem Kamila nie mam. Każdy wygrany mecz będzie uznawany za sukces.


Faworyci, a kursy bukmacherskie

Dawid Wiktorski: Według bukmacherów głównym kandydatem do triumfu jest rzecz jasna Novak Djokovic, a kurs na takie zdarzenie według forBET wynosi jedyne 1,74. Bez wątpienia taki kurs jest nie warty ryzyka, szczególnie po ostatnich wydarzeniach w Tokio, gdzie Serb przegrał wszystkie decydujące starcia – półfinał singla, mecz o trzecie miejsce singla oraz miksta (walkower). Oczywiście tutaj motywacja Nole może być jeszcze większa, ale szans na potknięcie może być co najmniej kilka. W formule best of five jego szanse wzrastają, o ile jest zdrowy, co nie jest pewne, gdyż skarżył się na ból barku. Pierwszą jego poważną przeszkodą może być Berrettini lub Hurkacz w ćwierćfinale. Jeśli miałbym obstawiać to oczywiście szukałbym wysokich kursów, a takich mamy bez liku. W wysokiej formie znajduje się Alexander Zverev, który wygrał Igrzyska Olimpijskie oraz turniej Masters z Cincinnati. W pierwszych rundach jednak miewa spore problemy, a już na start zmierzy się z nieprzewidywalnym Samem Querrey’em. Kurs na triumf Zvereva to aż 6.6, a na udział w finale 5.0 – bardzo kuszące. Jednak numerem dwa wg ekspertów jest Daniil Medvedev, który zapowiada walkę o triumf, a za jego triumf mamy kurs w wysokości 4.9. Rosjanin już raz był w finale US Open, w którym minimalnie przegrał z Rafaelem Nadalem. Kolejnym zawodnikiem, który może dołożyć sporo od siebie jest Stefanos Tsitsipas. Od finału Roland Garros nieco spuścił z tonu, lecz ostatnio jego dyspozycja rośnie i na pewno będzie bardzo groźny. Na swoim koncie ma już sporo zwycięstw z BIG 3 i niewątpliwie będzie się liczyć. Warto też wspomnieć o wysokim kursie na Matteo Berrettiniego, który wynosi aż 35.0. W mojej opinii triumfatorem musi zostać ktoś z tego grona, inny scenariusz będzie sensacją, choć już sam brak triumfu Novaka można określać jako niespodziankę. Serb ma gigantyczną motywację.

Pełna oferta długoterminowa od iforbet.pl

Wśród pań standardowo nic nie jest pewne, choć oczywiście można wyznaczyć pewne grono faworytek, których jest znacznie więcej niż w przypadku panów. Standardowo liczyć się będą takie zawodniczki jak Ash Barty (kurs na triumf: 4.5), Naomi Osaka (6.4), Aryna Sabalenka (13.0) czy Iga Świątek (16.0). Osobiście najbliżej mi do Australijki, która miała słabsze momenty w tym sezonie, ale wydaje się, że w chwili obecnej znów wraca do najwyższej dyspozycji i będzie główną faworytką do triumfu. Dla niej jest to pewnego rodzaju misja, gdyż w Nowym Jorku nigdy nie osiągnęła nawet fazy ćwierćfinałów. Naomi Osaka jest pewnego rodzaju niewiadomą, choć kurs jest według mnie adekwatny do ryzyka. Z kolei na ten moment nie wierzę w triumf Aryny Sabalenki czy Karoliny Pliskovej, ponieważ pierwszej brakuje regularności, a druga jest zbyt bardzo uzależniona od podania. Bardzo bym chciał widzieć w finale Igę Świątek (9.0), lecz jest to tylko moje życzenie i niekoniecznie ma to odwzorowanie w obecnej dyspozycji. Myślę, że w przypadku kobiet warto nawet zaglądnąć w dalsze zakamarki rankingu i poszukać ewentualnych sensacji. Warto zwrócić uwagę na takie zawodniczki jak: Barbora Krejcikova (18.0), Cori Gauff (21.0), Paula Badosa (29.0), Simona Halep (30.0) czy Elina Svitolina (40.0). Można znaleźć bardzo wysokie kursy na znakomite zawodniczki, które jeszcze szukają formy, ale mogą w każdej chwili zaskoczyć i sporo ugrać olbrzymim doświadczeniem. Interesującym typem wydaje się być finał Ash Barty po kursie 3.25 lub triumfatorka będzie pochodzić z I ćwiartki po kursie 2.75, gdzie oprócz Australijki mamy m.in. Świątek, Muchovą, Brady oraz Bencic.

W forBET można znaleźć liczne zakłady na US Open zaczynając od triumfatora turnieju, przez zwycięzcę połówek czy ćwiartek, a kończąc na etapach eliminacji poszczególnych graczy.

Więcej statystyk oraz ciekawostek dot. US Open znajdziecie w zakładce TURNIEJE ATP!


Pamiętajcie, że turniej US Open możecie obstawiać w forBET, a korzystając z kodu TBD otrzymujecie pakiet powitalny o wartości 2350 PLN, a w tym m.in. zakład bez ryzyka do 100 PLN oraz 14 dni gry bez podatku!

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie sport_900x300.gif

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

22 lata, wierny kibic Huberta Hurkacza i Jerzego Janowicza, fan agresywnej gry i dobrego serwisu. Znam się na wszystkim po trochu i niczym wybitnie. Dla mnie nie ma tematów tabu.